Przez wieki Ukraina była kolonią Rosji, więc jej kultura rozwijała się w niezwykle trudnych i dramatycznych warunkach. Liczne zakazy i represje ze strony wielkiego brata zmuszały ukraińskich artystów do wyboru: pozostać wiernym swojej kulturze, pomimo ryzyka dla kariery, a nawet życia; służyć imperium i stopniowo zapominać o swoich korzeniach lub manewrować między tymi dwiema strategiami. Od tego wyboru zależał ich los. Dlatego w kulturowym spadku Ukrainy nadal jest wielu artystów, których biografie i dzieła wciąż wymagają odpowiedniego przeanalizowania, a co najważniejsze – zrozumienia, jakie ślady swego czasu Rosja pozostawiła na ich życiu i twórczości.
Świadomość złożoności historii, identyfikacja wzajemnych powiązań i znaczeń, refleksja oraz akceptacja pomagają przepracować kolonialne traumy. Innymi słowy – to proces dekolonizacji, który jest równie istotny dla sztuki ukraińskiej, jak i dla innych obszarów życia społecznego. W ramach specjalnego projektu Dekolonizacja Ukraїner, we współpracy z ekspertami z różnych dziedzin, analizuje, w jaki sposób Rosja – zarówno dosłownie, jak i mentalnie – zniewalała Ukraińców na przestrzeni dziejów oraz jak Ukraińcy mogą ostatecznie zerwać te więzy. Seria multimedialna rozpoczęła się artykułem poświęconym restytucji skradzionych dóbr kultury. W tym materiale przybliżamy sylwetki ukraińskich artystów, których twórczość została zakazana, zawłaszczona przez państwo-agresora lub celowo marginalizowana, by stłumić ich talent i artystyczną chwałę.
Wspólnie z Projector Institute i dyrektorką kreatywną Instytutu Ukraińskiego, Tetianą Fiłewską, opowiadamy o wybranych postaciach, których biografie są świadectwem kulturowej kolonizacji. Lepsze ich poznanie pomoże zrozumieć znaczenie tych artystów w kulturze ukraińskiej i światowej, a także zilustruje pilną potrzebę dekolonizacji.
Historyczne przyczyny kolonizacji kulturowej
W 1721 r. Carstwo Moskiewskie przekształciło się w Imperium Rosyjskie. W przeciwieństwie do klasycznych imperiów zachodnich, nie posiadało ono zamorskich kolonii i nie dzieliło swoich mieszkańców na podstawie rasy. Zamiast tego Rosja kolonizowała sąsiadujące narody, które uważała za niecywilizowane. Minęło ponad 300 lat, a rosyjska retoryka niemal się nie zmieniła: Rosja nadal próbuje odmówić Ukraińcom i innym narodom prawa do własnego państwa, kultury, języka i tożsamości. Cyrkularz wałujewski oraz ukaz emski, które zakazały języka ukraińskiego i publikacji książek w tym języku, liczne represje wobec ukraińskiej inteligencji oraz narzucane poczucie niższości wpłynęły na teraźniejszość Ukraińców.
Polityka kolonialna Rosji była kontynuowana także w czasach sowieckich. Jej cel opisuje Tetiana Fiłewska, dyrektorka kreatywna Instytutu Ukraińskiego:
— Rosyjska polityka kolonialna miała na celu powstrzymywanie i kontrolowanie rozwoju kultury w koloniach. Kultura to bowiem sfera, w której kształtuje się i przekazuje tożsamość danej wspólnoty, narodu. Dlatego stanowiła ona dla imperium coś „niebezpiecznego”. Jednocześnie imperium zawsze czerpie zasoby ze swoich kolonii – uzurpuje i wyczerpuje je, także w zakresie talentów. Oczywiście Imperium [Rosyjskie] miało na celu ściąganie do metropolii ludzi najbardziej utalentowanych, mądrych i postępowych. Proces ten powtarzał się z pokolenia na pokolenie, nawet po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości.
Celowe zniszczenie ukraińskiej inteligencji to nieodwracalna strata zarówno dla kultury ukraińskiej, jak i światowej. Życie twórcze artystów – a często ich życie w ogóle – było brutalnie przerywane lub podlegało dramatycznym zmianom. Z powodu represji Imperium Rosyjskiego i Związku Radzieckiego wielu z nich przestało pisać, malować, komponować, wystawiać spektakle czy rzeźbić.
Dziś Ukraina prawdopodobnie znajduje się w najintensywniejszej fazie wojny z Rosją, a dla Ukraińców ta walka to także proces dekolonizacji kultury. Dlatego ukraińskie dziedzictwo wymaga jeszcze dokładniejszych badań i ponownej interpretacji, by zapobiec dalszemu zniekształcaniu i zawłaszczaniu artystów oraz ich dorobku przez agresora.
Przy ponownym odkrywaniu artysty lub wprowadzaniu jego twórczości do ukraińskiego dyskursu kluczowe jest uwzględnienie społeczno-kulturowego kontekstu, w którym żył. Jakie koncepcje tworzył i pielęgnował, a przeciwko jakim się buntował? Czy w jego dziełach pojawiają się imperialne narracje wobec Ukrainy? Jak się identyfikował – i czy robił to pod przymusem? Jakie były jego poglądy i decyzje życiowe? Każdego artystę należy postrzegać w tym kontekście, ponieważ sztuka – niezależnie od naszych pragnień – nigdy nie istnieje w oderwaniu od społeczno-politycznych realiów.
Łeś Kurbas i Mykoła Kulisz: ukraińscy artyści zakazani przez władze radzieckie
Pokolenie rozstrzelanego odrodzenia (lata 20. – początek lat 30. XX wieku) to jedno z najbardziej dramatycznych świadectw losu zakazanych artystów. W latach 30. stalinowskie represje dotknęły około 30 000 ukraińskich twórców kultury. Związek Radziecki, kontynuując politykę Imperium Rosyjskiego, zrobił wszystko, aby ukraińska sztuka zniknęła. Represje miały miejsce zarówno przed, jak i po Stalinie, jednak to właśnie za jego rządów osiągnęły taką skalę. Całe pokolenie twórców zostało unicestwione – ich dzieł zakazano, a ich samych nazywano „burżuazyjnymi nacjonalistami” lub „wrogami ludu”, bądź skazano na całkowite zapomnienie. W imperium nie było miejsca dla ukraińskiej sztuki.

