Share this...
Facebook
Twitter

Niemiecki ekolog Michael Jakobi przyjechał do Ukrainy ponad 10 lat temu, osiedlił się na Zakarpaciu i zajmuje się ratowaniem populacji bawołów karpackich. Dziś o Michaelu nagrywa się filmy fabularne, jest on także bohaterem wielu materiałów telewizyjnych, a ponad trzy lata temu był jednym z pierwszych bohaterów Ukraїner. Co zmieniło się przez ten czas w jego życiu?

Podczas pierwszej wyprawy na Zakarpacie spotkaliśmy się z Michaelem na łące Pereslip i jego farmie we wsi Czumalowo. Wtedy ekolog marzył o przetransportowaniu kilku bawołów na Besarabię: do wsi Orliwka i na teren Rezerwatu Biosfery Dunaju, gdzie mogłyby żyć wśród dzikiej przyrody. Od tego czasu Michael zrealizował swoje marzenie, zbudował kilka kolejnych farm, stworzył organizację społeczną i spotkał dziewczynę, z którą buduje nowe, jeszcze ambitniejsze plany na przyszłość.

Region
ukrainer-map-large

Sokyrnycia, Zakarpacie Zobacz lokalizację na Google Maps

Michael po raz pierwszy zobaczył Ukrainę we wrześniu 2008 roku podczas wędrówki do zakarpackiej wioski Kołoczawa i okolicznych gór. Od tego czasu ekolog postanowił osiedlić się na Zakarpaciu i dołączyć do ochrony zasobów naturalnych regionu.

Po przeprowadzce na Zakarpacie Michael przez jakiś czas wędrował po regionie w poszukiwaniu najlepszego miejsca na hodowlę bawołów. Najpierw osiedlił się w komunie „Longo Maj” we wsi Nyżnie-Sełyszcze, a następnie we wsi Stebliwka, gdzie zbudował swoją pierwszą farmę. Później Michael przeniósł się do Łypoweć, gdzie kupił nawet dom. Jednak latem, miejscowe źródło wyschło, a do tego nie było mu łatwo porozumieć się z sąsiadami, więc byłł zmuszony przenieść się do wioski Wertep. Tam pomógł miejscowemu chłopcu z farmą bawołów, a gdy wszystko poszło dobrze, wrócił do Stebliwki. Potem była wioska Czumalowo, gdzie Michael zbudował drugą farmę bawołów w 2016 roku, ale stamtąd ekolog wrócił do Stebliwki. Oprócz częstych przeprowadzek w regionie Michael okresowo podróżował za granicę, aby odwiedzić krewnych i zarobić dodatkowe pieniądze na hodowlę bawołów.

Dziś Michael osiedlił się we wsi Sokyrnycia koło miasta Chust, gdzie kupił mały dom. Planuje tam zrobić remont, zbudować małą piwniczkę dla dojrzewania i przechowywania serów, a także stodołę, bo teraz w jego gospodarstwie są nie tylko bawoły, lecz także kury, konie i krowy. Mówi, że to mu wystarczy, bo ma już dużo: przyrodę wokół siebie, ziemię, przyjaciół i społeczność, która się z nim zżyła.

— Społeczny aspekt mojego życia nabiera dla mnie w ostatnich latach coraz większego znaczenia. Bardzo się cieszę, że zbliżam się do miejscowej ludności.

Wideo 360

W 2009 roku Michael założył organizację społeczną „Ochrona agrobioróżnorodności Karpackich gór”, która zajmuje się odnową populacji bawołów karpackich i jej reintrodukcją, czyli powrotem na wolność, a także rozwojem samowystarczalnego rolnictwa na Zakarpaciu.

Bawoły

Małe stado Michaela pasie się na polu i z daleka daje o sobie znać dźwiękami dzwonków. To nie tylko bawoły: wśród czarnych boków można dostrzec kilka krów.

Bawół karpacki
Gatunek azjatyckiego bawoła wodnego, który do pierwszej połowy XX wieku był rozpowszechniony na Zakarpaciu, Węgrzech i Rumunii.

