Share this...
Facebook
Twitter

Karpackie miasteczko Kosiw (Kosów), znane w Ukrainie przede wszystkim z ceramiki i tradycyjnego bazaru, od dawna jest też popularne wśród miłośników subkultury motocyklowej. Tutejszą kulturę jazdy na motocyklu od około 40 lat rozwija lokalny entuzjasta Wasyl Kuryszczuk. W pomieszczeniu starego hangaru stworzył własny warsztat z minimuzeum zabytkowych motocykli i samochodów.

Wasyl czeka na nas koło wejścia na podwórko, gdzie znajdują się motocykle i kilka samochodów, które w przyszłości staną się częścią ekspozycji. Drzwi warsztatu są otwarte dla gości, którzy mogą zorganizować sobie nocleg w bezpośrenim sąsiedztwie zabytków motoryzacji. Wasyl nie odmawia biowiem turystom, którzy chcieliby spędzić czas w takich ekstremalnych warunkach. To dla nich powstał tu prysznic.

Droga subkultury motocyklowej do Ukrainy

Motocykle były obecne w Ukrainie w latach przedwojennych, ale okres ich świetności rozpoczął się po drugiej wojnie światowej. We wsiach, w których nie było koni, do orania wykorzystywano motocykle, którymi często powracano z wojny.
Dzisiaj na całym świecie za klasykę uważa się modele niemieckie, austriackie i japońskie – sprzyjały temu okoliczności historyczne. Przed wojną, do której Niemcy bardzo rzetelnie się przygotowywały, Hitlerowi przedstawiono dwa modele motocykli: BMW i Zündapp. Hitler wybrał dla swojej armii produkcję firmy Zündapp. Jednak BMW była dość potężną firmą, a Zündapp z czasem zbankrutowała. Później, w latach powojennych, Związek Radziecki wywoził dosłownie całe fabryki [wyposażenie, sprzęt i gotowe produkty]. Na przykład cała linia IŻ powstała na bazie wytwórni DKW; wcześniej w ZSRR motocykli własnej produkcji prawie nie było. Przed wojną w Szwajcarii kupiono 4 linie motocykli BMW, rozebrano, skopiowano i tuż przed wybuchem wojny rozpoczęto produkcję, choć, co prawda, dość niewielką.

Za czasów radzieckich produkowano dużo replik: GAZ-51 jako kopię amerykańskiego Studebakera, pierwsza generacja ZAZ Zaporożec była alternatywą dla włoskich „samochodów ludowych” Fiat-500, Wiatka WP-150 to dokładna kopia kultowego włoskiego modelu Vespa.

W czasach radzieckich odbywało wiele różnych konkursów, w tym wyścigów wielodniowych, które początkowo koncentrowały się bardziej na szkoleniu wojskowym. Właśnie na Kołomyjszczyźnie i Kosiwszczyźnie odbywały się zawody w tej dyscyplinie. Były organizowane, by sprawdzać wytrzymałość sprzętu i człowieka: sportowców przygotowywano do obrony kraju. Charakterystycznymi dyscyplinami tych zawodów były strzelanie i rzut granatem do celu. Uczestnicy jechali przez Ukrainę 3 dni, a mistrzostwa Związku Radzieckiego trwały 5 dni. Wszystko odbywało się w górach. W ciągu dnia przejeżdżało się około 400 km.

Teraz podobne zawody wytrzymałościowe motocyklistów nazywają się enduro, które tradycyjnie zaczynają się od wystawy samochodów, bez strzelania i wybuchów.

Dzisiaj w karpackim miasteczku Kosiw aktywnie rozwija się motocross, enduro, kultura turystów motocyklowych (bikerów) i country-cross.

40 lat zachwytu motocyklami

Wasyl Kuryszczuk jest lokalnym dźwigiem subkultury motocyklowej. Od ponad 40 lat zajmuje się motocyklami i innymi maszynami:

— Jak zacząłem, to już nie można było mnie powstrzymać. Całe życie z motocyklem. Ojciec był frontowcem, matka przez całe życie pracowała w kołgospie (kołchozie – tłum.). W naszej rodzinie nikt nie miał motocyklu. Pamiętam, jak byłem mały, oglądałem zawody motocyklowe i liczyłem. Zapisywałem numer motocyklu. Pierwsze okrążenie, drugie, trzecie, zapisywałem numery, pod którymi jechali zawodnicy. Byli brudni, jechali przez las. Na trzecim okrążeniu bardzo mało ich zostawało. Zapamiętałem na całe życie ten zapach motocyklu, ten dym.

