W wyniku wojny na pełną skalę, ukraińskie muzea i ich bezcenne eksponaty są zagrożone zniszczeniem. Część muzeów jest pod okupacją i została już splądrowana przez Rosjan, część ucierpiała w wyniku ostrzału. Muzealnicy zmuszeni są do opuszczenia rodzinnych miejscowości, dlatego nie wszystkim udaje się pozostać w zawodzie. Ci, którzy są daleko od działań wojennych, zdołali ewakuować lub ukryć całość lub przynajmniej część zbiorów muzealnych, pracują jednak przy ograniczonych funduszach.
W 2023 roku zespół Ukraїner udał się na wyprawę przez Ukrainę, aby badać kulturę w czasie wojny: jak zmienia się ona w wojennych realiach, jak odzwierciedla nowe okoliczności i czy udaje jej się pozostać, tak jak wcześniej, spoiwem społeczeństwa. Tak powstał projekt dokumentalny „Kultura w czasie wojny” – seria filmów i artykułów z różnych regionów Ukrainy: zachodniej, wschodniej, północnej, południowej i środkowej.
W pierwszym artykule opowiemy o dwóch najbardziej znanych muzeach zachodniej Ukrainy: Muzeum Nowoczesnej Sztuki Ukraińskiej im. Korsaków w Łucku oraz Muzeum Pamięci Reżimów Totalitarnych „Terytorium Terroru” we Lwowie. Oba od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę stały się przestrzenią, w której artyści wraz ze zwiedzającymi mogą nadawać sens wydarzeniom, w których epicentrum znaleźli się, szukając ukojenia i oparcia w sztuce.
Muzeum Ukraińskiej Sztuki Współczesnej Korsaków w Łucku
Miasto Łuck na Wołyniu słynie przede wszystkim z Zamku Lubarta, a od 2018 roku turyści przyjeżdżają tam także dla Muzeum Ukraińskiej Sztuki Współczesnej Korsaków. Jest w nim zarówno stała wystawa artystyczno-biograficzna Mykoły Kumanowskiego (muzeum artystyczno-biograficzne, otwarte na jego cześć, stało się oddziałem w strukturze muzeum), jak i wystawy czasowe. W kompleksie muzealnym znajduje się także biblioteka literatury artystycznej, dwie sale konferencyjne, a także galeria street artu „PolychromA”. Nawiasem mówiąc, w 2016 roku zespół Galerii „Art-cafedra”, od którego rozpoczęło się obecne muzeum, zorganizował festiwal współczesnej sztuki miejskiej o tej samej nazwie.
Mykoła Kumanowski
Ukraiński artysta, pochodzący z podolskiej wsi Satanów. Od lat 70. XX w. mieszkał i tworzył w Łucku. Jego pracownia twórcza stała się swego rodzaju centrum kulturalnym i artystycznym w mieście. Zajmował się malarstwem sztalugowym, grafiką, rzeźbą, ilustrował publikacje drukowane, projektował spektakle teatralne, organizował wystawy sztuki z zastosowaniem nowatorskich, jak na tamte czasy, pomysłów.Wraz z początkiem stanu wojennego, duża część dzieł została przeniesiona w bezpieczne miejsce, ale muzeum nadal działa i opowiada o sztuce nowoczesnej. Szczególnie – regularnie organizując różne wystawy ukraińskich artystów.
Muzeum założył chirurg i biznesmen Wiktor Korsak. Kiedy obronił doktorat w 1997 roku, pensja chirurga wynosiła cztery dolary. Odpowiadając za dwójkę swoich dzieci, Wiktor najpierw pracował w nocy jako tragarz, w dzień – w swoim zawodzie, a następnie wybrał biznes.
W jego gabinecie wisiały prace łuckiego artysty Mykoły Kumanowskiego. Kiedyś znajomy powiedział, że chciałby taki dla siebie. Wiktor poznał artystę i kupił od niego nie jedną, a kilka prac. Najpierw stały u niego w domu, później zrobił wystawę w swoim kompleksie handlowo-rozrywkowym Adrenalin City. Później przekształciło się ono w muzeum sztuki nowoczesnej, które nosi nazwisko jego i jego żony. Można więc powiedzieć, że stały kontakt z Mykołą Kumanowskym zainspirował Wiktora Korsaka do stworzenia galerii współczesniej sztuki ukraińskiej, a kolekcja prac tego artysty stała się fundamentem i początkiem pierwszej prywatnej kolekcji w Łucku. Obecnie Wiktor jest nie tylko założycielem muzeum, ale także ideowym motorem wszelkich zachodzących w nim procesów.
