Share this...
Facebook
Twitter

Serhijiwka to wieś w Besarabii, w pobliżu Odessy, popularna miejscowość wczasowa. A jednak diametralnie różni się od sąsiedniej Zatoki. Tutaj jest mniej hałasu, mniej nocnych imprez czy luksusowych łodzi. Jedna z pozytywnych stron – to wolniejsze tempo życia.

Serhijiwka jest kurortem klimatyczno-balneologicznym, gdzie można kąpać się do woli, napić się wody mineralnej, skorzystać z leczniczych peloidów. Jednak nie wszyscy, którzy tutaj przyjeżdżają, lubią leniwie opalać się na plaży. Wioska na brzegu Budackiego Limanu jest także ośrodkiem żeglarstwa. Tutaj na małych żaglówkach chłopcy i dziewczęta regularnie ćwiczą panowanie nad żywiołami. Są to uczniowie szkoły żeglarskiej, założonej przez Wjaczesława i Ołeksandr Smetanków. Ich łódeczki ścigają się przez liman aż do Morza Czarnego. Jedni uczniowie dopiero uczą się nurkowania pod bom, aby nie dostać w głowę, inni już są mistrzami Ukrainy w żeglarstwie.

Wjaczesław

Wjaczesław Smetanka zaprasza nas na nocleg w jednym z pokoi w ośrodku rekreacyjnym „Wodnyk”, póki w szkole żeglarskiej trwa przerwa. Ten ośrodek Wjaczesław stworzył własnoręcznie, zbudował altany i wyczyścił przejście do limanu przez trzciny, aby móc wypłynąć prosto do morza lub zacumować łodzie. Sam jeździ starą Ładą i jest jedną z nielicznych osób wśród miejscowych, która prowadzi z nami rozmowę po ukraińsku, chociaż wyznaje, że bardziej jest przyzwyczajony do rosyjskiego. Mówi, że w Besarabii rosyjski był językiem sowieckich wojskowych, którzy przyjechali tutaj by spokojnie spędzić emeryturę na zalanych słońcem działkach, pełnych dojrzałych owoców. Ojciec Wjaczesława też jest byłym wojskowym. W Kazachstanie poznał swoją przyszłą żonę – razem brali udział w kampanii zagospodarowania nieużytków. Wjaczesław wspomina, że od dziecka zachwycał się żaglami:

— Urodziłem się tutaj, w Serhijiwce. Kiedy miałem 8 lat, czyli 50 lat temu, zacząłem uprawiać żeglowania, później zachęciłem do tego zajęcia swojego młodszego brata Ołeksandra.

Na tyle zachwycił się sportem, że postanowił stworzyć w swojej miejscowości bazę, na której można byłoby organizować wielkie międzynarodowe zawody. Już w latach 90-tych do Serhijiwki przyjechali młodzi zawodnicy z Wielkiej Brytanii.

Żeglarskie miasto partnerskie Serhijiwki

— U nas się mówi miasto partnerskie, a u nich sister town – opowiada Wjaczesław o miasteczku Rotherham, skąd do Ukrainy przyjeżdżali żeglarze, aby brać w zawodach. Położone w hrabstwie Południowy Yorkshire, po obu brzegach rzeki Don, Rotherham jest jednym z centrów sportów żaglowych w Anglii. Pasjonaci żagli ćwiczą na wodach miejscowego zbiornika. Lokalne kluby żeglarskie walczą o widza i regularnie urządzają zawody. W Rotherham można spełnić wszystkie zachcianki duszy marynarza, nie gra roli czy jest się początkującym amatorem czy doświadczonym zawodnikiem: można znaleźć komfortowe miejsce dla treningu na każdym poziomie umiejętności.

Ołeksandr i Wjaczesław swego czasu zawarli umowę z liceum w Białogrodzie nad Dniestrem, szkołą w Serhijiwce oraz brytyjskimi placówkami edukacyjnymi, aby młodzież mogła wymieniać się doświadczeniami. W jej wyniku studenci-wolontariusze z Wielkiej Brytanii pomagali nauczać języka angielskiego w szkołach, ukraińskie dzieci brały udział w zawodach żeglarskich za granicą. Wjaczesław jest dumny z tego projektu:

— Spotykaliśmy się z premierem. Zachowałem zdjęcie: premier Wielkiej Brytanii, mój brat, ja i nasze dzieciaki.

