Share this...
Facebook
Twitter

Mediapropaganda — to to, z czego Rosja jest już „dobrze znana” na całym świecie. Ogromne wojsko dziennikarzy od kilkadziesięciu lat pracuje na dwa fronty — na zagranicę i we własnej ojczyźnie. Dzięki mediom Rosja całkowicie kontroluje przestrzeń informatyczną wewnątrz kraju, jak również promuje swoje narracje, manipuluje faktami i próbuje odwrócić uwagę od ważnych wydarzeń, a także swoich zbrodni za granicą.

Kraje europejskie już nie pierwszy raz systemowo odbijają ataki kremlowskiej propagandy: od nawały botów do specjalnie stworzonych całych firm medialnych. Na powagę problemu wskazuje fakt, że w 2015 roku kraje UE stworzyły Grupę zadaniową ds. komunikacji strategicznej (ESTF — East StratCom Task Force), żeby przeciwdziałać rosyjskim kampaniom dezinformacyjnym. Przypadki kremlowskich ataków medialnych są rzetelnie zbierane do jednej bazy. A w samej Rosji Putinowi udało się stworzyć alternatywną rzeczywistość informacyjną. Wraz z początkiem wojny na pełną skalę, rosyjska przestrzeń informacyjna szczególnie przypomina Drugą stronę lustra. Ale zamiast Alicji — pomylony dyktator Putin, który informacyjnie otruwa swoich obywateli za ich milczącą zgodą.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Czy w Rosji była wolność słowa?

Cenzura w Rosji pojawiła się praktycznie jednocześnie z formowaniem państwa rosyjskiego. Na początku była to kontrola życia duchowego — Rosyjska Prawosławna Cerkiew zmonopolizowała swoją władzę, cerkiewni hierarchowie pilnowali wszystkich ksiąg w kraju. Pierwsze zarejestrowane pozwolenie na cerkiewną cenzurę znajduje się w księdze „Stoglav” (Księga stu rozdziałów). Pozwalano tam przeglądać rękopisy przed sprzedażą. Cenzurowymi represjami nie gardzili również w XVII-XVIII w. Wtedy też niszczono „niewygodne” osoby (przede wszystkim przedstawicieli kultury), jak również rękopisy i księgi.

Wraz z przyjściem Piotra I, który stopniowo odbiera cerkwi monopol nad życiem kulturalnym, duchowna cenzura zmieniła się na świecką. Oczywiście rosyjskiemu carowi udało się wprowadzić kulturę na godny uwagi, nowy poziom, jednak od tego czasu car razem ze swoimi pomocnikami stali się głównymi cenzorami. W 1708 roku podczas wojny ze Szwedami Piotr I wydał ukaz, który był pierwszym dokumentem cenzury wojennej.

Cesarzowa Elizawieta kontynuowała tradycje cenzury swojego poprzednika, mimo że miały już bardziej chaotyczny charakter. Za to Katarzyna II stumulowała życie kulturalne, jednocześnie je reglamentując. Za jej panowania cenzura nabrała oficjalnego statusu oraz została zinstytucjonalizowana. Była realizowana jako cenzura mieszana — świecka i religijna. Co ciekawe, to właśnie Katarzyna II stworzyła czasopismo „Wsiakaja wsiaczina” (tłum. różne różności), które według jej pomysłu miało formować wspólną myśl w Imperium Rosyjskim. Caryca zaostrzyła również mechanizm wpływu propagandy. Chodzi o swojego rodzaju „zręczne dziennikarstwo” — świadome odrzucanie codziennych tematów i wychwalanie życia w kraju.

Mimo że de iure cenzurę w Rosji skasowano w 1905 roku (manifest październikowy), nie znikła ani wtedy, ani teraz. W ciągu ponad 100 lat zmieniły się jedynie środki i skala ograniczenia wolności słowa. Zabrania się dziś faktycznie tego samego, czego za czasów Imperium Rosyjskiego: wszelkich materiałów dyskredytujących władzę i cerkiew, rozpalających wrogość lub tych, które zdaniem rządzącej wierchuszki są amoralne.

Tradycyjna rosyjska cenzura to twarde narzędzie wychowania posłusznego społeczeństwa. Mandaty, zamykanie gazet i drukarni, przekupstwo oraz represje — na początku XX wieku władza prawie całkowicie kontrolowała media. A przed Pierwszą Wojną Światową wydała „tymczasowe prawo o cenzurze wojennej”, by pod przykrywką stanu wojennego dać sobie wolną rękę w walce z niewygodnymi mediami.