— Misją naszego muzeum jest przemyślenie przeszłości, zmienianie teraźniejszości i tworzenie przyszłości. Głównym zadaniem jest sprawić, aby człowiek przyszedł do muzeum i wyszedł z niego całkiem inny. Muzeum działa zgodnie z zasadą trzech „K”: koncepcji, kooperacji i komunikacji.
Wieczorem, 23 lutego 2022 roku, w muzeum otwarto wystawę prac Pawła Kowacza, pod tytułem „Ściana”. Wiktor rozmawiał z nim do późna w nocy i nie zdążył nawet zasnąć, gdy usłyszał pierwsze wybuchy. Trzeciego dnia wojny na pełną skalę zaczął uczyć mieszkańców Łucka udzielania pierwszej pomocy. Jego sieć supermarketów zebrała 30 000 zestawów żywnościowych, a jego sieć hoteli gościła osoby uciekające przed wojną – w tym dziesięciu artystów.
Pawło Kowacz
Ukraiński artysta z Użhorodu. Malarz, grafik, performer, konserwator, członek grupy artystycznej Poptrans, współzałożyciel galerii Korytarz. Członek Narodowego Związku Artystów Ukrainy.Tymczasem żona i synowa spakowały muzealną kolekcję, lecz nie całą, ponieważ zdaniem Wiktora sztuka może wspierać ludzi w tak trudnych czasach:
— Sztuka jest wtedy, gdy jest komunikacja z widzem. Dlatego mam obrazy w gabinetach, klinikach i hotelach. Ludzie muszą patrzeć na sztukę, tylko wtedy sztuka ich zmienia. Dzban, który jest w magazynie, to tylko dzban, a jeśli wpisuje się w kontekst sali wystawowej, jest już dziełem sztuki, eksponatem.
pokaz slajdów
Od listopada 2022 roku muzeum pracuje nad ogromnym projektem „Kosmogonia”. Mowa o namalowaniu obrazu o powierzchni dwóch tysięcy metrów kwadratowych, który będzie największym tego typu obiektem na świecie, a proces jego tworzenia – najdłuższym performansem. Obraz maluje Petro Antyp, artysta z Gorłówki na Doniecczyźnie. Częścią projektu są także wystawy tematyczne ukraińskich artystów, z których 500 już zgłosiło swoje prace do rady ekspertów. W planach jest także tworzenie obrazów z pomocą sztucznej inteligencji. Wiktor mówi, że jeśli Księga Rekordów Guinnessa zainteresuje się obrazem powstałym w muzeum, nie będzie miał nic przeciwko, bo to ogromny plus dla wizerunku Ukrainy.
— Można zorganizować 100 wystaw w małych galeriach na całym świecie, i absolutnie nie wpłynie to na wizerunek Ukrainy, jako kraju prawdziwej sztuki nowoczesnej, kraju sztuki o wysokiej jakości. Można też zrobić jeden taki projekt, a świat będzie o tym mówił. Planujemy to zrobić. Powinniśmy wchodzić do światowej sztuki nie po to, by budzić litość, ale po to, by pokazać coś, czego nikt inny na świecie jeszcze nie robił. Kiedy [Wołodymyr] Kłyczko został mistrzem [świata] w boksie, wtedy mówiono już nie tylko o Czarnobylu, ale także o tym, że Ukraina to Kłyczko.
Wiktor martwi się teraz o wizerunek ukraińskiej sztuki, gdy wielu artystów wyjechało z kraju ze względu na wojnę i wystawiają oraz sprzedają swoje prace za granicą. Według niego w akcjach charytatywnych często nie chodzi o produkt najwyższej jakości. Takie dzieła kupuje się, by pomóc Ukrainie, ale to stwarza wrażenie, że współczesna sztuka ukraińska jest mierna. Wiktor podkreśla, jak ważne jest, aby artyści pamiętali, że są przedstawicielami ukraińskiej sztuki za granicą, więc ponoszą pewną odpowiedzialność za kulturowy obraz Ukrainy.
Sam Wiktor nie maluje obrazów, ale jest znawcą sztuki i próbuje się w różnych rolach, w tym kuratora. Do jednego z projektów artystycznych zainspirowała go filozofia francuskiego myśliciela i pisarza Michela de Montaigne. Chodzi o wystawę „Myśli” – części projektu „Kosmogonia”. Postawiono w niej egzystencjalne pytania o życie, śmierć, sumienie i wojnę. Eksponaty dobierane są do każdej z czterdziestu myśli Wiktora Korsaka. Wśród nich są obrazy i rzeźby połączone z podkładem muzycznym. Artysta nazywa to rodzajem nacisku sztuki na człowieka: kiedy aktywowane są różne receptory percepcji informacji. Pisząc konspekt swoich przemyśleń, Wiktor wykorzystał nowoczesny sposób na przyspieszenie tego procesu – ChatGPT.