Dzięki “ludowej dyplomacji” Wjaczesława Brytyjczycy przekazali Serhijiwce sprzęt dla laboratorium, samochód pogotowia i leki. Tak po prostu, niczego nie chcąc w zamian. Współpraca z Wielką Brytanią trwała 5 lat. Potem, opowiada Wjaczesław, wtrącili się byli “aparatczycy”, z których nie było żadnego pożytku, w rezultacie projekt zamknięto. Smetanka jest przekonany, że teraz jest czas najwyższy go wznowić.

Szkoła żeglarstwa i jej wychowankowie

Wjaczesław widzi wielki potencjał kurortowych miasteczek na południu Ukrainy w rozwoju żeglarstwa sportowego i jachtingu:

— Anglicy na każdym małym stawie mają jakieś łódeczki, instruktora, który naucza jak nimi sterować.

Według opinii doświadczonego trenera, żeglarstwo sportowe – to nie tylko zawody. Daje dzieciom możliwość otrzymania różnego rodzaju wiedzy i umiejętności:

— Trzeba umieć walczyć z żywiołami wiatru i wody, znać konstrukcję łodzi, umieć wiązać węzły, stawiać żagle, w końcu – wbić gwoźdź jeżeli jest taka potrzeba, nie utopić się pływając. Trzeba sporo umieć.

Wspomina o grubej książce z regulaminem zawodów, którego też trzeba się nauczyć. Twierdzi, że ta wiedza później pomaga w życiu.

Jeżeli od małego pracować nad podporządkowaniem sobie żagli, łatwiej będzie uczyć się potem. Takie dziecko, według Wjaczesława, łatwo nauczy się prowadzenia samochodu. Fizyczne ćwiczenia wzmacniają zdrowie dzieci. Trener mówi, że ci co chodzą do szkoły pod żaglami mało chorują, gdyż nad wodą nie ma tych zarazków, które są wszechobecne w mieście.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Na obdartym szyldzie, znajdującym się na terytorium szkoły, widać foto uśmiechniętych chłopców i dziewczynek:

— To nasze dzieciaki na mistrzostwach Europy w zeszłym roku. Inne patrzą, że ci pojechali i sami też chcą.

Wjaczesław Smetanka opowiada, w jaki sposób nowi uczniowie trafiają do niego:

— Ktoś przeczytał Julesa Verne’a, ktoś inny przeczytał o żaglówkach lub je zobaczył. Niektórzy chcą zobaczyć świat, spróbować nowych dań i napojów. Dzieci są dziećmi.

Wszystkich wychowanków trener nazywa swoimi dzieciakami. Nie chce nikogo specjalnie wyróżniać. Jest wielu mistrzów. Są również ci, co zostawili sport z powodu wieku:

— Są już dorosłymi ludźmi po czterdziestce. Jest także młodzież. Oto moja mała chrześniaczka – mistrzyni Ukrainy na “Optymiście”.

“Optymiście”
Wyścigowy jednomiejscowy jacht mieczowy międzynarodowej klasy, wykorzystywany do nauczania dzieci podstaw żeglarstwa.

Wyczuwa się, że Wjaczesław ma z czego być dumnym, lecz nie bardzo chce opowiadać o zawodowych osiągnięciach:

— Teraz już nie pracuję jako trener. Od wielu lat jestem administratorem, dbam o bazę, organizuję zawody i pełnię funkcje jurora.

W odpowiedzi na pytanie, z kogo najbardziej jest dumny, Wjaczesław Smetanka wymienia swojego brata:

— Ołeksandr przejął ode mnie pałeczkę i sumiennie wykonuje swoją pracę.

W dniu wywiadu z Wjaczesławem nie udało nam się porozmawiać z jego młodszym bratem. Niestety, 14 października Ołeksandr Smetanka tragicznie zginął w pobliżu Odessy. Znaleziono go na dnie morza we własnym samochodzie.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Trening

— Dziób podnieść. Saszko, pomagaj! Wyżej! Hop, podnieśli! Matwiju, powinieneś mu pomóc. Pomóc! Szybciej! Zwrot!

