Nie będąc ani architektami, ani budowniczymi, Roman i Jaryna Bachowscy postanowili zainwestować wszystkie oszczędności w budowę domów prefabrykowanych. Roman przez dłuższy czas zajmował się reformami policji i urzędu celnego, po czym postanowił skupić się na własnej działalności. Razem z Jaryną założyli firmę Cosmos, która produkuje domy prefabrykowane. Stopniowo chcą zmieniać nastawienie ludzi do własnej przestrzeni. Domy są otwarte i prawie przezroczyste, a podwórko nieogrodzone płotem. Bachowscy są pewni: zaufanie społeczne musi zostać przywrócone, ponieważ kiedyś ludzie nie odgradzali się wysokimi płotami.
W 2016 roku w Ukrainie w dziedzinie budownictwa z prefabrykatów prawie nie było konkurencji, dlatego po włączeniu do swojej ekipy doświadczonych specjalistów, para zaczęła realizację swojego pomysłu. Podstawowym zadaniem było stworzenie miejsca jedności człowieka i natury. Po wzniesieniu pierwszego domu i zagranicznych podróżach w celu wymiany doświadczeń, Roman i Jaryna postanowili nie rozszerzać produkcji. Natomiast zaprosili do projektu właśnie ukraińskich producentów.
Termin prefabrykowany (od angielskiego prefabricated — wcześniej wyprodukowany) określa domy wyprodukowane w fabrykach. W ten sposób zmniejsza się ilość odpadów budowlanych i zanieczyszczeń środowiska, których ogrom wytwarzany jest w zwyczajnym budownictwie.
Technologia ta pozwala złożyć gotowy produkt o każdej porze roku, a proces budownictwa — od momentu podpisania umowy do montażu w wybranej lokacji — trwa nie dłużej niż 6 miesięcy.
Cosmos prefab
Pomysł stworzenia projektu Cosmos prefab zrodził się w głowach Romana i Jaryny Bachowskich, którzy przed narodzinami ich dziecka robili remont w swoim mieszkaniu. Wtedy małżeństwo musiało stać się ekspertami we wszystkich kwestiach związanych z remontem i budową, samodzielnie dobierać pracowników, materiały i mieć czas na własną pracę:
— Zaczęliśmy myśleć w ten sposób: dlaczego istnieją produkty gotowe: samochód, telefon, laptop, a domu nie ma? Od tego czasu zaczęliśmy opracowywać koncept tego produktu.
Nad nazwą projektu myśleliśmy krótko. Ważne było, aby zawrzeć w niej dokładnie ten główny pomysł, dla którego wszystko było stworzone.
— Rozważaliśmy użycie słowa „harmonia”, ale potem okazało się, że kosmos jest synonimem tego słowa. I to nam pasowało. Zrozumieliśmy, że chcemy otworzyć przestrzeń, którą tworzymy. Z jednej strony odkrywać kosmos w każdym człowieku, a z drugiej — wplatać takie kosmiczne akcenty: i w designie, i architekturze.
Później Roman i Jaryna stanęli przed wyborem: kupić następne mieszkanie czy zainwestować wszystko we własną działalność. Zrozumieli, że jeżeli kupią mieszkanie, będą musieli zapomnieć o swoim marzeniu.
Mieszkanka Iwano-Frankiwska Jaryna pracowała wtedy w innej firmie, prowadziła kilka projektów na raz:
— Wierzę, że skupienie się na jednym projekcie jest podstawą sukcesu. Musisz pracować i musisz odpoczywać. Musisz się przełączać, czerpać skądś siłę. Ale to nie działa, jeśli masz dziesiątki projektów i jeszcze gdzieś pracujesz na pół etatu.
Lwowianin Roman był jednym z tych policjantów, którzy po stłumieniu studenckich protestów 30 listopada 2013 roku na Placu Niepodległości w Kijowie złożył wypowiedzenie w pracy i pojechał na Euromajdan. Po spędzeniu całej zimy w Sotni Samoobrony (obronna formacja działająca w ramach ruchu społecznego utworzonego na Euromajdanie — przyp. red.), wrócił do poprzedniej pracy:
— Zrozumiałem, że to wszystko się nie skończyło i trzeba dalej działać, pracować. W tym samym układzie, z tą samą pasją, wróciłem do pracy. Dobrze, mówię, wpuszczajcie mnie do systemu. Wiem, co chcę zmienić, bo wiem, kim naprawdę jesteście. Wtedy droga powrotu była długa, bo nikt, oczywiście, nie chciał, żebym wrócił.