— W wystawie „Myśli” odwiedzającym najbardziej podoba się czołg w formie szklarni: z jednej strony wojna, z drugiej – żywa i niezwyciężona zieleń.
Czat GPT
Chatbot wykorzystujący sztuczną inteligencję, który może obsługiwać tekst, kod, formuły i liczby oraz generować wszystko, o co się go poprosi.Sztuka pełni funkcję terapeutyczną nie tylko dla tych, którzy ją tworzą, ale także dla tych, którzy ją postrzegają. Zdaniem Wiktora, aby zrozumieć sztukę współczesną, potrzebna jest inteligencja estetyczna. A do jej rozwinięcia potrzebne są trzy rzeczy: obserwacja natury, obcowanie z wysoką sztuką i własna kreatywność.
— Czasami pytają mnie: „Kiedy patrzysz na abstrakcję, co tam widzisz?” Nie musisz tam nic widzieć! Zawsze w odpowiedzi pytam: „Kiedy patrzysz na zachód słońca, co tam widzisz?”.
Tak należy patrzeć na abstrakcję.
Wiktor zaznacza, że wojna zrodziła wiele dzieł oportunistycznych, których nie można nazwać sztuką i które przepadną w czasie, jak to się stało z sowieckim dziedzictwem ideologicznym.
Pewne jest jedno: Ukraina musi zwrócić swoje nazwiska, zrobić wszystko, aby dzieła Kazimierza Malewicza, Ilji Ripyna (znanego w naszym kraju jako Repin), Ołeksandra Archypenka i innych artystów były w Ukrainie, aby mogły być tam poznawane. Rosja przez wieki niszczyła sztukę ukraińską lub przywłaszczała sobie jej dorobek. Wiktor dodaje: współczesne postacie kultury ukraińskiej muszą być odważne i głośne, bo małymi kroczkami nigdzie nie dojdziemy.
Petro Antyp, który tworzy obraz „Kosmogonia”, na co dzień maluje, a także zajmuje się rzeźbą. Jest pewien, że artysta bez samoorganizacji nie zaistnieje. Zauważa, że wyrażenie „artysta musi być głodny” ma rosyjskie korzenie, i dobrze jest od niego odejść.
— Byłem na wielu warsztatach w Europie, widziałem, jak pracują Francuzi i Niemcy. Wszystko jest u nich czyste i uporządkowane, portfolio pokazuje, co zrobili, co planują zrobić, wszystko jest jasne. Trzeba wyplenić mentalność rosyjską i sowiecką, bo tam car, partia czy Putin już pomyśleli za artystę. W Europie, tym co jest najważniejsze i wyróżnia artystę, jest to, że jest wolny.
Petro jest przekonany, że sztuczna inteligencja nigdy nie przewyższy prawdziwego artysty. Komuś spodobają się obrazy „algorytmiczne”, ale artysta syntetyzuje swój pomysł z wiedzy o tym, co było dawniej i co jest obecnie, ze swojego unikatowego doświadczenia i światopoglądu.
Petro interesuje się mitami różnych ludów świata i interpretuje je w swoich dziełach. W obrazie „Kosmogonia” zaczął od tego, jak kiedyś opisywano narodziny ziemi:
— W egipskiej mitologii jest fragment o tym, jak królik zabija węża i wyrasta drzewo. To właśnie jest pokazane na moim obrazie: niebo jest jego oddechem, Księżyc jest jednym okiem, Słońce – drugim.
Zdaniem Petra, w Ukrainie jest problem z edukacją artystyczną, ponieważ większość nauczycieli nie skupia się na świecie ucznia, ale szkoli rzemieślnika, który zna się na technice, ale nie wie, jak w swoich pracach wyrazić siebie. A wolność dla ukraińskiego artysty jest ponad wszystko.
Dziadek Petra jest artystą, a on sam zawsze lubił zapach farby. Wcześnie zaczął malować i otrzymał wykształcenie artystyczne w rosyjskim mieście Penza. Mówi, że w jego domu, w Gorłówce, mówiono surżykiem, a ukraińskie szkoły zostały pozamykane. Dopiero w Rosji powiedziano mu, że jest Ukraińcem. Tam Petro zaczął przyjaźnić się z innymi Ukraińcami, którzy z nim studiowali. Przygotowywał się do wstąpienia do akademii w Moskwie, ale po pewnym incydencie wrócił do domu.
— Akademik Czesowitin powiedział do mnie: „Dlaczego chcesz wstąpić do akademii? Lepiej idź do Związku Artystów, zamieszkaj w Moskwie. Najważniejsze – nie jedź do Ukrainy, bo chochły są bez polotu”. To zdanie zadecydowało o wszystkim. Odwróciłem się i pojechałem do domu.