Budynek Słowo w Charkowie, jeden z symboli Rozstrzelanego odrodzenia. Zdjęcie: proslovo.com.
Łeś Kurbas i Mykoła Kulisz należeli do najwybitniejszych artystów swojej epoki. Ich twórczy tandem stał się wcieleniem nowego ukraińskiego teatru. Obaj fascynowali się ówczesnym dramatem europejskim i ekspresjonizmem, który odrzucał tradycyjne „słowo-działanie” na rzecz ukazania istnienia duszy i jej przeżyć. Artyści świadomie zrezygnowali z wcześniejszych konwencji i poczucia kulturowej niższości, wybierając artystyczną wolność. Maski wykorzystywali nie dosłownie jako rekwizyt, lecz w sposób, który zmuszał widza do myślenia i odczuwania za pomocą obrazów – co również było nawiązaniem do europejskiej tradycji dramaturgicznej. Taki właśnie był eksperymentalny teatr Kurbasa Berezil, który w 1926 roku przeniósł się z Kijowa do Charkowa – tam właśnie artyści się spotkali. Bardzo się różnili – wytworny Kurbas, który nosił garnitury o angielskim kroju, i nieco niezdarny Kulisz, przyzwyczajony do noszenia ubrań „z drugiej ręki” – połączeni wspólną pasją: bezgraniczną miłością do teatru oraz osiągnięć nowego dramatu i ekspresjonizmu.
Teatr Berezil
Łeś Kurbas stworzył eksperymentalny teatr ukraińskiego modernizmu: próbował połączyć narodowe tradycje teatru ukraińskiego z najnowszymi formami teatru europejskiego.
Ukraiński reżyser, aktor, teoretyk teatru, dramaturg, publicysta i tłumacz Łeś Kurbas. Zdjęcie z otwartych źródeł.