Przez cały okres swojej hodowli w Ukrainie Michael miał łącznie prawie sto bawołów. W tym samym czasie w jego stadzie było czterdzieści zwierząt. Jednak utrzymanie tak dużej ilości bydła było kolejnym wyzwaniem: zimą ich pożywienie było bardzo drogie, ponieważ jeden dorosły bawół potrzebował około trzech ton siana. Oprócz tego tak duże stado jest trudniejsze do opanowania: zwierzęta mogą uciekać i sprawić wiele kłopotów właścicielowi i sąsiadom, dlatego Michael zaczął używać pastuchów elektrycznych, czyli specjalnych płotów, które rażą prądem zwierzęta próbujące opuścić pastwisko.

Michael okresowo przerzedzał swoje stado, sprzedając zwierzęta w innych regionach lub wypuszczając je na wolność. Teraz ekolog doszedł do wniosku, że najlepszą opcją dla niego jest małe stado. Obecnie trzyma dziesięć bawołów, dziewięć krów i dwa konie.

Krowy i konie Michaela też nie są zwyczajne — to górskie rasy: brunatna krowa karpacka i koń huculski rasy gutan, populację którego ekolog stara się zachować i odnowić. Mówi, że brunatna krowa karpacka jest znacznie bardziej wytrwała niż zwykłe krowy na ukraińskiej wsi:

Brunatna krowa karpacka
Rasa mleczno-mięsna, wyhodowana na Zakarpaciu w pierwszej połowie XX wieku przez dobór hodowlany lokalnych gatunków z brunatnymi gatunkami alpejskimi (Montafon, Schwyz, Allgäu i Czarnogórską).

— Zwierzęta górskie w dolinie dają trochę mniej mleka, ale gdy są kłopoty, gdy sytuacja jest bardzo trudna, te zwierzęta nadal je dają. Jedzą mało, ale dają tłuste mleko.

Do czasów radzieckich wielu mieszkańców wsi zamiast krów trzymało bawoły, ale tradycja ta stopniowo znikała i starsze pokolenie nie pamięta już, jak współistniało z tymi zwierzętami. Michael musiał wiele się nauczyć w komunikacji ze zwierzętami z własnego doświadczenia.

— Ludzie byli biedni, ale mądrzy. Ten bawół ciągnie wóz jak koń. Jego mleko jest tłustsze niż mleko krowy i daje bardzo dobre masło, które jest szczególnie dobre dla dzieci.

Share this...
Facebook
Twitter
Region
ukrainer-map-large

Sokyrnycia, Zakarpacie

Zobacz lokalizację na Google Maps
Share this...
Facebook
Twitter
Region
ukrainer-map-large

Sokyrnycia, Zakarpacie

Zobacz lokalizację na Google Maps

Bawoły doskonale rozumieją, kto jest ich przyjacielem, a kto wrogiem. Nie dadzą mleka osobie, która grozi kijem. Rezultat można od nich uzyskać tylko prosząc, a nie wymagając.

Michael nie tylko zajmuje się hodowlą bawołów, ale stara się także zapobiegać chowu wsobnemu, który obniża ogólny stan zdrowia populacji zwierząt. Michael mówi, że aby mieć zdrowe populacje, trzeba mieć ponad dwieście zwierząt. Należy dokładnie rozważyć rozmnażanie i selekcję bawołów, aby zmniejszyć ryzyko:

Chów wsobny
Kojarzenie zwierząt o wysokim podobieństwie genetycznym.

— Chów wsobny jest zły, ponieważ negatywnie wpływa na inteligencję zwierząt. Bawoły karpackie mają dobry materiał genetyczny, który natura i człowiek wytwarzali przez ostatnie sześć tysięcy lat, ale jeżeli będą rozmnażane jak popadnie, wszystko zostanie utracone.