Wraz z utworzeniem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich władza komunistyczna starannie rozwijała kult superpaństwa, które „jest najlepsze na świecie”. Mit o wyjątkowości ZSRR, jej władzy i narodu był powtarzany dosłownie wszędzie — we wiadomościach, literaturze, kinematografii, przestrzeni publicznej (afisze, agitacja, szyldy i inne). Tamtejszy światły socrealizm w żaden sposób nie miał związku z rzeczywistością — informację o totalnym deficycie towarów, ciągła obserwacja i prześladowanie „buntowników” były przemilczane.

SOCREALIZM
Pojęcie charakteryzujące kulturę i sztukę ZSRR w latach 1930-1980. Właściwym dla socrealizmu było narzucanie twórcom stylu i metody artystycznej, które popierało państwo.

Wraz z przyjściem Stalina kult wodza osiągnął apogeum, utwierdziła się narracja, że wszystkim problemom winien jest Zachód, a USA to rodzina zła. Radziecka propaganda, którą tu przypominamy bardzo pobieżnie, była fenomenem z niewiarygodnym rozmachem i wpływem. To przedmiot badania wielu studiów międzydyscyplinarnych, ponieważ skutki tego wpływu niestety do dziś nie są całkowicie wykorzenione.

Dziś Putin, który nazywa rozpad Związku Radzieckiego największą katastrofą geopolityczną XX wieku, z sukcesem reanimował narzędzia radzieckiej propagandy. Nie rezygnuje ze sprawdzonego schematu fałszywego tworzenia i zakazów. Logika jego działań w przestrzeni medialnej jest niezmienna — to zasada „jeżeli nie jesteś z nami, to znaczy, że jesteś przeciwko nam”. Dzięki szeregowi decyzji ustawodawczych głowa FR z roku na rok niszczy niezależną prasę i dezaktywuje społeczeństwo obywatelskie. W ogólnoświatowym indeksie wolności prasy za 2021 rok Rosja zajmuje 150 miejsce ze 180. Dla porównania: w 2019 roku Ukraina była na 102 pozycji, w 2020 — na 96, a w 2021 na 97.

Zakaż i rządź. Współczesna chronologia

Powrót Putina na fotel prezydencki w 2012 roku nasilił kontrolę informacyjną: pilnują teraz nie tylko prasy drukowanej, ale również internetu. Władza dostała narzędzia do cenzury i ograniczenia dostępu do informacji.

2012 rok

Zgoda na blokowanie stron internetowych bez decyzji sądu (prawo FR „O informacji, technologiach informacyjnych i o ochronie informacji”). Pojawia się „czarna lista”, którą kieruje Roskomnadzor. W rezultacie zablokowano ponad 100 tys. serwisów internetowych i ponad 4 mln stron (stan na lipiec 2018). Z roku na rok ilość zabronionych serwisów internetowych, wniesionych do specjalnego rejestru wzrasta: w 2020 roku — 4931 serwisów, w 2021 — 7018. Należy zauważyć, że inicjatorami blokady serwisów jest nie tylko Roskomnadzor, ale i inne organy władzy wykonawczej — Prokuratura Generalna, MSW, FPD (Federalna Służba Podatkowa) i inne. W rezultacie niemal 175 tys. serwisów znalazło się w Rejestrze zabronionych w FR.

ROSKOMNADZOR
Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej

2013 rok

Próby Putina mające na celu obronę klasycznego wyobrażenia o rodzinie, zakaz tak zwanej propagandy LGBT+, w tym przez internet — zostały za to wyznaczone mandaty, zarówno dla osób fizycznych jak i mediów (art. 6.21 Kodeksu FR o wykroczeniach administracyjnych).
Uzupełniono również Kodeks Karny: mandat lub karę pozbawienia wolności do 3 lat można było dostać za „działania publiczne wyrażające jawny brak szacunku do społeczeństwa i przeprowadzone, aby obrazić uczucia religijne wierzących”. Za publiczne nawoływanie do działań zagrażających terytorialnej integralności FR, zgodnie z ówczesnymi zmianami Kodeksu Karnego, grozi 5 lat pozbawienia wolności. Według „prawa Łuhowoho”, nazwanego od nazwiska deputowanego Dumy Państwowej FR, władza bez decyzji sądu może blokować zasoby internetowe, które według nich nawołują do działalności ekstremistycznej.