Ukraiński pisarz, reżyser i dramaturg Mykoła Kulisz. Zdjęcie z otwartych źródeł.
Berezil nieustannie eksperymentował, podążał z duchem czasu i unikał tradycyjnego, etnograficzno-obyczajowego teatru. Łeś Kurbas kierował się europejskimi trendami i, co ciekawe, odmówił pokazów w Moskwie. Razem z Mykołą Kuliszem wystawili swoje największe dzieła na scenie teatru Berezil: „Myna Mazajło”, „Ludowy Malachiasz” i „Maklena Grasa”, które wywołały zarówno zachwyt publiczności oraz druzgocącą krytykę ze strony władz sowieckich.

Spektakl „Maklena Grasa” w teatrze Berezil. Zdjęcie: openkurbas.org.
„Maklena Grasa” to spektakl symboliczny. Sztuka ta porusza kwestię losu artysty w społeczeństwie, co było szczególnie trudnym tematem w tamtym czasie. Inscenizacja była bardzo ponura: nie pokazano nawet słońca, ku któremu w oryginalnym tekście biegnie główna bohaterka Maklena. Było to ostatnie przedstawienie Łesia Kurbasa w teatrze Berezil i ostatnia sztuka Mykoły Kulisza. Obaj artyści zostali wkrótce aresztowani i w 1937 roku rozstrzelani w Sandarmochu. Pogłoski mówią, że zostali zastrzeleni jedną kulą.
Uroczysko Sandarmoch
Obszar w lesie w Republice Karelii (Rosja). W latach trzydziestych XX wieku NKWD ZSRR rozstrzelało tam ponad 9 000 osób 58 narodowości. Masowe rozstrzeliwanie ukraińskiej elity kulturalnej i naukowej miało miejsce między 27 października a 4 listopada 1937 roku. Miejsce zbrodni zostało odkryte w 1997 roku.Należy pamiętać o tych wstrząsających wydarzeniach, ponieważ mają one wpływ na tworzenie pamięci narodowej będącej ważnym składnikiem tożsamości, którą rosyjskie pseudo-imperium próbuje zniszczyć. Teraz możemy tylko domyślać się, jak wyglądałaby ukraińska kultura, gdyby władze radzieckie nie pozbawiły życia tych i innych wybitnych artystów. Tetiana Fiłewska mówi tak:
— Gdyby artyści Rozstrzelanego odrodzenia przetrwali, jestem pewna, że dziś nie mielibyśmy problemu ze zrozumieniem, dlaczego kultura jest nam potrzebna. Nasza kultura byłaby silna, uznana, istotna dla świata oraz rozwinięta – także pod względem przemysłowym, finansowym i promocyjnym.
Sowieci zadbali o to, by w ZSRR spuścizna Łesia Kurbasa i Mykoły Kulisza została całkowicie wymazana. Władze uznały ich za „niebezpiecznych”, dostrzegając w ich działalności zagrożenie dla reżimu. Dlatego najpierw odebrano im wolność, a potem życie. W 1933 roku Łesia Kurbasa nie tylko pozbawiono tytułu Ludowego Artysty Republiki, ale wyrzucono z własnego teatru. Mykołę Kulisza usunięto z partii, jego sztuki „Ludowy Malachiasz” i „Myna Mazajło” objęto zakazem. W 1934 roku został aresztowany i oskarżony o przynależność do organizacji terrorystycznej.
Ponadto w latach 30. awangardowe poszukiwania zostały wyparte przez socrealizm, który stał się jedynym dopuszczalnym nurtem w sztuce. Wszystko, co wydarzyło się w niej w latach 20. stało się „nie do przyjęcia”.
Realizm socjalistyczny