Później Roman był zapraszany do służby państwowej we Lwowskiej Obwodowej Administracji Państwowej, a później do Odeskiego Urzędu Celnego:
— Zrobiłem dużo i musiałem skupić się bardziej na sobie, na rodzinie, na jakiejś własnej działalności i utworzyć swój mikroświat, mówiąc inaczej — budować świat dookoła siebie. Wtedy postanowiłem zmieniać kraj, zmieniać nawet politycznie, wykonując swoją pracę: zapraszając fajnych ludzi do zespołu, wspierając fajne zespoły, opowiadając o Ukrainie, opowiadając o ludziach.
Przed stworzeniem projektu swojego pierwszego domu prefabrykowanego, Roman i Jaryna zapoznali się z podobnymi, już realizowanymi projektami w Ukrainie i za granicą. Pierwsze poszukiwania uświadomiły im, że rynek produkcji domów jest bardzo duży, ale domy są głównie projektowane według indywidualnych potrzeb klienta. Takie projekty są bardziej komfortowe dla innych.
Najpierw małżeństwo zebrało znajomych architektów, żeby zaanonsować pomysł. Roman sporządził pierwsze szkice. To był dom w stylu produktów do samodzielnego złożenia IKEA. Potem para zwróciła się do rodziny architektów Bielajewych (Pracownia Projektowa Bielajewych — przyp. red.), przypomina Jaryna:
— Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ jest to zespół, który bardzo dobrze wpisuje się w nasze wartości. Jesteśmy płastunami, oni też są płastunami (członkowie Ukraińskiej organizacji skautowej — przyp. red.). Oni zrozumieli, jakie emocje ma przeżywać człowiek znajdujący się w naturze: gwiazdy, niebo. I stworzyli oparty o to projekt.
Pierwsze dyskusje nad projektem miały miejsce pod koniec 2016 r., a już na początku 2017 r. rozpoczęto prace. Projektowanie ostatecznej wersji projektu budynku trwało cztery miesiące:
— Naszym celem przed rozpoczęciem projektowania, było zbudowanie domu, w którym osoba będzie chciała realizować swoje pomysły. Przyjeżdżasz, to miejsce napełnia cię spokojem i potem rodzą się w tobie marzenia, chęć zrobienia czegoś, pojechania gdzieś, chęć jakiejś zmiany. Wymaga to dwóch rzeczy: pierwsza to poczucie bezpieczeństwa (bo człowiek może się rozwijać tylko wtedy, gdy czuje się bezpiecznie), druga to poczucie wolności i przestrzeni. Trzeba było to wszystko połączyć w jednym domu.
— Po prostu w pewnym momencie zrozumieliśmy, że nas to jara. Po prostu daliśmy gaz do dechy i tyle.
Zespół napotykał różnego rodzaju problemy w komunikacji z kontrahentami. Jaryna mówi, że dla wielu z nich ciężkie było odejście od standardowych procedur, do których zwykle się stosowali.
— Przez to, że nie jesteśmy architektami, ani producentami okien, ani projektantami, ani budowniczymi, było nam łatwiej. Kiedy ktoś mówił, że to nie jest możliwe, mówiliśmy: „Nie, to można zrobić. Wystarczy znaleźć na to sposób!”
Jaryna zajmuje się marketingiem projektu, rozwojem i sprzedażą, a Roman produkcją i koordynacją kontrahentów. Chociaż małżeństwo dzieli się obowiązkami, prezentacje projektu przeprowadzają razem:
— W czasie, kiedy mamy bardzo dużo prezentacji, lekcji, wydarzeń, zastanawiamy się czy musimy teraz być tak często na publice. Teraz podjęliśmy decyzję, że przez dwa tygodnie jeszcze będziemy mieć jakieś wydarzenia, a potem musimy się zatrzymać i skupić się na swoim projekcie, bo istnieje taka pokusa, żeby przyjść, pokazać, jakby to było potrzebne. Ale trzeba znaleźć równowagę między życiem publicznym a tym, że pracujesz w projekcie i faktycznie robisz to, co jest potrzebne na starcie firmy.