2014 rok

W ramach wielkiej kampanii walki z terroryzmem przyjęto tak zwane „prawo o blogerach”. Blogerzy posiadający powyżej 3 tys. odbiorców powinni zarejestrować się w Roskomnadzorze. Ponieważ precyzyjnego określenia pojęcia „bloger” w prawie nie było, to podpadało pod to prawo wielu użytkowników sieci społecznościowych. To znaczy, mogli zostać pociągnięci do odpowiedzialności za dowolne działanie: post, udostępnienie czy komentarz. Zostali również zobowiązani do wskazania prawdziwego imienia, nazwiska oraz danych kontaktowych. Prawo było w mocy do 2017 roku.

Nostalgia za ZSRR i heroizacja Drugiej Wojny Światowej, którą w Rosji nazywają Wielką wojną ojczyźnianą, pojawiła się w dopełnieniu do Kodeksu Karnego FR. Znaleźć się za kratami można było z powodu rozpowszechniania „nieprawdziwej informacji” o ZSRR w czasie II Wojny Światowej oraz „rehabilitację nazizmu”. Rzecz w tym, że Rosja przekazuje nie obiektywną historię II Wojny Światowej, a wybieloną i piękną. Pomaga to utwierdzić narrację o rosyjskiej potędze i męstwie oraz wyjątkową rolę Rosji w utrzymaniu porządku światowego. Z uwagi na to każde wypowiedzi dążące do pokazania historycznej obiektywności tych działań — są ryzykiem dla obywatela FR.

Nowe zmiany „prawa o mediach” (2014, 2015) zmniejszyły część rosyjskich mediów, z których mogą korzystać obcokrajowcy — z 50 % do 20 %. Zaczęto je również nazywać „zagranicznymi agentami”.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

2015 rok

Poufność danych osobowych użytkowników internetu FR pozostaje zagrożona: w życie weszło prawo, zgodnie z którym ich dane są zapisywane jedynie na serwerach znajdujących się w Rosji.

2016 rok

Weszło w moc prawo, które zobowiązywało czytniki kanałów RSS do sprawdzania „społecznie ważnych” informacji oraz niesienia za nie odpowiedzialności. Jeżeli władza odwoła się od decyzji o autentyczności, czytnik musi usunąć ją w przeciągu 24 godzin. Prawo wyklucza również możliwość zagranicznej własności czytników, w których informacja podana jest w języku rosyjskim i w językach innych narodów zamieszkujących FR.

Tak zwany „pakiet Jarowej” zobowiązywał operatorów komunikacyjnych i dostawców internetu do gromadzenia całej informacji o działalności użytkowników przez co najmniej 6 miesięcy, jak również przekazywania jej służbom bezpieczeństwa nawet bez nakazu.

Do prawa wyborczego, powiązanego z działalnością mediów, wniesiono poprawki, które nie pozwalały Rosjanom korzystać ze swojego prawa dostępu do informacji podczas kampanii wyborczej. Pozwolenie dostali jedynie akredytowani dziennikarze, którzy spełniali określone warunki (staż pracy od dwóch lat i oficjalne zatrudnienie) oraz przeszli biurokratyczny krąg aplikacyjny, w którym informowali organizatorów komisji wyborczej o swoim zamiarze robienia zdjęć czy nagrań filmowych.

2017 rok

Pojawiły się pierwsze zakazy VPN oraz internetowej anonimizacji. Użytkownicy komunikatorów utracili prawo do anonimowości — są identyfikowani według numerów telefonów.

VPN
Z ang. virtual private network, wirtualna prywatna sieć, dzięki której można tworzyć bezpieczne połączenia internetowe oraz obchodzić cenzurę on-line, pozostając przy tym anonimowym i ukrywając prawdziwą lokalizację.

Status „agenta międzynarodowego” od teraz otrzymują nie tylko media zagraniczne, ale również rosyjskie. Przyczyny otrzymania tego statusu są dość rozmyte: media mają zagraniczne środki lub własność (tutaj można dodać nawet zwrot środków z serwisów internetowych Airbnb, Amazon itp.) oraz biorą udział w działalności politycznej (prowadzenie „działalności politycznej” jest również niejasne).