Realizm socjalistyczny to pseudoartystyczny nurt, który jako jedyny był oficjalnie zatwierdzony w ZSRR w latach 1934-1980. Artyści musieli służyć interesom partii oraz przestrzegać doktryny ideologicznej. Jeżeli prawdziwie przedstawiali radziecką rzeczywistość, byli oskarżani o antyradziecką propagandę i poddawani represjom.Na szczęście radzieckim władzom nie udało się stłumić zainteresowania Ukraińców tymi wybitnymi artystami i ich twórczością. Spuścizna Kurbasa i Kulisza pozostaje wciąż aktualna, dlatego w Ukrainie nieustannie się do niej nawiązuje i dba o jej upamiętnienie. Ponad dziesięć miejscowości w Ukrainie oraz Akademicki Teatr we Lwowie noszą imię Łesia Kurbasa, a w Kijowie działa centrum jego imienia. W 2022 r. ukazał się najpełniejszy jak dotąd zbiór tekstów – „Filozofia Kurbasa” (przedruk książki z 2001 r.). Z kolei imię Mykoły Kulisza nadano teatrowi w Chersoniu oraz ulicom w różnych ukraińskich miastach. Chersońska Obwodowa Administracja Państwowa ustanowiła także Regionalną Nagrodę Literacką jego imienia.
Mykoła Hohol i Anatol Petryckij: ukraińscy artyści zawłaszczeni przez Rosję
Zanim Imperium Rosyjskie najechało Ukrainę i zniszczyło jej państwowość, istniało tu bardziej rozwinięte i intensywne życie kulturalne. Tetiana Fiłewska opowiada o tamtych czasach:
— Mieliśmy akademie, artystów, wspaniałe życie muzycznej, czyli coś czego Carstwo Moskiewskie nie miało. Aby zbudować imperialną wielkość, wszystko, co najlepsze, najbardziej rozwinięte, musiało przenieść się do centrum z prowincji, którą Ukraina się stała. To pragnienie przywłaszczenia sobie tego, co ukraińskie, opiera się na poczuciu niższości, które istniało w Carstwie Moskiewskim w porównaniu z Ukrainą. Jednocześnie kto zakładał wszystkie te instytucje w Moskwie? Teofani Prokopowicze.
Teofani Prokopowicze
Wysoko wykształceni ukraińscy działacze oświatowi i religijni, którzy nie tylko służyli interesom Imperium Rosyjskiego, ale także aktywnie uczestniczyli w tworzeniu jego fundamentalnych struktur. Jednym z nich był Teofan Prokopowicz – teolog, filozof, uczony, duchowny, pedagog i działacz państwowy, pisarz oraz rektor Akademii Kijowsko-Mohylańskiej (1711–1716). Był zwolennikiem Piotra I, wychwalał jego politykę w swoich dziełach, a także podsunął mu grecką nazwę „Ruś” jako podstawę do przemianowania Carstwa Moskiewskiego. Przyczynił się do ostatecznego podporządkowania cerkwi Imperium Rosyjskiemu. Po przeprowadzce do Petersburga został wyświęcony na biskupa, został doradcą Piotra I i brał udział w zakładaniu oraz rozwoju różnych instytucji religijnych i naukowych.Innym istotnym wyzwaniem dla ukraińskich artystów – zarówno w carskiej Rosji, jak i w ZSRR – była kwestia tożsamości. Władze często przypisywały im narodowość według własnej woli: raz uznawały ich za Ukraińców, innym razem za Rosjan. Czasem wynikało to z rosyjskiego szowinistycznego dyskursu, mającego na celu zawłaszczenie danego twórcy. Jednak w historii Ukrainy nie brakuje postaci o niejednoznacznej tożsamości. Przykładem jest Mykoła Hohol – czy był Ukraińcem, który tworzył dla Imperium Rosyjskiego? Tetiana Fiłewska zwraca uwagę na trudności związane z samookreśleniem:
— Oczywiście tożsamość jest płynna i wielowymiarowa. Człowiek może redefiniować siebie przez całe życie, będąc jednocześnie nośnikiem różnych tożsamości: etnicznych, kulturowych, politycznych i społecznych. Rosyjskie imperialne zawłaszczenie postaci kulturowych stanowi problem, ponieważ upraszcza tę złożoność, sprowadzając ją wyłącznie do jednej – rosyjskiej – jako dominującej. Podejście dekolonizacyjne pozwala ukazać tę wielowarstwowość tożsamości.