Share this...
Facebook
Twitter
Region
ukrainer-map-large

Sokyrnycia, Zakarpacie

Zobacz lokalizację na Google Maps
Share this...
Facebook
Twitter
Region
ukrainer-map-large

Sokyrnycia, Zakarpacie

Zobacz lokalizację na Google Maps

Michael i jego zespół obecnie „tasuje” hodowlę bawołów w Ukrainie, ale ekolog przyznaje, że jest to opcja tymczasowa:

— Nasza organizacja społeczna utrzymuje pięć bawołów, każdy z nich ma zupełnie inną krew, inną pulę genów. Jeden zapładnia bawolice tutaj, potem go zmieniamy: jedzie do Busztyno, a stamtąd wraca nasz drugi bawół. Tak samo zamieniamy zwierzęta w miejscowości Horinczowo. Bawoły jeżdżą przez całe Zakarpacie, potem wymieniamy je także z Odessą (Bessarabia — red.). Więc mamy dużą populację.

Reintrodukcja

Okazuje się, że tysiące lat temu dziki bawół był pospolitym mieszkańcem obszarów współczesnej Ukrainy. Tysiące lat temu dzikie bawoły wodne zamieszkiwały terytorium południowej Europy (w tym Ukrainy). Wymarły około dziesięciu tysięcy lat temu. Później z krajów azjatyckich sprowadzony został do nas ich bliski krewny — indyjski lub azjatycki bawół wodny. Przybył do Ukrainy już oswojony i był traktowany jako zwierzę hodowlane — od Karpat po deltę Dunaju. Teraz reintrodukcją bawoła azjatyckiego zajmuje się organizacja pozarządowa Rewilding Ukraine.

Bawoły karpackie mają spokojny temperament, ale długo przyzwyczajają się do swojego właściciela. Są jednak bawoły z charakterem, z którymi ciężko dojść do porozumienia.

Opieka nad zwierzętami z urazami psychicznymi, które hodowano na mięso, jest trudna. Michaelowi udało się uratować trzynaście takich bawołów, stopniowo kupował je od galicyjskiego restauratora. Ekolog poznał go w 2009 roku, kiedy ten trzymał blisko czterdziestu bawołów jako przysmak dla gości. Za każdym razem, gdy w restauracji obchodzono wesele, zabijano jednego bawoła.

— Bawoły, które uda się uratować z zakładu mięsnego, mają traumy psychiczne. Konieczne jest to, aby codziennie znajdować dla nich czas przez trzy lub cztery miesiące, żeby je pogłaskać, nakarmić. Dopiero wtedy w mniejszym lub większym stopniu zaczną znowu ufać ludziom. Są też bawoły, które o tym nie zapominają, więc na zawsze przestają kochać ludzi.

Takie bawoły Michael oddaje na reintrodukcję. A swoją drogą, rozpoczynał ją nie od bawołów, a od koni huculskich. Konie huculskie są bardziej wytrwałe niż zwykłe: potrafią przystosować się do trudniejszych warunków klimatycznych, przetrwać zimę na dworze nie potrzebują dużej ilości pożywienia. Obecnie ze względu na pojawienie się maszyn rolniczych zwierzęta te nie są już potrzebne w gospodarstwie jako siła pociągowa, dlatego często są oddawane na ubój.

KOŃ HUCULSKI
Starożytna rasa górska, wyhodowana w Karpatach Wschodnich przez kojarzenie krewniacze koni Galicji, Bukowiny i Węgier z końmi typu arabskiego i noryckiego. Pierwsza wzmianka o nich pochodzi z 1603 roku. Jest częścią światowej puli genów ras zwierząt gospodarskich.

Według Michaela gutany (rasa konia huculskiego — przyp.red.) są idealne do projektu powrotu zwierząt na wolność. Odpowiednie dla nich warunki są teraz dostępne w Rezerwacie Biosfery Dunaju na Besarabii. Dwie z jego wysp — Mały Tataru i Jermakiw — w latach 60. XX wieku zostały spiętrzone i sztucznie osuszone w celu wykorzystania tego terytorium do uprawy ziemi.