Kijowski trener Ihor Łeończuk podaje rozkazy chłopcom, którzy wyciągają swoje jachty na brzeg. Razem ze swoimi wychowankami przyjeżdża do Serhijiwki i tutaj prowadzi naukę. Jeden jacht waży około 100 kg, więc ruszyć go z miejsca może dziewięcioro chłopców. Jeden z nich ze zmęczenia chmurzy brwi:

— Już dwa razy mówiłem “zwrot”.

Trener kontynuuje:

— Druga łajba: mniej słów, więcej spraw! Podnieść dziób! Dziobem tu, rufą – w tamtą stronę! Następna łódź, jedziemy!

Inna grupa przygotowuje się do wyjścia w morze. Chłopcy z zachwytem opowiadają nam, jak są urządzone ich jachty, jak należy stawiać rozprza i dlaczego należy pilnować masztu. Są gotowi poprawiać każde słowo kolegi, aby tylko udowodnić dorosłym, że są już doświadczonymi żeglarzami. Wszyscy zakładają kamizelki ratunkowe: ci, którzy umieją pływać i ci, którzy jeszcze się nie nauczyli.

Rozprza
Drzewce opierające się jednym końcem o dolną część masztu, drugim - o kąt żagla, naciągając go po diagonalu.

— Możesz nie zdążyć zareagować, kiedy jacht się przewróci – mówi jeden z chłopców.

Na limanie widać kilka żagli. Wychowankowie Ihora Łeończuka uczą się wyczuwać wiatr i wykonywać zwrot jachtem. Początkujący najpierw pływają z bardziej doświadczonymi kolegami, aby stopniowo przyzwyczaić się do łodzi i przezwyciężyć lęk. Później, przy dobrej pogodzie, trener pozwala im wyjść na wodę samodzielnie. Ci co trenują kolejny rok znacznie pewniej prowadzą łódź.

— Romo, uwaga, wykonaj nam zwrot przez sztag, – słychać w megafonie głos Ihora. Na łodzi motorowej lawiruje między uczniami i podpowiada, w jaki sposób lepiej wykonać pewne elementy. Roma obraca ster w odwrotnym niż trzeba kierunku, jacht nie słucha się. Ihor denerwuje się:

— W inną stronę ster! Proszę cię, nie pomyl się.

Zwrot przez sztag
Manewr przejścia dziobem jachtu przez linię wiatru.

Chłopiec się stara. Jego dzisiejszym zadaniem jest wypracowanie lawirowania. Roma znów wykonuje zwrot: przechodzi pod bomem, przeskakuje, łapie wiatr na innym halsie (kurs statku względem wiatru), przesiada się i zmienia rękę. Już lepiej, ale trener wymaga doskonałego wykonania:

— Dlaczego patrzysz na dół, Romo? Należy patrzeć do góry, na żagiel, żeby widzieć jak łapiesz wiatr.

Bom
Drzewce ruchome w omasztowaniu, jednym końcem zamocowane w dolnej części masztu. Na bomie rozciąga się dolny lik żagla.
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

W międzyczasie pierwsze jachty już dobijają do brzegu. Piasek jest czysty, woda przezroczysta i ciepła. Aby dostać się tutaj z Serhijiwki trzeba przejść kilometr mostem. Zbudowano go jeszcze w 1972 roku, aby połączyć ląd z mierzeją. Nie każdy urlopowicz jest chętny do takiej wyprawy. Ihor tylko się cieszy.

— Mniej plażowiczów, mniej muzyki. Lubimy to miejsce.

Od czasu do czasu ląduje na tym wybrzeżu z “eko-desantem”, razem z wychowankami sprząta teren.

— Chce się mieć biały i piękny kawałek plaży.