Bachowscy starają się więcej czasu spędzać razem, uczą się przełączać i potem zaczynają pracować z nową siłą:
— Cosmos jest pierwszym wspólnym projektem, w którym stwierdziliśmy, że jesteśmy gotowi pracować razem. To nie jest trudne. Kiedy jest nad czym pracować, to chyba całkowicie kończą się kłótnie. Inne rzeczy stają się nieważne, powszednie i już się o nie nie martwisz. Wspólna praca jest rewelacyjna.
Praktyka innych krajów
Rynek prefabrykowanych mieszkań w Ukrainie do niedawna w ogóle nie istniał. Przez dłuższy czas produkcja w Ukrainie była oparta na wykorzystaniu surowców. W związku z tym wprowadzenie wartości dodanej było dość trudne, co z kolei nie zachęciło młodych przedsiębiorców do wyprodukowania produktu dla swojego kraju i na eksport:
— To jest najprostsze: sprzedać surowce, sprzedać las, sprzedać pszenicę. Wytwarzać produkt znaczy ponosić ryzyko. Ryzyko, ponieważ wszystko, co zrobisz źle, zobaczą wszyscy, a wszystko, co dobre, nie jest widoczne. A kiedy tworzysz jakiś produkt, bierzesz odpowiedzialność za ludzi w zespole, za sam produkt, za życie produktu później, a następnie za klientów, za rozwój. Tworzysz dziecko. Prawdopodobnie łatwiej jest sprzedawać surowce, ale myślę, że wszystko się zmieni.
Na etapie badań rynkowych zespół Cosmos prefab udał się do Estonii. Jaryna przypomina, że była pod wrażeniem skali lokalnej produkcji domów prefabrykowanych:
— Byliśmy pod takim wrażeniem tego co zobaczyliśmy, jak te wszystkie moduły się podnoszą, jak wszystko się rusza, jak się kończy. Uświadomiliśmy sobie, że absolutnie nie jest to nic nowego, to wcale nie jest nowe. Cała Litwa, Łotwa, Estonia po prostu eksportują takie domy do Norwegii w dużych ilościach. A to jest najbardziej wymagający klient, ponieważ tam, jeśli nie dopasują się 2-3 mm, składa się reklamację.
Za granicą Ukraina wciąż bardzo często jest kojarzona z przestrzenią postradziecką, więc założenie, że rodzą się tutaj jakieś innowacyjne pomysły, czasem jest trudne do pojęcia dla obcokrajowców, mówi Roman:
— To są ludzie wykształceni, ludzie innowacyjni i powinni się znać, a ty po prostu jesteś zaskoczony, jak oni są nieświadomi tego, co się u nas dzieje. Że nie jesteśmy krajem trzeciego świata, mamy fajnych ludzi, fajne projekty. Opowiadamy nie tylko o sobie, a też o naszych przyjaciołach producentach i zawsze staramy się przyłączyć innych producentów do naszych projektów.
Roman opowiada, że w krajach Europy budowanie domów jest raczej wyjątkiem. Jeżeli rodzina planuje kupić mieszkanie, zwykle szuka firm, które proponują gotowe rozwiązanie. W Ukrainie taka forma dopiero się rozwija, ale para widzi mocną stronę w tym, że zazwyczaj nikt nie zamierza budować ogromnych pałaców:
— W każdym dolarze wydanym na budowę, 15 centów to odpady budowlane. Im większe budownictwo, tym więcej tych odpadów. Jest to również podstawą tego, że robimy domy prefabrykowane i postanowiliśmy produkować ich jak najwięcej w fabryce, by skutecznie utylizować odpady.
Pierwszy dom
Pierwszy dom został oddany do użytku w marcu 2017 roku. Od samego początku Roman i Jaryna chcieli, żeby był to dom wypoczynkowy. W krajach Europy Południowej nazywa się to „retreat house” — miejsce, w którym można się zatrzymać i odpocząć.