Sytuacja uległa zmianie w latach 2000: WWF Ukraina (Światowy Fundusz na rzecz Przyrody — przyp. tłum.) wraz z partnerami podjął się przywrócenia naturalnego stanu wysp. Tamy zostały zburzone, a na wyspę zaczęto sprowadzać gatunki zwierząt, które mieszkały tam od dawna. Nie ma tam ludzi, więc te miejsca są idealne do odtwarzania ekosystemów. Natomiast organizacja społeczna Rewilding Ukraine w Odessie próbuje obecnie zaludnić wyspy zwierzętami typowymi dla ich fauny.

W ramach projektu przywrócenia dzikiej przyrody na wyspach w lipcu 2019 roku Michael przekazał organizacji dziesięć koni huculskich, które sprowadził na wyspę Małyj Tataru. Ekolog i jego koledzy z projektu są przekonani, że jedynym sposobem zachowania gatunku tych niesamowitych zwierząt jest osiedlanie ich na takich obszarach chronionych, w których będą mogły być „twórcami krajobrazu”.

— Mamy nadzieję, że ten projekt w Odessie zakończy się sukcesem, bo są tam tacy wspaniali ludzie, którzy przywieźli z Łotwy koniki (konik polski — dop.red.) na wyspę, a teraz krzyżują je z naszymi końmi huculskimi, które znów są wolne i stają się dzikimi końmi.

W 2019 roku Michel spełnił również swoje marzenie — oddał jeszcze siedemnaście swoich bawołów do reintrodukcji na wyspę Jermakiw.

— By zachować dużą liczbę bawołów, konieczne jest przeniesienie ich do innego ekosystemu, w którym będzie różnorodność.

Samowystarczalne rolnictwo

Michael uważa, że ​​wspieranie i rozwój małych gospodarstw jest dla niego ważnym zadaniem. Według niego, dzięki nim dużo łatwiej jest odtworzyć populacje bawołów, koni i innych zwierząt, które wykorzystywane są w rolnictwie:

— Projekt farmerski i projekt reintrodukcji pomagają nam przywrócić dawną różnorodność populacji i mieć więcej rolników w różnych regionach, którzy zajmują się ochroną i rozmnażaniem tej rasy (bawołów — dop.red.).

Michael jest nie tylko bardzo przejęty swoją sprawą, ale wierzy w jej rentowność, ponieważ można zachować populację i produkować naturalne produkty spożywcze. Zdaniem ekologa, we współczesnym świecie jedzenie bez żadnych sztucznych dodatków to niemal luksus.

Dodaje jednak, że nie każdy zdaje sobie sprawę z potencjału własnego kraju i własnych możliwości. Rzecz w tym, że mieszkańcy wiosek na Zakarpaciu trzymają coraz mniej zwierząt domowych. Nie tylko gwałtownie zanika populacja koni huculskich, ale spada także liczba owiec i kóz. Michael wyjaśnia, że ​​opieka nad zwierzętami i hodowla to żmudne zadanie, które wymaga dobrej formy fizycznej i miłości do natury. Nie wszyscy są gotowi do kontynuowania tradycji poprzednich pokoleń i często szukają łatwiejszych pieniędzy za granicą.

Michael zapewnia, że ​​zmniejszenie liczby zwierząt domowych wpływa nie tylko na dietę ludzi, ale także na okoliczne krajobrazy, ponieważ to roślinożerne bydło w naturalny sposób je zmienia:

— Z jednej strony jest to bardzo smutne, a z drugiej otwiera wiele możliwości, bo zwalniają się zasoby i może kiedyś przyjdą nowi inwestorzy i zabiorą ziemię, która już nie jest w użytku.