Portret Mykoły Hohola autorstwa Fedora Mollera, 1840 Źródło: Galeria Tretiakowska.
Nawet w ukraińskim środowisku literackim opinie na temat Mykoły Hohola są podzielone. Dla jednych był pisarzem, który dokonał „złego” wyboru i poniósł za to konsekwencje, dla innych dzieckiem swoich czasów, a dla niektórych tajnym krytykiem imperium. Każda z tych interpretacji opiera się na pewnych faktach z jego biografii, twórczości, korespondencji i innych źródeł. Trudno więc jednoznacznie stwierdzić, która z tych teorii najlepiej oddaje „rozdwojoną tożsamość” Hohola.
Nie sposób jednak zaprzeczać znaczeniu Mykoły Hohola dla ukraińskiej kultury ani odbierać mu miejsca w jej dziedzictwie. Wybitni ukraińscy pisarze i intelektualiści, tacy jak Taras Szewczenko, Pantełejmon Kulisz i Mychajło Drahomanow, konsekwentnie uważali go za ukraińskiego twórce, który pisał w języku rosyjskim. Owszem, w jego dziełach można dostrzec elementy rosyjskiego szowinizmu, ale była to raczej strategia przetrwania i adaptacji w imperium, a nie wyraz jego własnych przekonań. Sam nie był ukrainofobem – przez całe życie badał ukraińską historię i folklor, co znalazło odzwierciedlenie w jego twórczości. Pisarz i kulturolog Jewhen Małaniuk podziwiał ten cytat z powieści Hohola Majowa noc, lub Utopiona: „Czy znasz ukraińską noc? Och, nie znasz ukraińskiej nocy! Spójrz na to: księżyc spogląda w dół ze środka nieba. Bezkresne sklepienie nieba rozstąpiło się i rozszerzyło jeszcze bardziej. Płonie i oddycha. Ziemia skąpana jest w srebrnym świetle, a cudowne powietrze jest jednocześnie ciepłe i chłodne, tchnie spokojem i oceanem zapachów. Boska noc! Magiczna noc!”.

Obraz „Noc księżycowa nad Dnieprem” autorstwa Archypa Kujindzi, 1880 Źródło: Państwowe Muzeum Rosyjskie.
Oczywiście Mykoła Hohol nie marzył nieustannie o świetlanej przyszłości narodu ukraińskiego, więc nie należy go w ten sposób gloryfikować. Dziś Rosjanie uważają go za swojego: na stronie internetowej Rosyjskiej Biblioteki Narodowej, w dziesiątkach encyklopedii i podręczników, w rosyjskojęzycznej wersji Wikipedii i, oczywiście, w większości rosyjskich mediów, jest on „rosyjskim powieściopisarzem uznanym za jednego z klasyków literatury rosyjskiej”, „jednym z największych pisarzy literatury rosyjskiej”. Nadal nie ma jednak wystarczających podstaw, aby „oddać” Mykołę Hohola Rosji. Co więcej, według Tetiany Fiłewskiej, pisarzom w imperium nie było łatwo:
— Poprzez zawłaszczenie i eksploatację ukraińskich talentów Rosja czerpała korzyści z twórczości artystów, których sobie podporządkowała. Z jednej strony były to zasoby, które napędzały rozwój imperium, z drugiej – życie w realiach imperialnych oznaczało konieczność wyboru: albo dostosowanie się i przyjęcie tożsamości kolonizatora, albo ryzyko bycia zmiażdżonym i unicestwionym przez system. Los artystów i ich wpływ na rosyjską kulturę zależał od tej osobistej decyzji.
Rosja nieustannie manipuluje pojęciami takimi jak „rosyjski czy ukraiński pisarz”, dostosowuje je do własnych potrzeb i fałszuje narrację zgodnie ze swoimi interesami.
Los Anatolija Petryckiego nie był mniej dramatyczny niż los Hohola. Choć nie został poddany represjom, jak wielu jego przyjaciół i współpracowników, Związek Radziecki zawłaszczył jego twórczość i odebrał mu to, co dla artysty najcenniejsze – jego talent.