Poszukiwanie odpowiedniego miejsca pod budowę trwało całe lato. Bardzo ważnym było znalezienie przytulnego miejsca niedaleko Lwowa:
— Był taki cel — maksymalnie 30 km od Lwowa, aby ułatwić przyjazd i dotarcie do domu, ponieważ jeśli będzie trochę dalej, trzeba już wybierać się osobno, a tutaj zawsze możemy przyjechać, przyprowadzić grupę.
Mówią, że miejsce, które zaplanowali za pomocą programów graficznych, prawie w stu procentach odpowiadało miejscu znalezionym we wsi o nazwie Majdan:
— Pokazywałam wizualizację w którejś fabryce we Włoszech, oni byli rozczarowani, że to tylko wizualizacja. Mówią: „To nie jest jeszcze zbudowane?” Mówię: „Tak, budujemy teraz”. Trzeba wizualizować marzenie i wszystko się spełni!
W czasie podróży rodzina czuła się niekomfortowo w każdym kolejnym mieszkaniu. Zawsze brakowało poczucia, że jesteś daleko od miasta i pośród natury. Pamiętając te wady, próbowali stworzyć dom, który by zatarł granicę między domem a otaczającą go przestrzenią:
— Określiliśmy to bardzo romantycznie: “Musi to być miejsce siły i inspiracji”. Wtedy zaczęliśmy myśleć z architektem, jak z tego zdania zrobić coś wartościowego, i zrozumieliśmy, że nie istnieje lepszy związek, niż pomiędzy człowiekiem, a naturą.
Wnętrze domu zostało zrobione w jasnych kolorach z użyciem drewna. Podczas wykończenia ważne było również stworzenie uniwersalnego wystroju:
— Zrobiliśmy bardzo prosto: biały, czarny i drewno. Okazało się, że nie potrzebujemy lepszego designu, podoba się nam wszystko tak jak jest. Nie jest potrzebne dodawanie do przestrzeni obrazów i innych swoich elementów. Ludzie chcą sami to dokończyć, dostosować przestrzeń pod siebie, ale podstawowy design podoba się wszystkim.
— Nie ma znaczenia, jaka jest powierzchnia domu. Najważniejsze jest to, co widzisz z okna i emocje, które przeżywasz.
Kończąc pracę nad domem Cosmos Spacecraft, zespół zadbał również o wygodny dostęp do lokalizacji. Kamień, jakim wyłożono drogę, stał się również ozdobą domu, wspomina Roman:
— Połowy nie uratowałem, były wciśnięte w drogę, ale kiedy przyjechałem i zobaczyłem, jak to się robi, żeby zrobić wygodny wjazd, zatrzymałem je i udało się zachować pięć dużych kamieni.
Każdy centymetr działa
Po zakończeniu budowy zespół przeprowadził zbiorowe dyskusje w celu ulepszenia przestrzeni. Konieczne było ustalenie, co działa, a co nie jest potrzebne. Pod uwagę wzięto również opinie ludzi, ich życzenia i krytykę, opowiada Roman:
— Bo mogą być idealne rysunki, ale jak by nie było — rysunki, grafiki i wizualizacje jeszcze nic nie znaczą. Dopiero kiedy wchodzisz do przestrzeni, widzisz, jak ona wygląda i jak się czujesz w środku. Tylko wtedy możesz przeanalizować i zauważyć to, co potrzebuje dopracowania.
Całkowita powierzchnia domu wynosi 60 metrów kwadratowych, nie licząc tarasów. Przy tych rozmiarach ważne było osiągnięcie maksymalnego komfortu i wydajności przestrzeni. Dom posiada dużą kuchnię, sypialnię, łazienkę i „okno w przestrzeń” — półpiętro, które mogą zająć dzieci lub gdzie spędzić noc mogą przyjaciele. Oprócz tego jest też pomieszczenie techniczne, które nadaje się do przechowywania różnych rzeczy: od kotła i kosiarki, po rowery i deski snowboardowe:
— Można by przemyśleć absolutnie wszystko: jak się czuje człowiek, kiedy jest tutaj, jak wygląda jego życie codzienne, ponieważ minimalistyczne projekty są bardzo fajne, ale jeśli to się kończy tym, że nie ma miejsca na rzeczy użytku codziennego, wszystko się popsuje. To tak nie działa, że zostawiasz pośród tego minimalizmu miotłę czy coś. Wszystko musi być przemyślane, każdy centymetr.