W domu Petro zapoznał się z ukraińską sztuką, nazwiskami mistrzów, których wcześniej nie znał i zdał sobie sprawę, że ta sztuka jest wspaniała. Potem zaczął podróżować po świecie, a pracował u siebie w Gorłówce. Rosyjska agresja zmusiła go do opuszczenia domu, warsztatu i firmy. Obrazy udało się wywieźć, ale rzeźby tam pozostały.
Filozofia stoicka pomogła mu przetrwać utratę domu. Postanowił rozpocząć życie z czystą kartą. Uważa, że nic nie należy do człowieka poza jego własnymi emocjami i myślami, ponieważ można można kontrolować.
Stoicyzm
Kierunek filozoficzny, który powstał w starożytnej Grecji w III wieku p.n.e. Jego główne idee to panowanie nad emocjami, racjonalne myślenie, akceptacja konieczności i natury, a także rozwijanie moralności.Obecnie, zdaniem Petra, ukraińscy artyści stoją przed dużym zadaniem, bo mimo wszystkich zwycięstw militarnych, Ukraina nie stanie w szeregu z wielkimi państwami bez zaprezentowania swojej kultury. Na szczęście jest co prezentować:
— U nas każda kobieta, która maluje jajka na Wielkanoc, jest artystką. Mamy takie wspaniałe hafty!
Petro zaznacza, że jest wiele stypendiów dla ukraińskich artystów którzy stali się uchodźcami, ale nie prezentują one ukraińskiej sztuki światu, bo to można zrobić tylko za pomocą dużych, odważnych projektów. Lepiej zrobić dwa potężne, niż rozdrabniać się na trzydzieści małych.
Artyści jeszcze długo będą rozważać wojnę rosyjsko-ukraińską w swoich pracach, a Petro chciałby, żeby skupiali się nie na tragedii, a na bohaterstwie.
— Trzystu Spartan straciło wszystko, ale są bohaterami, którzy dokonali ważnego wyczynu. Nasz Mariupol to też wyczyn. Chcę malować prawdziwą, silną Ukrainę, aby ludzie byli z niej dumni.
Petro uważa, że artyści nie mogą być poza polityką. Jeśli są osobami publicznymi, to już są częścią polityki, nawet jeśli tego nie czują i nie zdają sobie z tego sprawy.
— Czy Szewczenko nie był polityczny? Franko nie był polityczny? A Stus? Wymień mi artystę, który nie był polityczny. Proszę przeczytać pamiętniki Ripyna, co pisał o Rosjanach.
W galeriach, encyklopediach i kolekcjach wskazywana jest narodowość artystów, i Petro wzywa Ukraińców do tego, aby przywrócili dla swojego dziedzictwa nazwiska artystów, które celowo skradła Rosja. Kiedyś przeglądał rosyjski album, w którym prezentowano tysiąc artystów i wszędzie wskazywano ich narodowość. A trzydziestu Ukraińców, którzy byli wśród nich, podpisano jako Rosjan lub po prostu „urodził się w Melitopolu / Odessie / innym mieście”. Zaskakujące jest to, że album został opracowany przez pracowników naukowych.
Ukraińcy długo siebie nie doceniali, a Rosjanie to wykorzystywali. Teraz Ukraińcy na nowo zastanawiają się nad swoją kulturą, studiują historię i poznają siebie, więc artysta widzi świetlaną przyszłość:
— Myślę, że Ukrainę czeka wspaniała przyszłość. U nas wszystko będzie dobrze.
Lwowskie muzeum „Terytorium Terroru”
Olha Honczar jest dyrektorką Muzeum Pamięci Reżimów Totalitarnych „Terytorium Terroru”, zlokalizowanego na terenie byłego lwowskiego getta, które istniało w latach 1941-1943 – trzeciego co do wielkości na terenach okupowanych przez III Rzeszę. Muzeum zostało otwarte w 2017 roku i składa się z wystawy oraz przestrzeni służącej do dyskusji i prezentacji. Zwiedzający zobaczą wagon bydlęcy (podobnymi wagonami deportowano ludzi), rekonstrukcję typowego lwowskiego mieszkania z lat 20. i 30. XX wieku, sypialnię po rewizji, aresztowaniu lub wysiedleniu, barak obozowy, sowieckie archiwum, w którym znajdowała się sprawa dla każdego aresztowanego. Jedną z części wystawy, którą stale uzupełnianą, jest kolekcja monumentalnej sztuki radzieckiej, w której są pomniki usuwane z przestrzeni publicznej w ramach dekomunizacji.