Hobby Wasyla miało wpływ również na jego krewnych, gdyż cała jego rodzina przesiadła się na motocykle. Bracia, syn, córka, siostrzeniec – wszyscy jeżdżą motocyklami. Wasyl bardzo dobrze zna się na swojej sprawie. Przerobił swój warsztat na miejsce, gdzie w razie potrzeby można przenocować, komfortowo przyjmować gości oraz uczyć naśladowców i młodsze pokolenie zarówno jazdy, jak i obsługi czy remontu pojazdów.

Zabytkowy warsztat motocyklowy

W pomieszczeniu, które otrzymał od rady rejonowej (urząd gminy – tłum.), Wasyl stworzył nie tylko warsztat. Tutaj można zobaczyć dużą kolekcję zabytkowych motocykli, samochodów i starych przedmiotów – elementów subkultury samochodowej i motocyklowej, części samochodów zabytkowych.

— Muzeum nie brzmi interesująco. Bo „muzeum” przypomina „mauzoleum”. Zabytkowy warsztat motocyklowy! „Muzeum” brzmi inaczej

 

Prawie wszystko w kolekcji jest sprawne, oprócz tych samochodów, które są atualnie restaurowane. Podczas pracy ważne jest znalezienie części. Na przykład trzeba było czekać na okablowanie do IŻ:

— Nie produkowano okablowania z plastiku. Wtedy było okablowanie z tkaniny. Zamówiłem przez Internet, by było tylko z tkaniny. Teraz czekam, robota stoi.

Wasyl Kuryszczuk gromadzi kolekcję od prawie 40 lat. Dzisiaj ma 15 motocykli i 13 samochodów. Wśród motocykli – Gilera (już nieistniejącej fabryki) 1984 roku produkcji, IŻ-49, K-750, МВ-750, М-72, „Urał”, „Irbit”, a także odrestaurowane samochody – „Zaporożec” 1964 roku produkcji i wojskowy GAZ-63, produkowany dla armii. Jest tutaj bałtycki minimotocykl, o którym marzyły wszystkie dzieci w ZSRR, motorowery i mapy.

Wszystko, co tutaj jest, ma swoją historię. Jedną część się wymieniło, inną – kupiło, ale mistrz wie absolutnie wszystko o każdym ze swoich żelaznych koni. Zna się również na replikach BMW, produkowanych w powojennym ZSRR. Na wywiezionym sprzęcie fabrycznym produkowano motocykle i samochody. W kolekcji Wasyla znalazły się identyczne kopie z 1951 roku, gdzie wszystkie części produkowano z niemieckimi stemplami. Modele K750, M, M72, „Ural” miały własne stemple, ale to było później, bo po wojnie wszystko było niemieckie. Wywiezioną fabrykę BMW częściowo uruchomiono w Kijowie, gdzie produkowano „Dnipro” i K750. Na sprzęcie z fabryki DKW produkowano znane marki radzieckie, takie jak IŻ, „Mińsk M”, „Irbit” i „Ural”.

ZSRR miał specyficzne podejście do produkcji motoryzacji „dla ludu”. Dzisiaj można się o tym przekonać w zabytkowym warsztacie:

— Tutaj mamy „Moskwicz”, a tam stoi Opel. Cała różnica polega na tym, że to jest „Moskwicz”, a to Opel. „Moskwicz”, ma 4 drzwi, Opel – 2. Cała reszta jest jednakowa. Tutaj jest restaurowany „Zaporożec”, części do którego szukamy na całej przestrzeni internetowej, gdyż żadna firma nie produkuje tulejek dla „Zaporożca”.