2020 rok

Za „agentów zagraniczych” zaczęto uważać nie tylko organizacje społeczne i media, ale również osoby fizyczne. Pierwsi na listę trafili obrońcy prawa, twórcy i dziennikarze, którzy współpracowali z „Północ.Realia” (ros. «Север.Реалии») — projekcie medialnym rosyjskiego kanału „Radia Wolna Europa”, który informował o wydarzeniach północno-zachodniego okręgu FR zgodnie ze wszystkimi dziennikarskimi standardami.

W FR status „agenta zagranicznego” to prawie synonim słowa „szpieg”, które odwołuje się do czasów KGB (Komitet Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR) i stygmatyzuje uczestników przestrzeni informacyjnej. Prócz pojawienia się w specjalnym rejestrze Roskomnadzoru są zobowiązani, by oznaczać wszystkie swoje materiały (opublikowane przed i po otrzymaniu tego statusu) specjalnie przygotowanym tekstem, przechodzić regularne audyty i informować o swojej działalności Ministerstwo Sprawiedliwości oraz powinni zarejestrować osobę prawną w FR (dotyczy to również osób fizycznych). Wskutek tego pozycja mediów znacznie się osłabiła: pojawiło się wiele przeszkód w działalności dziennikarskiej, np. mniej chętnych do udzielania wywiadów i komentarzy. Zmniejszyła się również liczba partnerów i reklamodawców.

Za niewykonanie tego prawa przewidziano mandaty lub ograniczenie wolności do dwóch lat. Póki co, do tej pory nikomu nie udało się zaskarżyć decyzji co do otrzymania statusu.

Ilustracja: @sergeygrechanyuk

Gorzej być nie może? Może

Putin kieruje nie tylko ze swojego bunkra, ale i z telewizora. Piter Pomerancew, specjalista od współczesnej propagandy rosyjskiej oraz mediów, w swojej książce „Nic nie jest prawdziwe i wszystko jest możliwe” słusznie zauważył, że „telewizja to jedyna siła, która może połączyć i scalić ten kraj oraz nim kierować”. Według danych Międzynarodowego PEN, rosyjska władza totalnie kontroluje przestrzeń informacyjną: większość mediów to media państwowe czyli propagandowe lub należące do osób fizycznych, wygodnych dla Kremla. Do czasu wojny na pełną skalę wszystko szło „zgodnie z planem”, ponieważ badania socjologiczne świadczą o tym, że na początku 2021 roku telewizor był podstawowym źródłem informacji o FR i świecie dla wielu Rosjan (64%). Na drugim miejscu — sieci społecznościowe (42%), z pomiędzy których znacząco wybija się „VKontakte”. Z uwagi na obowiązek przestrzegania wszystkich wymienionych drakońskich praw o obiektywnych mediach nie może być już mowy.

PEN
Międzynarodowe stowarzyszenie pisarzy, tłumaczy i redaktorów założone w celu obrony wolności słowa oraz dbania o kulturowe dziedzictwo ludzkości.