Okładka magazynu New Art z autoportretem Anatolija Petryckiego. Zdjęcie z otwartych źródeł.
Anatol Petryckij, uczeń Ołeksandry Ekster i Wasyla Kryczewskiego, był jedną z czołowych postaci ukraińskiej sztuki lat 20. XX wieku – prawdziwym geniuszem awangardy. Niestrudzenie eksplorował różne dziedziny twórczości: teatr, malarstwo sztalugowe, ilustrację książkową, a także pracę w redakcji czasopisma „Jarmark literacki” („Literaturnyj jarmarok”, «Літературний ярмарок» w języku ukraińskim — przyp. tłum.). Jego dzieła pulsowały dynamiką i rytmem epoki, wyróżniając się wyrazistą kolorystyką zakorzenioną w narodowym charakterze. W 1930 roku obraz Anatolija Petryckiego „Inwalidzi” został wystawiony na XVII Biennale w Wenecji – prestiżową międzynarodową wystawę sztuki współczesnej.

Obraz „Inwalidzi” Anatola Petryckiego, 1924 r. Źródło: Narodowe Muzeum Sztuki Ukrainy.
Na obrazie „Inwalidzi” autor ukazał konsekwencje I wojny światowej. W powojennej Europie dzieło odbiło się szerokim echem i odniosło ogromny sukces. Po Biennale obraz został włączony do międzynarodowej wystawy, która podróżowała do Berlina, Berna, Genewy, Zurychu, a nawet Nowego Jorku. Kolekcjonerzy chcieli go kupić, jednak Petryckij uznał, że obraz powinien wrócić do Ukrainy. Tak też się stało, lecz w Związku Radzieckim jego odbiór był zupełnie inny. Zmiany ideologiczne w sztuce sprawiły, że socrealizm stał się jedyną akceptowalną metodą twórczą, a awangardę zaczęto oskarżać o formalizm i „zniekształcanie rzeczywistości”, co rzekomo stanowiło zagrożenie dla nowego porządku społecznego.
To, co było akceptowane w latach 20., w kolejnej dekadzie stało się dla artystów wyrokiem. Petryckij mieszkał i tworzył w charkowskim Domu Słowo, którego większość mieszkańców padła ofiarą represji. W latach 20. stworzył serię portretów ukraińskich pisarzy, dramaturgów i artystów – wielu z nich zostało później zesłanych do obozów lub rozstrzelanych. Zniknęli nie tylko oni, ale także ich portrety – z ponad stu zachowało się zaledwie kilkanaście. Dziś przypominają one o unicestwionym pokoleniu ukraińskiej inteligencji i podkreślają znaczenie zachowania pamięci historycznej.

Portret Mychajla Semenki autorstwa Anatola Petryckiego, 1929 r. Źródło: Narodowe Muzeum Sztuki Ukrainy.

Portret Pyłypa Kozyckiego autorstwa Anatola Petryckiego, 1931 r. Źródło: Narodowe Muzeum Sztuki Ukrainy.

Portret Hordija Kociuby autorstwa Anatolija Petryckiego, 1925-31 r. Źródło: Narodowe Muzeum Sztuki Ukrainy.
Artysta cudem uniknął represji – dożył 70 lat i nawet zdołał przystosować się do nowych realiów. Jednak to właśnie w tym tkwi tragizm jego losu: Petryckij musiał porzucić swoje artystyczne ja. Awangardowe poszukiwania, rytm, ruch i dźwięk nowej epoki, narodowy koloryt i światowe uznanie – to wszystko skończyło się dla niego w latach 20. XX wieku. Odszedł z tego świata pełen wewnętrznych sprzeczności, załamany. Wymownie świadczą o tym wspomnienia malarki Tetiany Jabłońskiej, która w latach 1930–1944 mieszkała w Domu Słowo: „W 1952 roku odwiedziłam Kraków i z młodzieńczym komsomolskim zapałem przekonywałam tamtejszych abstrakcjonistów o zaletach socrealizmu. Gdy wróciłam do Kijowa, opowiadałam naszym artystom o upadku zachodniej kultury. Petryckij podszedł do mnie i powiedział: „Dlaczego mówisz o czymś, czego nie znasz?”. Poczułam się zawstydzona. Następnego dnia miał przemawiać na zebraniu partyjnym – i z mównicy, jako sekretarz organizacji partyjnej, napiętnował ‘zgniły Zachód’ moimi własnymi słowami”.

