Share this...
Facebook
Twitter

Wieś Moskali, znajdująca się na Siewerszczyźnie, położona jest w odległości 30 km od Czernihowa. „Moskalami” nazywano Kozaków z Moskowii, którzy po dołączeniu Wołostu Lubeckiego do Wielkiego Księstwa Litewskiego ponad trzy stulecia temu, pozostali na jego terenie. Dziś we wsi stoi około 20 domów, a jej mieszkaniec Jurij Dachno wpadł na pomysł stworzenia tu własnego skansenu. Udało mu się zachować stare chaty i sklep, które wykupił i przekształcił w muzea antyków.

Na głównej ulicy wsi, długość której wynosi jeden kilometr, nie ma ani szkoły, ani punktu medycznego. Jest za to prawdziwe muzeum.

Jurij Dachno, który zbierał eksponaty ze swojej i pobliskich wsi, preferuje jednak określenie „kolekcja”.

Mężczyzna zbiera artefakty od wielu lat. Część eksponatów umieścił w pomieszczeniu byłego klubu wiejskiego, które wykupił za bezcen około 10 lat temu, a resztę — w starej chacie jego ciotki. Reszta przedmiotów przechowywana jest w domowych kolekcjach.

Jurij z uśmiechem wspomina, że jego pasja zaczęła się w jego dzieciństwie:

— Mieliśmy taką zabawę we wsi, zbieraliśmy czerepjanyky (fragmenty naczynia kuchennego z gliny – aut.) po ogrodach. Porównywaliśmy kto ile miał. Ja i moja siostra nazbieraliśmy najwięcej. Zrobiliśmy pierwsze muzeum w naszym życiu. Przemywaliśmy je wszystkie, później układaliśmy. Potem, jak poszedłem do szkoły, zbierałem monety.

Wśród eksponatów muzeum Jurija Dachna znajdziemy m.in. narzędzia gospodarcze z XIX-XX wieku, a także prace lokalnych artystów. Na ścianach byłego sklepu, mieszczącego się przy centralnej ulicy wsi, wiszą obrazy i słomiane kapelusze, na półkach poustawiane są szklane butelki, kufle, drewniane dzieże, gdzieś widać patefon, stare radio, buty. Natomiast w starej chacie, która została przerobiona na muzeum, znajdziemy więcej mebli: skrzynie, drewniane łóżka, krzesła typowe dla gospodarstwa wiejskiego lat 40-50. XX wieku. Są jeszcze niecki, prawidła oraz żarna. Znajdziemy tu także wiele eksponatów z okresu I wojny światowej.

NIECKA
Długie naczynie z rozszerzonymi ku górze ściankami do użytku domowego. Służyło do wyrabiania ciasta, prania bielizny, kąpieli itp.

Większość przedmiotów z kolekcji Jurija kupione były od rzemieślników, ale są wśród nich także eksponaty z innych wsi. Kolekcjoner mówi, że zna pochodzenie dziewięćdziesięciu procent eksponatów. Trafiały one do jego kolekcji na różne sposoby: ktoś coś przynosił, a coś Jurij zarobił albo wymienił:

— Trzeba było znajomej płot naprawić, pokryć dach. Ona już daje mi pieniądze, a ja wchodzę do chaty i widzę taki ręcznik wyszywany. Pytam ją, jak mogę zdobyć ten ręcznik, a ona mówi, że odda mi go po poście wielkanocnym. Potem dała mi jeszcze dwa. Nie wziąłem pieniędzy za pracę. Jednej babci trzeba było piec kuchenny naprawić i w ten właśnie sposób krolewieckie ręczniki trafiły do mojej kolekcji… Ostatnio sprzedawali chatę w sąsiedniej wsi i spytali czy niczego nie potrzebuję. Przywiozłem od nich skrzynię — nie było w niej nic wyjątkowego, nawet nie jest malowana, ale duża taka jest, „kułakowa” (od słowa kułak — pejoratywnego określenia używanego w ZSRR wobec bogatego chłopa, uznanego za wyzyskiwacza biedoty wiejskiej i wroga klasowego — przyp.red.) jak mówili.

Ręczniki krolewieckie
Tkane ręczniki z ornamentem charakterystycznym dla rejonu Krolewieckiego w obwodzie sumskim.

Kolekcja nie na sprzedaż

Muzeum nie powstało dla zysku. Nie często bywają tu goście, czasami przyjeżdżają turyści z różnych zakątków kraju albo cudzoziemcy. Swoją kolekcję Jurij nazywa „kolekcją duszy”. Jest obecnie na emeryturze, zajmuje się przeważnie ogrodem i gospodarstwem. Przed tym dwadzieścia pięć lat pracował na stanowisku kierownika miejscowego oddziału poczty:

— Znałem dużo ludzi. Nie tylko zbierałem eksponaty, ale również folklor zapisywałem — różne byliny, historie, anegdoty jakieś.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Wystawa, którą zorganizował Jurij, ma ogromną wartość etnograficzną. W 1932 roku duża część wsi spłonęła, dlatego odzież czy narzędzia pracy, które ocalały, są teraz rzadkością. Niektóre rzeczy z muzeum Dachna, jak na przykład 500 wyszywanych ręczników, były wystawiane w muzeach Czernihowa. Jednak Jurij swoich zbiorów nie sprzedaje:

— Zdarzało się, że podarowałem jeden ręcznik muzeum w Czernihowie, coś oddałem do szkolnego muzeum, ale nic nie sprzedawałem, chociaż chętnych było wielu.