Share this...
Facebook
Twitter
Region
ukrainer-map-large

Sokyrnycia, Zakarpacie

Zobacz lokalizację na Google Maps
Share this...
Facebook
Twitter
Region
ukrainer-map-large

Sokyrnycia, Zakarpacie

Zobacz lokalizację na Google Maps

Kolejnym dowodem rentowności hodowli bawołów jest pojawienie się nowych gospodarstw, które otwierane są przez biznesmenów i młodych downshifterów (downshifter — osoba, która rezygnuje z dobrze płatnej i trudnej pracy na rzecz satysfakcjonującego, choć gorzej płatnego zajęcia — przyp.red.). W ostatnich latach Michael pomagał wielu z nich:

— Mamy w Busztynie takich młodych ludzi, którzy utrzymują piętnaście bawołów, parę krów. Są też oligarchowie, którzy rozumieją, że trzeba mieć własne, domowe, naturalne produkty ekologiczne. Są też idealiści, którzy mówią: mój dziadek miał bawoły, mój pradziadek miał bawoły i ja też chcę mieć bawoły.

Michael jest zwolennikiem permakultury, czyli metody uprawy ziemi, która jest najmniej szkodliwa dla przyrody i zaspokaja ludzkie potrzeby. Jej zwolennicy odrzucają zasadę „jedna grządka — jedna kultura roślinna”, nie obrabiają pola chemikaliami i nie przekopują go co sezon. Zwolennicy permakultury często obserwują interakcje różnych roślin. Minimalnie ingerując w te procesy, starają się przywrócić integralną naturalną infrastrukturę.

Michael wierzy, że przejście na samowystarczalne rolnictwo i permakulturę to sposób na usamodzielnienie się i zrobienie czegoś naprawdę dobrego dla siebie i swojej ziemi:

— Może założycie mały ogródek i za dwa, trzy lata zobaczycie, że macie jabłka. I to nie te jabłka, które kosztują dwadzieścia hrywien za 20 kilogramów. To są wasze jabłka: włożyliście w nie swoją energię i to świetne uczucie mieć coś takiego. Z samowystarczalną farmą jesteś na najwyższym poziomie kręgu: masz własną krowę, która daje nawóz do warzyw, karmisz tymi warzywami swoich przyjaciół, a twoi przyjaciele pomagają ci sadzić drzewa, a te drzewa dają tlen całej społeczności.

Michael podkreśla, że ​​samowystarczalne rolnictwo nie jest możliwe w pojedynkę. Wymaga to społeczności, z którą będzie można wymienić się produktami swojej pracy, ponieważ trudno jest zapewnić sobie wszystko i zarządzać całym gospodarstwem.

Obecnie jednym z obszarów działania organizacji społecznej Michaela jest tworzenie swego rodzaju coworkingu rolniczego. Wraz ze swoim przyjacielem we wsi Sokyrnyci buduje mały domek dla ludzi, którzy są gotowi wyprowadzić się z miast, jak mówi Michael, rzucić swoją pracę, by żyć bliżej natury i spożywać samodzielniewyprodukowane produkty:

— To nasz pomysł i marzenie — wynająć kilka pól, na których mogłyby się paść nasze zwierzęta, a my moglibyśmy zbudować coś w rodzaju coworkingu lub mobilnej farmy.

Michael wraz z przyjacielem planuje zbudować kilka takich rolniczych domów i stworzyć komunę. Są gotowi przyjąć tych, którzy chcą zmienić miejski styl życia na wiejski. Michael chce stworzyć przytulną i wygodną przestrzeń. Na przykład, myśli o zapewnieniu gościom szybkiego Internetu, aby mieszkając w bajkowym lesie, nie nudzili się bez komunikacji z ludźmi.

Share this...
Facebook
Twitter
Region
ukrainer-map-large

Sokyrnycia, Zakarpacie

Zobacz lokalizację na Google Maps
Share this...
Facebook
Twitter
Region
ukrainer-map-large

Sokyrnycia, Zakarpacie

Zobacz lokalizację na Google Maps

Michael marzy o tym, by dzielić się pomysłami o permakulturze z ludźmi o podobnych poglądach, wspólnie uprawiać warzywa i robić własne produkty mleczne dla przyszłej komuny. Planuje zaangażować innych ludzi w budowę nowych domów, aby pomóc im stać się częścią społeczności farmerskiej. Zdaniem Michaela idea takiego sposobu prowadzenia gospodarstwa rolnego nie jest nowa. Na Zakarpaciu zachowały się jeszcze elementy samowystarczalnego rolnictwa, bo życie w górach uczy niezależności od świata zewnętrznego, co pozwala się wyżywić. Jest to bardzo przyjemne dla ekologa, ponieważ może studiować te tradycje i dostosowywać je do teraźniejszości.