Dzieło Anatola Petryckiego: szkic kostiumu teatralnego do opery Turandot, 1928 r. Źródło: Muzeum Teatru, Muzyki i Kina Ukrainy.

Szkic kostiumu do sztuki „Wij”, 1925 r. Zdjęcie z otwartych źródeł.
Sonia Delaunay i Ołeksandr Archypenko: zapomniani ukraińscy artyści na emigracji
Warto wspomnieć o jeszcze jednej kategorii artystów – o emigrantach. Nie dla wszystkich emigracja była marzeniem, wielu z nich musiało uciekać w świat, aby przetrwać i nie pozwolić systemowi złamać siebie oraz własnej sztuki.
W historii Ukrainy wyrózniamy cztery fale emigracji (1880-1920; 1920-1930; 1940-1954; 1987-2014, a w niektórych źródłach – do dziś). Lata potępiania i uciszania przez władze sowieckie Ukraińców znanych i szanowanych na świecie, stawiają przed współczesnym społeczeństwem kolejne zadanie dekolonizacyjne – zrozumienie pełnego zakresu ukraińskiego dziedzictwa kulturowego.
Jedną z takich artystek na emigracji jest Sonia Delaunay, malarka i projektantka z Odesy*. Na początku XX wieku życie zaprowadziło ją do Paryża, dlatego w czasach radzieckich nie mówiono o niej oficjalnie, jej nazwisko było znane tylko wąskiemu kręgowi artystycznemu w Związku Radzieckim. W tym samym czasie Delaunay osiągnęła wielki sukces we Francji.
*
Redakcja Ukraїnera w swoich materiałach stosuje pisownię nazwisk i nazw geograficznych zgodną z zasadami transkrypcji z języka ukraińskiego.
Sonia Delaunay na tle swoich prac. Zdjęcie z otwartych źródeł.
Była pierwszą kobietą na świecie, która miała indywidualną wystawę w paryskim Luwrze. Jej prace znajdują się w stałych kolekcjach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku i Narodowego Centrum Sztuki i Kultury imienia Georgesa Pompidou w Paryżu. Stała się jedną z najbardziej wpływowych artystek XX wieku, a jej prace wyznaczały trendy. Wraz ze swoim mężem Robertem Delaunayem stworzyła własny styl sztuki – symultanizm lub orfizm, jak nazwał go francuski poeta Guillaume Apollinaire.

Sonia i Robert Delaunay. Zdjęcie z otwartych źródeł.
Para twierdziła, że symultanizm jest przedstawieniem ruchu koloru w świetle. Malowali koncentryczne kolorowe koła i inne geometryczne kształty, które dzięki swojemu układowi tworzyły poczucie dynamiki i interakcji.

Obraz „Rytm” autorstwa Soni Delaunay, 1938 r. Źródło: Narodowe Centrum Sztuki i Kultury imienia Georges’a Pompidou.

Obraz „Kompozycja” Soni Delaunay, 1977 r. Źródło: Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku.
Sonia Delaunay rozwijała idee symultanizmu nie tylko na płótnie, ale także w sztuce użytkowej: projektowała ubrania i buty, kostiumy teatralne, tkaniny i dywany dla francuskich fabryk, ilustrowała książki, tworzyła ceramikę i witraże, a nawet dekorowała samochody.