Bez płotów
Mieszkańcy wsi Majdan wykazali duże zainteresowanie podczas montażu domu:
— Wszystko się działo tak szybko, że nie wiem, czy oni to obserwowali, żeby to tak szybko szło. Czyli przywieźliśmy go w modułach. Była to super operacja specjalna. Cały zespół przygotowywał się do tego. Po pierwsze, nazwano ją „niemożliwe/możliwe”, ponieważ działo się to tuż przed świętami, więc znalezienie kontrahentów było dość trudne, ale powiedzieliśmy: „Tyle, musimy być tam przed Nowym Rokiem”. Znaleźliśmy wszystkich operatorów dźwigów, każdy miał rozpisany plan co do sekundy, kto kiedy wyjeżdża, jakie moduły są transportowane, kto po kim jedzie. I udało się tak, jak planowaliśmy, i był to taki pokaz na budowie, jakie kręcą dla Discovery Channel.
Po raz kolejny przyjeżdżając na lokację, zespół spotkał się z wiejską „delegacją” i przeprowadził dla niej improwizowaną wycieczkę. Pomogło to nawiązać relacje.
Jaryna opowiada, że pomimo wielu strasznych historii o możliwych kradzieżach lub zniszczeniu majątku, nigdy nie mieli z tym żadnych problemów. Koncepcyjnym rozwiązaniem dla pary było nie tylko nawiązanie dobrej relacji z sąsiadami, ale także całkowite odejście od płotów:
— W rzeczywistości tak było wcześniej. Jeżeli robili ogrodzenie, to tylko po to, żeby zwierzęta nie mogły się dostać na podwórko. Była taka otwartość i musimy ją przywrócić. Przywrócić i przynajmniej nie jechać do pracy za granicę, czy nie pracować ciężko, żeby inwestować w ogrodzenie. To pierwsza zasada sukcesu. Jeśli płot kosztuje więcej, niż dom, to chyba nie trzeba tego robić.
Aby zapewnić bezpieczeństwo i podstawową ochronę domu, zainstalowano wokół niego kamery i czujniki:
— To faktycznie stanowi ogrodzenie domu. Kiedy inwestujesz w system bezpieczeństwa, system powiadomień, wtyczki, to pozostajesz w normalnym kontakcie z lokalnymi mieszkańcami. To wszystko po to, żeby nie stawiać tych płotów.
Pięć “cosmosów” w planach
Roman i Jaryna bardzo skrupulatnie analizują miejsca gdzie stawiają swoje domy. Ważne jest, aby wziąć pod uwagę lokalizację i dostępność. Miejsce w pobliżu Kijowa jest uważane za jedną z obowiązkowych lokalizacji:
— Pracujemy jeszcze pod Kijowem. Rozumiemy, że druga lokalizacja musi być tam. Ale w tym miejscu, jeśli jest jakaś wolna działka, od razu zostaje całkowicie zabudowana.
Najbliższe plany projektu przewidują stworzenie pięciu domów w malowniczych, ale nie najsłynniejszych miejscach Ukrainy. Takie domy wypoczynkowe, mówi Jaryna, będą administrowane na tej samej zasadzie, co we wsi Majdan. Wygoda polega na tym, że zespół zapewni domowi wszystkie niezbędne usługi.
Małżeństwo Bachowskich wielokrotnie omawiało z zespołem perspektywy i wyjątkowość własnego projektu, biorąc pod uwagę doświadczenie zdobyte za granicą. Według Jaryny, Cosmos prefab byłby nie do zrealizowania w innym kraju, ponieważ warunki istniejące w Ukrainie uczą bardzo porządnego projektowania i brania pod uwagę wszelkiego rodzaju ryzyka:
— Wszystkie ryzyka są impulsem, żeby być przygotowanym. Fakt, że tutaj (w Ukrainie) brakuje dużo rzeczy, daje ci możliwość robienia tego, co chcesz. Ale chyba nie w każdym kraju tak jest, bo to taka „teoria przeciwieństw”. Zamiast narzekać na to, że jest tutaj bardzo ciężko, musisz myśleć, że tylko te warunki dają ci możliwość realizacji niektórych nierealnych rzeczy.