Ekolog chce, aby młodzi ludzie z miast wracali na wieś i pracowali na swojej ziemi. Mówi, że dzięki zaawansowanym technologiom można zarabiać na życie w dowolnym miejscu, więc jest to świetna okazja, aby zrobić coś pożytecznego dla siebie, społeczności i przyrody. Michael uważa, że ​​życie na łonie natury jest jak wyleczenie się z depresji.

— Możesz wieść prostsze i biedniejsze życie, ale jeśli nie będziesz porównywać go z życiem w mieście, poczujesz, że jest w tym wielki, głęboki sens.

Rike

Niemka Rike Feronia de Friz teraz również zajmuje się ochroną i hodowlą bawołów. Dziewczyna przeprowadziła się na Zakarpacie z Berlina — zrobiła przerwę od studiów na uniwersytecie, gdzie studiowała psychologię, bo bardzo chciała zobaczyć Karpaty. Dowiedziała się o Michaelu z Internetu, a przed wyjazdem rozmawiała z nim przez telefon, więc dużo mówił o okolicy i możliwościach, które tu są.

— Tak naprawdę niewiele o nim czytałam i nie wiedziałam, że jest tak popularny w Ukrainie. Wyobrażałam sobie więc, że mieszka gdzieś sam w górach, ma takie romantyczne życie ze zwierzętami. A kiedy tu przyjechałam, byłam trochę zawiedziona, że ​​mieszka tutaj, we wsi (Sokyrnycia — red.), liczącej 5000 mieszkańców, a nie w górach — tylko u podnóża.
Mimo to Rike przyznaje, że polubiła Michaela, odkąd dowiedziała się o nim i jego stylu życia. Od roku mieszkają razem. Dziewczyna mówi, że łatwo było jej przyzwyczaić się do nowego życia, bo od dzieciństwa spędzała czas na ekologicznej farmie w Niemczech z rodziną przyjaciółki. Ponadto Rike studiując w Berlinie często marzyła o podobnym miejscu na wsi, gdzie mogłaby być bliżej zwierząt i dowiedzieć się o nich więcej:

— Proste życie jest dla mnie normalne: czasem bez prądu i wody w kranie — wtedy trzeba iść do źródła i stamtąd przynieść wodę, bez gazu, czyli ogrzewania.

Czymś nowym dla Rike był kontakt ze zwierzętami, które na początku było trudno zapamiętać nawet z imienia, nie mówiąc już o znalezieniu wspólnego z nimi języka i zrozumieniu ich potrzeb. Dziewczyna przyznaje, że musiała przyzwyczaić się do miejscowych, bo ich styl życia jest zupełnie inny niż u Niemców:

— Podoba mi się, że miejscowi są tak przyjaźni i zawsze zapraszają na kawę, dzielą się własnymi warzywami i owocami oraz to, że tak dużo wiedzą o ogrodnictwie, a ja mogę się od nich czegoś nauczyć. Różnica polega na tym, że ludzie tutaj są bardzo prawdomówni: jeśli coś im się nie podoba, po prostu to powiedzą.

Na razie dziewczyna nie planuje jeszcze powrotu do Niemiec, bo na Zakarpaciu uświadomiła sobie, że nie jest już zainteresowana studiowaniem psychologii, więc teraz nie ma po co wyjeżdżać.

— Zakochałam się w Michaelu i to dodało mi powodów, by zostać, bo nie chciałam być w związku na odległość. I wciąż było tu wiele rzeczy, których jeszcze nie widziałam.

Rike już sama daje sobie radę z bawołami. Michael w ciągu dwóch miesięcy powierzył jej opiekę nad farmą, kiedy był na wyjazdach. Dziś, oprócz pomocy przy bawołach, Rike ma inne rzeczy do zrobienia: ona i Michael otworzyli prywatną firmę „Koczowa Bura”, więc większość kwestii załatwia ona.