— Jeżeli mamy takie muzeum, historia nie staje się czarno-biała, ani nie staje się szara. Ona staje się zagmatwana, ale wyraźnie pokazuje, jak człowiek może oprzeć się złu pozostająć człowiekiem.
pokaz slajdów
Od 24 lutego do września 2022 roku muzeum było zamknięte dla zwiedzających, ale pracownicy prowadzili wycieczki historyczne po mieście dla osób wewnętrznie przesiedlonych. Część zespołu ewakuowała się za granicę, więc w muzeum pojawiły się nowe osoby.
O północy, przed inwazją Rosji, Olha właśnie omawiała potencjalną ewakuację z kolegą ze starobielskiego muzeum na Słobożańszczyźnie. Już o ósmej następnego dnia wraz z ekipą swojego muzeum pakowała eksponaty. Część zbiorów i dokumentów została już zdigitalizowana, wszystko co cenne zostało ukryte, a okna zaklejone taśmą. Zbierali też dane o tym, kto jest gotów przyjąć osoby z innych miast.
— Od pierwszych dni wojny, Lwów stał się punktem przeładunkowym. Dzwonili do nas wszyscy, których znałam z muzealnictwa, oraz międzynarodowi partnerzy. Do nas można było się dodzwonić, reszta była właśnie w drodze albo pod ostrzałem.
W pierwszych tygodniach wojny na pełną skalę powstało Muzealne Centrum Kryzysowe. Inicjatywa, która od tamtej pory pomaga muzealnikom, w tym udzielając wsparcia finansowego podczas ewakuacji. Pomogła już ponad setce muzeów z dziesięciu regionów (głównie z Doniecczyzny, Chersońszczyzny, Siewerszczyzny i Słobożańszczyzny).
— Obecnie życie [każdego] muzeum w Ukrainie zależy od jego położenia geograficznego: im dalej od Rosji, tym lepiej. Te położone bliżej granicy z Rosją są albo okupowane, albo zniszczone. W tych położonych dalej od granicy – nawet w pustych murach odbywają się zajęcia, arteterapia.
Przez cały 2022 rok muzeum „Terytorium Terroru” pracowało nad zachowaniem kolekcji, digitalizując eksponaty. Dzięki audioprzewodnikowi w języku ukraińskim i angielskim można posłuchać o obiektach muzealnych w każdym zakątku świata.
— Dla nas ważne jest, żeby mieć kopię muzeum na pendrivie, aby w razie czego było jak odrestaurować zbiory.
Taras Rizun jest głównym kustoszem zbiorów muzeum „Terytorium Terroru”. Rejestruje i przechowuje eksponaty oraz dane na nośnikach elektronicznych.
Taras był bezpośrednio zaangażowany w skanowanie eksponatów. Na stronie internetowej muzeum można zobaczyć wycieczkę 3D po obiekcie. Według stanu na 2023 roku jest tam zarejestrowanych już 50 najcenniejszych eksponatów wraz z ich krótkimi opisami. Taras zauważa, że możliwość odwiedzenia muzeum z domu zachęca, aby odwiedzić je osobiście.
— Aby wykonać model 3D jednego eksponatu, trzeba wykonać setki jego zdjęć pod różnymi kątami. Dobrze pamiętam, jak przygotowywaliśmy trójwymiarowy model koszuli Olhy Popadyn, która wyhaftowała ją w więzieniu przy ul. Łąckiego w latach 50. XX wieku. Tej koszuli nie dało się zeskanować, wieszając ją na wieszaku lub trzymając w rękach. Umieściliśmy ją na manekinie, a kamerzyści dosłownie tańczyli wokół tego manekina: filmowali z góry, z boku i z dołu.
Olha Popadyn
Członkini Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Skazana w „procesie 59” w 1941 roku. Wtedy przed sądem stanęło 59 młodych Ukraińców, w większości studentów lwowskich uczelni. Oskarżono ich o przynależność do OUN, działalność antyradziecką i przygotowywanie powstania przeciwko władzy sowieckiej.W czasie wojny muzeum nie może funkcjonować tak, jak w czasie pokoju. Punkt ciężkości jego działalności przesuwa się przede wszystkim na zachowanie tego, co ma w zbiorach, i na wzajemną pomoc. Taras zauważa, że gdyby Rosjanie chcieli być ze sobą szczerzy, musieliby swoją historię czerpać z innych źródeł. A dopóki będą to robić na podstawie tego, co ukradli, będą chcieli niszczyć Ukraińców.