Ale samochód też jest skopiowany:

— Znaleźliśmy w Internecie w Mariupolu 4 tuleje, zamówiliśmy, zapłaciliśmy. To jest kopia Fiata-500: silnik produkowano w Melitopolu, podwozie wzięto z Volkswagena New Beetle. Jak Chruszczow był we Włoszech i zobaczył Fiata-500, to powiedział: „Zróbcie samochód dla ludu”. I zaczęto w ZSRR masowo produkować samochody „dla ludu”. Co mieli w głowie, to i wyprodukowali — tak się u nas mówi. Ale przecież to jeździło!

„Garbaty zaporożec” był wtedy samochodem terenowym. Dawniej zimą tylko tym samochodem dało się jeździć. Na ryby czy turystykę samochodową nie było lepszego samochodu. Dzisiaj restaurowany „Zaporożec kabriolet” jest ozdobą warsztatu. Jeździ się nim tylko na wystawy i parady. Na Boże Narodzenie oddano go nawet do sąsiedniej wsi, gdzie stanowił element scenografii w filmie „Kaukaska branka” (radziecka komedia – tłum.).

Każdy motocykl dla Wasyla Kuryszczuka jest ważny i ma własną historię. Najcenniejszymi eksponatami są te, których wszystkie części są oryginalne. Zwłaszcza te, na których pozostała oryginalna farba. Zachowanie całego motocykla, niepomalowanego, takiego, jakim był w minionym wieku, jest jednym z głównych zadań kolekcjonera. Kolekcja jest bardzo różnorodna:

— Najstarszy motocykl to „Moskwa”. Nigdy nie mieliśmy na celu zbierania zabytków, bo to zbyt drogie. Głównie rozwijamy turystykę, jednocześnie prowadzimy warsztat i kolekcjonujemy.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Restaurowanie motoryzacji zabytkowej bywa niezwykłe:

— Kiedyś restaurowałem motocykl, który jeden człowiek przywiózł z wojny. Został rozebrany i pozostawiony na strychu. Tam sobie stał. Później ten człowiek zmarł, jego wnuki sprzedały dom, nie wiedząc, że na strychu jest motocykl. Motocykl DKW, oryginalny niemiecki, z 1932 roku. Odrestaurowaliśmy go, a ludzie, którzy kupili ten dom i zrobili w nim kawiarnię, zostawili motocykl na pamiątkę.

Warsztat przyciąga swoimi eksponatami, roboczą atmosferą, dużą liczbą detali i elementów (maszyn – tłum.), jak i możliwością przenocowania, ponieważ oferuje częściowo wyposażone miejsce do noclegu. Zatrzymywali się tutaj goście z zagranicy — zawodnicy mistrzostw świata i Europy, w szczególności z Niemiec i Holandii.

— Przyjechali na Kosiwszczyznę, żeby móc spać pomiędzy zabytkami motoryzacji, bo są tacy, rozumiecie? Po prostu mają w sobie tego ducha!

Planuje się otwarcie hostelu dla uczniów, sportowców z treningów czy uczestników zawodów, których przeprowadzanie stało się dla Kosowa tradycją.

Klub motocyklowy “Highlanders”

W rzeczywistości kolekcjonowanie to tylko dodatek do głównej działalności Wasyla Kuryszczuka, który przede wszystkim jest prezesem klubu motocyklowego „Highlanders”. Na potrzeby klubu mają mapy, japońskie i austriackie motocykle dla najmłodszych członków klubu, sprzęt do treningów.

Ukierunkowanie na rozwój sportu i turystyki motoryzacyjnej spowodowało połączenie warsztatu i kolekcji. Wszystko mieści się w jednym pomieszczeniu, gdzie przyjmuje się sportowców i podróżników. Zajmują się tutaj młodzieżą: szkoła motocyklowa i szkoła jazdy organicznie współdziałają z funkcjonowaniem klubu, który aktywnie uczestniczy w rozwoju młodzieży. Najmłodsi uczestnicy klubu dołączyli do niego w wieku przedszkolnym, a pierwszoklasiści już uczestniczą w zawodach. Dzieci rozwijają swoje umiejętności jazdy, myślenie inżynierskie, uczą się dbać o sprzęt i walczyć z lękami. To jest przede wszystkim alternatywa dla spędzania czasu przed komputerem. Klub słynie również z „dorosłych” zwycięstw.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Już kilka lat klub utrzymuje się w pierwszej trójce w zawodach drużynowych. Osobistych osiągnięć członków w klubie nie liczą, bo jest ich bardzo dużo. Sportowcy kwalifikują się do różnych zawodów i imprez motoryzacyjnych zarówno w Ukrainie, jak i Europie, gdzie reprezentują Kosiw:

— Witalij Kuryszczuk, jako pierwszy na Kosiwszczyźnie, został mistrzem sportu, Wasyl Andryculak również został mistrzem. Dodatkowo, klub zdobył tytuły młodzieżowe. To trudne, bo w ciągu roku trzeba ćwiczyć i zbierać punkty na zawodach, na każdym wyścigu. Potem punkty są sumowane i wtedy otrzymuje się wynik końcowy. Jeżeli zajmujesz na mistrzostwach Ukrainy 1–3 miejsce, to spełniasz wymagane warunki, które ostatnio jeszcze bardziej udoskonalono.

Rdzeń klubu — to około 20 osób, które nie wyobrażają sobie życia bez sprzętu motocyklowego. Ktoś wyjeżdża na zarobki, aby kupić motocykl, ktoś inny dołącza (do klubu – tłum.):

— Teraz jest bardzo ciężko. Kosiw jest małym peryferyjnym miasteczkiem.
Niemniej, zawsze pozostają ci, dla kogo motocykl to styl życia. Kiedy klub przyjeżdża na zawody, koledzy-sportowcy z innych miast dziwią się, że mamy zespół: dzieci, dorośli, różne dyscypliny, wszystko bierze się pod uwagę, jest wynik drużynowy. Jednocześnie dołączyli bikerzy, dzięki którym turystyka motocyklowa się odradza.

Dla własnych potrzeb klub stworzył teren do jazdy motocyklem, obok warsztatu powstały przeszkody do trenowania enduro. Co roku organizuje się parady motoryzacji zabytkowej z okazji pamiętnych dat oraz dnia Kosowa. Ponadto powstała „Ruba Grunem” — ponad 100-kilometrowa trasa do zawodów motocyklowych, biegnąca przez las i tereny zabudowane:

— Nazwaliśmy zawody Ruba Grunem. Grunt (gleba – tłum.) — to, wiecie, ziemia. A dosłownie, po ludowemu „gruń” oznacza „moją ziemię w górach”. Z kolei „ruba” to zaruba (trudna walka – tłum.), wyścig. Jak nazwiesz statek, tak on i popłynie. „Płyniemy” więc z tą nazwą.

W 2017 roku na tych zawodach istniały już 3 trasy dla zawodników różnych poziomów: profesjonalistów, amatorów i tych, dla kogo motocykl to hobby. Jedno okrążenie ma średnio 30 kilometrów. Sportowcy robili po 4 okrążenia dziennie. Stało się to możliwe dzięki sponsorom i władzom lokalnym. Wasyl spodziewa się, że z czasem do Kosowa będzie można zaprosić sportowców z całej Europy.

Jak filmowaliśmy:

O tym, jak występowaliśmy w Iwano-Frankiwsku na TEDx, jak odwiedziliśmy w miejscowości Kosiw wspaniałą rodzinę ceramików, a później trafiliśmy do warsztatu motocykli.

Nad materiałem pracowali

Autor projektu:

Bohdan Łohwynenko

Autorka:

Sofia Anżeluk

Redaktorka:

Tania Rodionowa

Fotograf:

Mykyta Zawilinskyj

Producentka:

Olha Szor

Operator:

Ołeh Sołohub

Operator,

Reżyser dźwięku:

Pawło Paszko

Reżyserka montażu:

Maria Terebus

Reżyser montażu,

Reżyser:

Mykoła Nosok

Scenarzystka:

Karyna Piluhina

Redaktor zdjęć:

Ołeksandr Chomenko

Transkryptor:

Serhij Huzenkow

Tłumacz:

Maksym Sytnikov

Redaktorka tłumaczenia:

Natalia Steć

Śledź ekspedycję