— Dla nas jest to okazja do oficjalnej sprzedaży naszych produktów hodowlanych, aby zarobić na życie.

Michael i Rike zajmują się produkcja serów i sprzedają je w różnych miastach Ukrainy. Uczyli się robić sery samodzielnie, w praktyce. Ciągle eksperymentują, robią również masło, śmietanę i tym podobne. Para planuje założyć własną markę serów, gdy dołączą do nich ludzie o podobnych poglądach.

Michaelowi nadal pomagają wolontariusze, w tym mieszkańcy i entuzjaści z innych miast i krajów, m.in. z Kanady, Francji i Niemiec. Ekolog mówi, że to dzięki ich wsparciu osiągnął taki sukces w ochronie bawołów.

Michael z radością zaprasza wszystkich na swoja farmę, ale przyznaje, że bycie wolontariuszem w ich organizacji społecznej nie jest takie proste: musisz wiedzieć jak pracować z bydłem, jak pracować w polu, mieć przynajmniej minimalne doświadczenie w samowystarczalnym rolnictwie. Ponadto konieczne jest spędzenie na farmie dwóch tygodni z rzędu, pracując po sześć godzin dziennie. Wszystko to wymaga dobrego zdrowia i dobrej formy fizycznej.

— To miejsce jest trochę jak małe piekło, bo pracy mamy dużo, a to praca ze zwierzętami, która zawsze jest pełna niespodzianek. Potrzebujemy pomocy, ale tak naprawdę nie każdy może nam pomóc. Oczywiście najważniejsze są chęci.

Na razie Michael za swoje główne osiągnięcie uważa to, że udało mu się uratować zagrożoną wyginięciem rasę bawołów karpackich. Obecnie w Ukrainie jest wiele gospodarstw, które rozwijają się i jednoczą wielu ludzi, na przykład we wsiach Zakarpacia (Busztyno, Czumalowo) i w regionie Morza Czarnego (Orliwka).

W kwietniu 2020 roku Michael i Rike przekazali siedem bawołów do Karpackiego Rezerwatu Biosfery, a mianowicie jego Wydziałowi Badawczemu „Dolina Narcyzów”, który znajduje się cztery kilometry od miasta Chust. „Dolina Narcyzów” stopniowo zarasta wierzbami i krzewami, i to właśnie bawoły je zjadają podczas wypasu. Dlatego osiedlenie się tych zwierząt jest świetnym sposobem na przywrócenie równowagi ekosystemu w naturalny sposób.

Michael i Rike mają jeszcze wiele planów:

— Mam wspaniałą dziewczynę, możemy wspólnie rozwijać nasze pomysły. Mam tę wspólnotę w Internecie — ludzi, którzy chcą dla nas spokojnej i pozytywnej przyszłości, większej harmonii z naturą, większego poszanowania praw kobiet. Kiedy zbierze się nas więcej, wszystko stanie się rzeczywistością.

wspierany przez

Materiał przetłumaczony przy wsparciu Instytutu Ukraińskiego

Nad materiałem pracowali

Założyciel Ukrainera:

Bohdan Łohwynenko

Autorka:

Maria Maksymenkowa

Redaktorka:

Ania Jabłuczna

Przeprowadząca wywiad:

Natalia Ponediłok

Producentka:

Olha Szor

Fotograf:

Serhij Korowajnyj

Operator:

Maksym Zinczuk

Fotograf,

Operator,

Reżyser montażu:

Pawło Paszko

Reżyser:

Mykoła Nosok

Redaktorka zdjęć:

Kateryna Akwarelna

Transkryptor:

Witalij Krawczenko

Roman Ażniuk

Tłumaczka:

Wałeria Kuznecowa

Jana Biłyneć

Projektant graficzny:

Sofia Krawczenko

Tłumaczka:

Uliana Fedak

Redaktorka tłumaczenia:

Małanka Junko

Korekta:

Bartosz Wojtkuński

Ukrainer wspierają

Zostań partnerem

Śledź ekspedycję