Obserwacja rozwoju wydarzeń w rosyjskiej przestrzeni medialnej po rozpoczęciu pełnowymiarowej inwazji na Ukrainę, daje podstawy, by przypuszczać, że medialnego planu „B” nie mieli. Póki rosyjscy wojskowi wieźli w swoich czołgach uroczyste kostiumy i ordery za przejęcie ukraińskich miast, kremlowska maszyna propagandowa po trochu przygotowywała materiały o „triumfalnej denazyfikacji”. By nie dopuścić do informacyjnego niepokoju, rosyjska władza raz za razem zamyka lub blokuje w Rosji liberalne media, które odważyły się opierać medialnemu dziennemu porządkowi. Należą do nich „Echo Moskwy”, „Nowaja gazeta”, „Dożdź”, „Meduza”, „Nastojaszczie wremia”, DOXA, „Gołos Ameriki”, BBC, Deutsche Welle, „Krym.Realii” i in. Blokuje się również Twittera, Facebooka, Instagrama, VPNa. Śmieszne i straszne — rosyjscy blogerzy proszą firmę Meta o odszkodowanie (1 mld dolarów) za poniesione straty.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Co dalej? Uchwalona w marcu 2022 roku ustawa o „fake newsach”, która przewiduje karę za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o działaniach sił zbrojnych FR (3-15 lat kolonii karnej), przekonywanie do wprowadzenia sankcji przeciwko FR (do 3 lat więzienia) czy działalność publiczna, która dyskredytuje armię rosyjską (od mandatu do 3 lat pozbawienia wolności). Słowo „wojna” jest też oficjalnie zabronione. Od mediów, które wojnę nazwały wojną, Roskomnadzor wymagał usunięcia tych publikacji, a kilka niezależnych mediów zwyczajnie zamknięto. Tę ustawę, która w rezultacie jest ostatnim dzwonkiem do drzwi wolności słowa w Rosji, przyjęto jednogłośnie i od razu w trzech czytaniach. Pierwsze sprawy karne za „wojenne fake newsy” już otwarto. Wiele mediów po przyjęciu tej ustawy ogłosiło o swoim zamknięciu [Znak.com, rozgłośnia radiowa „Sieriebrianyj Dożdź” (ros. «Cеребряный Дождь»)] lub zostało zmuszonych do przekształcenia swojej działalności (The Village przeniosło się do Warszawy, Bloomberg i СNN odwołało swoich dziennikarzy z FR), niektóre usunęły ze strony wszystkie swoje matariały. W ten sposób władza FR zmusza do milczenia nie tylko media, ale i zwykłych użytkowników internetu, niezależnie od ilości obserwujących ich osób. Za kratkami można znaleźć się dosłownie z powodu udostępnienia materiału czy komentarza pod „zakazana” treścią. Prokremlowska władza tak bardzo boi się prawdy, że zabroniła nawet publikowania wywiadu z Prezydentem Ukrainy, który przeprowadziła Meduza (medium, które zostało uznane za „agenta zagranicznego”).

By utwierdzać w Rosjanach iluzję ich niewinności w wojnie na pełną skalę, FR daje głos swoim propagandystom. Jak zauważyła dziennikarka Walentyna Aksonowa ludzie ci grają we „wstydliwego liberała”. Najbardziej jaskrawy przykład to pojawienie się 14 marca Maryny Owsiannikowej z plakatem „Nie — wojnie. Zatrzymajcie wojnę. Nie wierzcie propagandzie. Tutaj kłamią” na antenie Kanału Pierwszego. Zachodnie media złapały haczyk nie wiedząc, że Maryna Owsiannikowa to doświadczona redaktorka Kanału Pierwszego, jej sieci społecznościowe są przepełnione atrybutami trwającej wojny i cały ten performans to tanie przedstawienie. Redakcja Kanału Pierwszego szybko usunęła ten fragment z ich strony. Jednak zdążył już on poszybować do światowych mediów i serwisów społecznościowych. Rezultat — Rosja znów śpiewa tę samą melodię Zachodowi, o tym, że: nie wojnie, Rosjanie nie są winni, jesteśmy przyjaciółmi Ukrainy. „Wyjście do ludzi” Owsiannikowej zmieniło dzienny porządek — tego dnia rano cały świat mówił o tragedii w Mariupolu, a wieczorem dyskutował o „bohaterskości” dziennikarki.

„Złamanie” rosyjskiego prawa „O fake newsach” Owsiannikowej praktycznie się upiekło — sąd nałożył na nią karę 30 tys. rybli (około 366 dolarów). Natomiast propagandystka z piętnastoletnim stażem zmieniła miejsce pracy i aktualnie pracuje dla Die Welt. Ukraińców to oburza, ale Niemcy nie mają nic przeciwko. Niedługo później niemiecka Weimer Media Group nazwała ją laureatką „Nagrody Wolności Mediów” w Europie Wschodniej. Wśród innych laureatów są prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i liderka białoruskiej opozycji Switłana Cichanouska. Jury nagrody uargumentował to tym, że „Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie stoją na linii frontu w walce przeciwko złu, wojnie oraz tyranii…”. Wręczenie tej nagrody Owsiannikowej można rozumieć jako informację, że narodowość nie ma znaczenia, jesteśmy przyjaznymi narodami i chcemy pokoju. Właśnie tak propaganda zwycięża zdrowy rozsądek.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Charakterystyczne, że wydział dziennikarstwa Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu zamknął kierunek studiów „Dziennikarstwo polityczne”. Połączono go z „Dziennikarstwem społecznym”, decyzję wytłumaczono zmniejszeniem ilości zainteresowanych tą specjalizacją. Właśnie na tym kierunku przygotowywano studentów, którzy następnie rozpoczynali pracę we względnie niezależnych mediach FR.