Plany na przyszłość

Razem z innymi entuzjastami Wjaczesław Smetanka stworzył w Odessie jeszcze jedną szkołę żeglarstwa dla młodzieży. Jednak jest przekonany, że udałoby się zrobić o wiele więcej, gdyby nie przeszkadzały absurdalne ustawy. Według niego, w centrach edukacyjnych dzieci mogłyby pobierać naukę od instruktorów, lecz na poziomie prawnym funkcjonuje pojęcie “trener” – nim może zostać tylko osoba z wyższym wykształceniem. Wjaczesław oburza się również na to, że należy rejestrować nawet gumową łódź:

— Powiedzcie mi, jeżeli będę chciał uciec za granicę, przecież trzeba być wariatem, żeby wsiąść do niej i popłynąć przez Morze Czarne! Czyż nie łatwiej wtedy przekroczyć granicę z Polską czy Rumunią i gdzieś tam się zgubić? Dla kogo cały ten cyrk?

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Wjaczesław jest przekonany, że możliwość nauczania się żeglarstwa powinna istnieć wszędzie, gdzie jest woda:

— A najlepiej żeby móc uprawiać jachting. W sporcie trzeba być pierwszym, tylko najlepszym, a jachting – to nawet jeszcze lepiej. Opanowujesz żagle i walczysz już tylko z własnymi ograniczeniami – mówi Wjaczesław.

Marzy o zorganizowaniu w Serhijiwce dwutygodniowych szkoleń, na których uczyłby żeglowania dzieci z innych regionów Ukrainy:

— Żeby wyjeżdżały stąd z wielkim tytułem “młody sternik jakiejś-tam łodzi”. Jeżeli w ciągu lata przez taki ośrodek przewinie się 2-3 tysiące dzieciaków, będzie świetnie.

Do realizacji tego projektu szkole brakuje łodzi. Póki co szkoli się tutaj 10-15 uczniów. Trzeba dobudować pokoje dla odwiedzających, urządzić je. Według Wjaczesława, do zakończenia prac brakuje mu tylko środków finansowych:

— Gdyby zapracował aparat finansowy w Ukrainie, stworzyłbym cacko. Ludzie przyjeżdżaliby tu tysiącami. A tak to nikt nie chce włazić w trzciny. A, mylę się: tam on ptaszki śpiewają, dobrze im, ludziom tu nie bardzo się podoba.

Wjaczesław jest przekonany, że Serhijiwka to rajski zakątek na południu Ukrainy:

— Mamy tu wszystko: gorącą wodę, lecznicze peloidy, sporo ryb, pelikanów które po raz pierwszy pojawiły się tutaj sześć lat temu. Te co teraz przylatują – to już nasze. Wybrały Ukrainę na ojczyznę i wracają.

Jednocześnie o to miejsce pod słońcem należy walczyć, pielęgnować je. Wjaczesław wierzy, że każdy w Ukrainie ma możliwość do rozwoju i prowadzenia własnej działalności:

— Trzeba tworzyć silny kraj, wygodny do życia. Aby nasze dzieci dorastały tu, żeby nikt nigdzie nie musiał wyjeżdżać. Aby nie jechali do Ameryki po te dolary, lecz zarabiali na miejscu. Niech i w hrywnach, byle dużo. Ta woda w niczym nie jest gorsza. Przecież pelikanom się podoba. Przylatują tutaj, do domu. Czyli pelikany są w domu, a nasi ludzie jadą tam, gdzie ptaki odlatują na zimę. To nieprawidłowe. Trzeba wszystko do domu.

Jak filmowaliśmy

Więcej o przyjeździe ekipy Ukraїnera do Serhijiwki w naszym wideoblogu:

Nad materiałem pracowali

Autor projektu:

Bohdan Łohwynenko

Autor:

Ołeksandr Portian

Redaktorka:

Jewhenia Sapożnykowa

Operator:

Pawło Paszko

Ołeksandr Popko

Reżyser,

Reżyser montażu:

Mykoła Nosok

Operator:

Andrij Rohozin

Fotograf:

Ołeksandr Ratuszniak

Serhij Korowajnyj

Redaktor zdjęć:

Ołeksandr Chomenko

Transkryptorka:

Daryna Sało

Tłumacz:

Władysław Cowma

Śledź ekspedycję