Praktycznie każdy przedmiot z kolekcji ma własną historię. Jurij wyjaśnia do czego służyły określone naczynia i meble:

— Te małe dzieże wykorzystywane były albo do przechowywania miodu, albo do noszenia wody w żniwa. Możecie tu zobaczyć dużo takich słomianych koszy. Słoma żytnia była najpierw parzona, potem na mniejsze części dzieliło się pnącze albo korzeń choiny. Powstawała taka spiralna plecionka, zaczynając od dołu, stopniowo się przeplatała. Wcześniej nie zdobiło się naczyń, nie było plastiku, niczego. W większych przechowywano ziarno, w mniejszych – cebulę, fasolę, takie rzeczy

Tkactwo

W kolekcji znajdziemy wiele urządzeń służących do tkania. W pomieszczeniu starej chaty przechowywane są również różne krosna tkackie, kłęby nici, taśmy łyka (taśma z zewnętrznej części kory młodych drzew liściastych, służąca do produkowania rzeczy użytku codziennego – aut.) do wyplatania łapci i innych rzeczy. Są tu także inne przedmioty, a w workach poskładane są kożuchy i sirjaky (dawna wierzchnia odzież z grubego sukna – aut.).

— Mój pradziadek – Dachno Andrij Hnatowycz – i tkał, i haftował. Mam nawet jego wyszywane płótna. Pewnie moja pamięć genetyczna trochę mnie do tego nakłoniła, bo ja też haftuję i tkam trochę. Po prostu nie mam czasu: to gospodarstwo, tu ani kosy, ani siekery z rąk nie wypuszczasz. A znam wiele technik plecionkarskich.

ŁAPCIE
Miękkie obuwie wiejskie z całego kawałka skóry bez podszytej podeszwy. Noszone zwykle z onucami, które przywiązywano do nóg sznurkami.

Zachowały się tu wyjątkowe kądziele (krosna tkackie przeznaczone do przędzenia ręcznego, napędzane ręcznie lub za pomocą stopy – aut.), oraz urządzenia do nawijania nici na szpulę, a także inne przedmioty. Jurij wyjaśnia jak kiedyś działały i co oznaczają:

— Są tu jeszcze takie kądziele. Kiedyś się do nich przywiązywało pakułę lnianą. Podstawka mogła być okrągła lub kwadratowa. Na osłonie była dziurka albo taka deska, która nazywała się „dniszcze”. Na nim siadała tkaczka i ciągnęła nić. A tutaj widzicie węża (pokazuje malowidło na przedmiocie). Mówią, że w naszej miejscowości wiele się takich zachowało — zdobionych wężami, przypominały również kobiecą twarz. Był to amulet chroniący synową od teściowej. Żeby synowa swoimi umiejętnościami przypodobała się teściowej lub zamknęła jej buzię.

Mężczyzna opowiada, że kiedyś marzył o poszerzeniu kolekcji tkanin, w której byłaby szczegółowo przedstawione technika obrabiania lnu.

— Można by było krosna tkackie uzupełnić różnymi technologiami, pokazać jakieś rzemiosło.

Wieś i muzeum

Jurij zajmuje się kolekcją przeważnie samodzielnie: starsi syn i córka uczą się w Czernihowie, młodszy syn czasami pomaga ze sprzątaniem, żona pracuje jako nauczycielka w sąsiedniej wsi:

— W szkole uczy się 100 dzieci – to dużo. Kilka wsi do niej chodzi. W 1976 roku były wymieniane słupy elektryczne w naszym okręgu. Wszyscy mieli betonowe, a my — drewniane. Powiedzieli nam wtedy, że naszej wsi nie będzie za 20 lat. Więc w tym roku wymieniają słupy na nowe.

 

— W naszej wsi są młode rodziny i dwoje małych dzieci, a w tamtych wsiach (sąsiednich – red.) nie ma. I cerkiew mamy. Kiedyś mówili: jak jest cerkiew – to jest i wieś, a jak nie ma – to „wiocha”.

Muzeum w Moskalach to wyjątkowe zjawisko. Możliwe, że nie wszyscy mieszkańcy wsi to rozumieją. Dzięki swojej pasji, Jurijowi udało się zachować rzeczy, które z biegiem lat będą stawały się coraz bardziej unikatowe. Jego zbiory odzwierciedlają przeszłość mieszkańców, ich tradycje i zwyczaje. I dopóki będzie muzeum, dopóty będzie istnieć wieś. Tak jak wszystkie wsie, w których mieszkają takie osoby jak Jurij.

Nad materiałem pracowali

Autor projektu:

Bohdan Łohwynenko

Autorka:

Wiktoria Sołodka

Redaktorka:

Kateryna Łehka

Korekta:

Maria Prochomenko

Producentka:

Natalia Panchenko

Olha Szor

Fotograf:

Mykyta Zawilinskyj

Operator:

Ołeksandr Portian

Operator,

Reżyser dźwięku:

Pawło Paszko

Reżyserka montażu:

Liza Łytwynenko

Reżyser:

Mykoła Nosok

Redaktor zdjęć:

Ołeksandr Chomenko

Transkryptorka:

Wiktoria Wolańska

Transkryptorka:

Anastasia Błażko

Tłumacz:

Illia Sierhieiev

Redaktorka:

Małanka Junko

Korekta:

Anastasiya Solovey

Koordynator tłumaczenia:

Jurij Ganuszczak

Menadżerka treści:

Julia Bezpeczna

Śledź ekspedycję