Mimo wojny teatry działają, pisarze piszą książki, wydawcy je wydają, artyści tworzą obrazy. Życie kulturalne nadal trwa, ale instytucjom kulturalnym trudno obecnie prowadzić swoją działalność, ponieważ są mniej elastyczne, niż, przykładowo, biznes lub niezależni artyści. Zależne są one od finansowania i potrzebują opieki ze strony państwa. A państwo skupione jest przede wszystkim na wojnie.
— Na sztandarze powstańców z Chłodnego Jaru widniał napis „Wolność albo śmierć”. Nie mamy wielkiego wyboru: albo zwyciężymy, albo nas nie będzie. Musimy wierzyć w zwycięstwo i zrobić dla niego wszystko. A mówiąc bardziej pragmatycznie, po raz pierwszy w historii Ukrainy znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że pomaga nam prawie cały zachodni świat, więc tym razem wszystko będzie dobrze.
Kilka organizacji międzynarodowych pomogło Muzeum „Terytorium Terroru” przetrwać zimę 2022 roku, kiedy poważnym wyzwaniem, oprócz ostrzału miasta, były powszechne przerwy w dostawie prądu. Okupanci celowo niszczyli wtedy obiekty infrastruktury krytycznej Ukrainy. Następnie muzeum otrzymało dotacje na generatory, powerbanki, a także zakupiło środki ochrony osobistej dla pracowników na wypadek ataków chemicznych bądź nuklearnych.
W 2023 roku, dzięki wsparciu Fundacji Konrada Adenauera, muzeum kontynuuje projekt „Kultura zraniona”. W ramach projektu rejestrowane są wywiady z muzealnikami o ich pierwszych dniach pełnoskalowej wojny i o tym, jak ratowali zbiory. Innym kierunkiem rozwoju jest tworzenie wycieczek po muzeach, zniszczonych przez Rosję, z wykorzystaniem technologii wirtualnej rzeczywistości. Pierwszym obiektem, dla którego opracowano taki sposób zwiedzania było muzeum w Ochtyrce na Słobodańszczyźnie. Dyrektorka Muzeum „Terytorium Terroru”, Olha, mówi, że dobrze się to sprawdza wśród zagranicznej publiczności, która nieprędko będzie mogła zobaczyć wszystko na własne oczy. Dzięki technologiom można opowiedzieć prawdę.
W warunkach rosyjskich ostrzałów rakietowych i ciągłych ataków dronów na pokojowo nastawione miasta, każdy budynek może zostać uszkodzony lub zniszczony. Także te o wartości architektonicznej czy historycznej. Na szczęście istnieją zespoły, które profesjonalnie pomagają zachować to dziedzictwo kulturowe na przyszłość. Wśród nich jest lwowski projekt Skeiron – organizacja, która skanuje obiekty dziedzictwa kulturowego. Zajmuje się ona głównie muzeami i ich eksponatami. Takie skany są pomocne podczas renowacji oraz ważne dla dokumentacji dziedzictwa. Zespół Skeironu współpracuje z Muzeum „Terytorium Terroru”, aby pomóc uchronić i ich zbiory przed nieodwracalną utratą.
Olha podkreśla, że w środowisku międzynarodowym takie projekty pomagają nie tylko w konserwacji zbiorów, ale także promocji muzeów – tego nauczyły nas czasy kwarantanny. Część zeskanowanych obrazów została użyta do wyprodukowania artykułów promocyjnych: produkuje się z nimi magnesy, koszulki, zeszyty, naklejki.
— Jeśli mówimy o nas (ukraińskich muzeach — red.), to jest to kwestia wyłącznie bezpieczeństwa. Im więcej uda nam się zeskanować w tej sytuacji kompletnego chaosu, tym większe prawdopodobieństwo, że to w ogóle zostanie zachowane.
Jednym z zadań muzeum jest zachowanie pamięci. „Nieusłyszani” – to projekt, który zbiera ustne świadectwa mieszkańców Lwowa i ogólnie zachodniej Ukrainy, którzy doświadczyli deportacji, represji, życia na zesłaniu i powrócili do Ukrainy. Bohaterami są w większości starsi ludzie, którzy opowiadają o tym, co z ich życiem zrobił totalitarny reżim ZSRR.
— Nazwa projektu to „Nieusłyszani”, ponieważ większość osób, które się w nim wypowiadają, to osoby niepubliczne. Wiele z nich opowiedziało historię swojego życia tylko raz i tylko nam.