Jeszcze jedno możliwe „polepszenie” — propozycja deputowanego Dumy Narodowej FR Andrija Łuhowoho, by stworzyć osobne prawo o „agentach zagranicznych”. 11 marca 2022 roku władza porozumiała się w sprawie stworzenia jedynego rejestru osób fizycznych „agentów zagranicznych” i powiązanych z nimi osób. Jak widać, cenzura może znów rozszerzyć się o jednostkowe czy masowe represje. „Mają się bać” — słowa Andrija Łuhowoho, które w skrócie ilustrują realia życia w tym kraju.

Telewizor zamiast głowy

Dyktatura medialna stwarza wspaniałe pole, by wprowadzać dowolne scenariusze władzy. To sposób na formowanie światopoglądu Rosjan w najdalszych zakątkach kraju, w których telewizor — to największe dobro. Z każdej strony latami padały pomysły, że Rosja jest „wielka i potężna” z „olbrzymią kulturą”, która może wszystko, nawet znacjonalizować Ikeę. Jeżeli wynikają jakieś problemy, to winne są temu kraje zachodu, które w informacyjnej rzeczywistości FR z założenia są podłe i zazdrosne.

Treści podawane są w takiej oprawie, że Rosja nigdy nie była winna żadnego konfliktu, każdy jej udział jest wyłącznie misją pokojową. Podczas wojny na pełną skalę przeciwko Ukrainie maszyna propagandowa trochę „podkręca” scenariusze i wrzuca do przestrzeni informacyjnej pomysł, że zachodnie media robią z igły widły i zanadto naciskają. Oraz oczywiście, że wszyscy za granicą FR to wrogowie. W ten sposób władza kremlowska legitymizuje wojnę przeciwko wszystkim. Wojnę informacyjną oraz dosłowną. Według rezultatów ostatnich badań ankietowych 71 % Rosjan jest za wojną w Ukrainie, mimo że zważając na stan wolności słowa w FR, obiektywność tych danych stawiana jest pod znakiem zapytania.

Rosja kultywuje hierarchiczny sposób podporządkowywania się pod każdym względem. „Ja jestem mądry — ty jesteś durniem” — typowe stanowisko tamtejszej ludności. Fachowcy, którzy specjalizują się w badaniu rosyjskiego społeczeństwa medialnego zauważają, że treść większości programów telewizyjnych wspiera toksyczne relacje międzyludzkie, legalizuje poniżanie, agresję oraz nienawiść. Widać to w przechwyconych rozmowach rosyjskich wojskowych ze swoimi mamami i żonami. Wojna na pełną skalę pokazała jeszcze jedną rzecz: Rosjanie są na tyle otumanieni wszechobecną propagandą, że nie wierzą nawet w to, co mówią ich bliscy. Mechanizm krytycznej oceny informacji po prostu nie działa. To podważa instytucję rodziny w FR, paraliżuje rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Rosjanie, którzy choć trochę to rozumieją, już dawno wyjechali z FR.

Kultywowanie okrucieństw zapracowało przeciwko samym Rosjanom, którzy milcząco godzą się z rzeczywistością, nawet jeżeli ta ich nie satysfakcjonuje. Rosjan bardziej przeraża więźniarka niż brak wolności słowa. Nie uważają, że mają możliwość coś zmienić. Jest to bardzo oczywisty rezultat wpływu propagandy, która zakorzeniła myśl, że wszystkie rewolucje nie są wynikiem woli narodu, a robione na zamówienie zainteresowanej tym władzy. Dlatego czekają, aż zjawi się jakiś polityczny bohater i rozwiąże wszystkie problemy w państwie. Rezultat — pasywny naród, który wspiera kult dyktatora.

Nad materiałem pracowali

Założyciel Ukrainera:

Bohdan Łohwynenko

Autorka:

Ania Jabłuczna

Redaktorka naczelna:

Natalia Ponediłok

Redaktorka:

Anastasia Hulko

Redaktor zdjęć:

Jurij Stefaniak

Menadżerka treści:

Olha Szełenko

Tłumaczka:

Katarzyna Gach

Śledź ekspedycję