Po inwazji Rosji na Ukrainę projekt nadal żyje, ale już nie na tak dużą skalę. Jego autorzy myślą o jego przeformatowaniu w taki sposób, aby na gorąco rejestrować doświadczenia życiowe ludzi podczas obecnej wojny rosyjsko-ukraińskiej. W końcu muzealnicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak ludzka pamięć zaciera tragiczne wydarzenia, a ci, którzy popełnili zbrodnie, usiłują starannie i szybko zatrzeć ślady, zmuszając ofiary do milczenia. Olha zauważa, że w ten sposób zmieniono pamięć całych pokoleń o II wojnie światowej – zapamiętanej jako jedno wielkie rosyjskie zwycięstwo, a nie o tragedii całej ludzkości. Według niej wielu z tych, którzy wypowiadali się w projekcie „Nieusłyszani”, nie opowiadało rodzinom o swoich przeżyciach.
— W naszym kraju każde pokolenie „oberwało” od Rosji, każde pokolenie coś przez Rosję straciło, każde pokolenie stawiało opór reżimowi totalitarnemu. Doświadczenie oporu przekazywane jest teraz dalej dzięki tym świadectwom.
Dyrektorka Muzeum „Terytorium Terroru” zauważa: rozgłos jest rzeczą zasadniczą, która odróżnia obecną sytuację od tej, w jakiej znajdowali się Ukraińcy w czasach sowieckich. Od pierwszych dni rosyjskiej inwazji na pełną skalę Ukraińcy opowiadają światu o zbrodniach Rosji i skutkach tych zbrodni. Olha uważa, że dopiero wnuki osób, które opowiedziały swoje historie w projekcie „Nieusłyszani” będą mogły obiektywnie zastanowić się nad materiałem zebranym w projekcie. Ponieważ każdy, kto dziś mieszka w Ukrainie, jest w taki czy inny sposób straumatyzowany przez wojnę.
Jurij Kodenko, starszy pracownik naukowy Muzeum „Terytorium Terroru”, zajmuje się wystawą pod kątem wykonywania opisów eksponatów, napełniania jej treścią. Konsultuje i bada historię terroru w Ukrainie. Doświadczenie historyka skłoniło go do opuszczenia w 2014 roku Ługańska, gdzie już zaczęto tworzyć listy osób proukraińskich. Spakował rzeczy do dwóch toreb i wyszedł z domu, nie wiedząc, kiedy będzie mógł do niego wrócić. Praca pomogła mu zaaklimatyzować się w nowym miejscu.
— Minęło tyle lat i zauważyłem, że zaczynam mówić „u nas we Lwowie”.
Jurij pracuje w muzeum, w szczególności, przy projektach dotyczących historii mówionej. Przeprowadza wywiady z osobami, które przeżyły represje. Podkreśla, że w muzeum nie chodzi o ocenianiu ludzkich działań z punktu widzenia współczesności, ale o opisywaniu wydarzeń tak, jak one się odbywały, czyli z wykorzystaniem podejścia historycznego. Jest to konieczne do odtworzenia historycznego obrazu wydarzeń.
Czas wpływa na pamięć, a właściwością ludzkiej psychiki jest wypieranie i zmienianie traumatycznych wydarzeń. Czasem myli się kolejność zdarzeń. Jurij wspomina, że w niektórych przypadkach działa to tak: ktoś rzeczywiście działał w organizacjach podziemnych i został złapany przez organy karne. Teraz wiedzie zwyczajne życie, które wydaje mu się nieciekawe, więc zaczyna upiększać przeszłość. Zadaniem historyków w tej sytuacji jest weryfikacja tego, co ludzie opowiedzieli.
Jurij mówi, że Rosja będzie wrogo nastawiona do Ukrainy, dopóki się nie zmieni, ale proces zmiany jest niezwykle trudny i długotrwały, bo Rosjanie muszą w końcu uświadomić sobie, że ich historia jest kłamliwa, a Ukraińcy nie są i nigdy nie byli częścią narodu rosyjskiego. Obecnie, zdaniem Jurija, nic nie wskazuje na to, aby ten proces się w ogóle rozpoczął.
— Obserwujemy, jak reżim Putina przechodzi od autorytarnego do totalitarnego, zupełnie, jak za czasów Stalina. Prawie jeden do jednego.
Jurij jest przekonany, że Ukraińcy wygrają tę wojnę: Rosjanie podświadomie rozumieją, że to oni są agresorami, muszą ciągle szukać motywacji do kontynuowania walki, a Ukraińcy są w defensywie, więc to ich motywuje.
— Wojna agresywna jest wojną niesprawiedliwą, a wojna obronna – jest sprawiedliwą. Kiedy ludzie chronią swoją ziemię, własny dom, własne rodziny, to ich inspiruje i są zdolni do tego, czego nikt by się po nich nie spodziewał.
W sytuacji, w której świat wreszcie zrozumiał, że Ukraina to nie Rosja, że nie jest jej częścią i nie jest „bratnim narodem”, trzeba mówić, czym jest nasz kraj, jaki on jest, co go ukształtowało i jak on wpłynął na kształtowanie się społeczności globalnej. Dlatego według Olhy kultura jest ważna. Dodatkowo kultura „zamienia się w naboje” podczas różnych aukcji charytatywnych wspierających Siły Zbrojne Ukrainy.
Dyrektorka Muzeum „Terytorium Terroru” podkreśla, że istotną rolę odgrywa także zrozumienie znaczenia kultury wśród rządzących.
— Dopóki będziemy na tym (kulturze — red.) oszczędzać na szczeblu państwowym, wojna będzie wciąż się powracać. Nie powinno dojść do sytuacji, w której organizacje takie jak Ukraińska Fundacja Kultury ogłaszają, że nie mają pieniędzy, albo w której muzea w tak trudnych czasach są zmuszone zwalniać pracowników z powodu niedofinansowania.
Według Olhy tym, co odróżnia Rosjan od Ukraińców, jest brak krytycznego myślenia i zafiksowanie na odległej przeszłości. Żeby kultura mogła się rozwijać, potrzebny jest dialog, dyskusja, wolność słowa, a tam tego nie ma. Zauważa, że Rosjanie przeliczyli się, kiedy myśleli, że Ukraińcy, przestraszeni i podzieleni pełnoskalową inwazją, będą działać na zasadzie „moja chata jest na końcu wsi”. Tak, Ukraińcy często się kłócą, ale jeśli chodzi o sprawy ważne dla całej społeczności czy narodu, to idą na protesty, strajkują, krytykują rząd itp. Oznacza to, że wyrażają opinię, a to rodzi prawdę. A kiedy trzeba się zjednoczyć, osobiste kłótnie schodzą na drugi plan.
— Kijów nie decyduje za wszystkie regiony. Nasz kraj jest rozległy i różnorodny, a naszą siłą jest samorządność.
Od czasu inwazji na pełną skalę, Olha odbyła wiele zagranicznych podróży służbowych. Opowiadała o sytuacji muzeów w Ukrainie. Mówi, że nie spotkała „dobrych Rosjan”. Zawsze znalazł się ktoś, kto powiedział coś w stylu: „Dlaczego słuchamy tylko jednej strony, tylko Ukraińców? Chcę posłuchać także rosyjskich demokratów”. Olha odpowiadała na takie oskarżenia dwoma argumentami. Po pierwsze, mówiła, że tu nie chodzi o sprawiedliwość i dwie strony konfliktu, bo taki pogląd nie uwzględnia tego, że był atak, agresja na pokojowo nastawiony kraj. Po drugie, wprost pytała, co robili rosyjscy demokraci przez te wszystkie lata pobytu poza Rosją. Pobytu często finansowanego przez samych Europejczyków.
W porównaniu z Charkowem czy Kijowem, armia rosyjska mniej ostrzeliwuje Lwów. Dlatego stał się on miejscem, do którego przyjeżdżają dziennikarze, dyplomaci, dokąd ewakuowało się wiele osób z miast, które silnie ucierpiały z powodu wojny.
— Tak się złożyło, że obecnie na ten obszar (Lwów — red.) kierowanych jest mniej rakiet, niż na inne. Oznacza to, że musimy pomóc wszystkim tym, którzy bardziej ucierpieli, dać im tutaj schronienie lub stworzyć im warunki do dalszej drogi. Musimy stać się mediatorami między cudzoziemcami, a tymi, którzy potrzebują pomocy i wciąż pracują. Jak to dobrze, że terytorium Ukrainy jest spore i ludzie mają możliwość przemieszczania się, zostając w kraju.
Lwów najmocniej odczuł skutki wojny na pełną skalę w pierwszych miesiącach inwazji oraz w czasie zimowych przerw w dostawach prądu. Ale wojna widoczna jest także w tym zachodnim mieście: ciągle są pogrzeby żołnierzy, wysyłani są stąd mieszkańcy na wojnę, przyjmowani są ranni. Olha jest pewna zwycięstwa i mówi, że chce zobaczyć, jak rozpadnie się rosyjskie zło.
— Ukraińcy zwyciężą w tej wojnie, ponieważ jesteśmy już doświadczonymi wojownikami. Ta wojna nie trwa od 24 lutego, ani nawet przez ostatnie dziewięć lat. Ta wojna trwa bardzo, bardzo długo. Każde pokolenie w naszym kraju coś straciło, walczyło, stawiało opór rosyjskiej okupacji. Wreszcie czas postawić kropkę nad “i” w tej historii.
wspierany przez
Tekst powstał na podstawie materiałów z wypraw w ramach projektu „Kultura w czasie wojny”, realizowanego przy wsparciu Unii Europejskiej.