Okładka brytyjskiego Vogue'a z 1925 r. z „symultaniczną” sukienką Soni Delaunay. Zdjęcie z otwartych źródeł.
Choć artystka mieszkała we Francji i tworzyła pod wpływem tamtejszej kultury, historycy sztuki jednogłośnie rozpoznają w jej pracach ukraiński koloryt. Nigdy nie zapomniała o Ukrainie. W swojej książce wspomnieniowej napisała: „Kocham jaskrawe kolory. To kolory mojego dzieciństwa, kolory Ukrainy”. Twórczość Soni Delaunay jest tak ważna dla Ukrainy, ponieważ stanowi jej dziedzictwo.
Innym znanym rzeźbiarzem, malarzem i grafikiem pochodzącym z Ukrainy jest Ołeksandr Arhypenko. Był twórcą kubizmu w rzeźbie i pierwszym Ukraińcem, który wziął udział w Biennale w Wenecji (1920). Rzeźbiarz stał się sławny na całym świecie, ale w Ukrainie jego nazwisko wciąż nie jest znane szerokiej publiczności.
Kubizm
Awangardowy ruch w sztukach pięknych początku XX wieku, charakteryzujący się zdecydowanymi geometrycznymi kształtami przedstawianych obiektów. Ołeksandr Archypenko przejął od malarzy sposób pracy z formą, więc jego kubofuturyzmie to dynamika kątów, okręgów, stożków, rombów w niekończącym się cyklu.
Ołeksandr Archypenko, rzeźbiarz, malarz i grafik. Zdjęcie z otwartych źródeł.
Urodzony w Kijowie Ołeksandr Archypenko przez pewien czas studiował w Moskwie, a następnie przeniósł się do Paryża, gdzie kontynuował naukę w Paryskiej Szkole Artystycznej. Później wyjechał do Berlina, a następnie do USA. Rzeźbiarz wpadł tam w wir życia artystycznego, a co więcej, udało mu się je zmienić na zawsze. Nazwisko Ołeksandra Archypenki jest słusznie wymieniane obok Henri Matisse’a, Pabla Picassa, Georgesa Braque’a, Fernanda Legera i Kazimierza Malewicza. Jego twórczość miała ogromny wpływ na rozwój sztuki modernistycznej na świecie.

Rzeźba „Kobieta czesząca włosy” autorstwa Ołeksandra Arkhypenki, 1915 r. Źródło: Tate Modern, Londyn.
Artysta był jednym z pierwszych na świecie rzeźbiarzy, który wykorzystał ekspresyjne możliwości „zera”, poprzez formę, czyli pracował nie tylko z materiałami dotykowymi, ale także z przestrzenią jako brakiem czegokolwiek, która jednak nie jest pozbawiona możliwości ekspresyjnych i może dobrze uzupełniać dowolne obiekty. Dobrym przykładem jest przestrzeń pod ręką w rzeźbie Kobieta czesząca włosy 1915 r.
Ołeksandr Archypenko stworzył nowy rodzaj rzeźby reliefowej – skulptomalarstwo (malarstwo rzeźbiarskie). Poza tym odkrył i uzasadnił zasady ruchomego malarstwa, zaprojektował specjalny, innowacyjny w tym czasie mechanizm – „archipeinture”. Jest to urządzenie, w którym specjalny mechanizm przewija kolorowe paski tak, że powstaje nowy obraz, czyli powstaje iluzja ruchu. Na tej zasadzie działają współczesne billboardy reklamowe ze zmieniającymi się obrazami. Trudno wyobrazić sobie współczesną rzeźbę i design bez wynalazków Ołeksandra Archypenki.

Rzeźba „Błękitny tancerz” autorstwa Ołeksandra Archypenki, 1913 r. Źródło: Christie's, Londyn.

Rzeźba „Gondolier” autorstwa Ołeksandra Archypenki, 1914. Źródło: Metropolitan Museum of Art.
Pomimo sukcesów za granicą, Ołeksandr Archypenko nie zapomniał o swoich korzeniach. Brał udział w wystawach ukraińskich artystów i został członkiem Lwowskiego Stowarzyszenia Niezależnych Artystów Ukrainy. W 1934 roku przekazał swoją rzeźbę „Przeszłość” na aukcję charytatywną, aby wesprzeć swoich rodaków cierpiących z powodu głodu.

Ołeksandr Archypenko w swoim studiu. Zdjęcie z otwartych źródeł.
Archypenko „powrócił” do Ukrainy dopiero w 2004 roku, kiedy to w Kijowie odbyła się wystawa jego prac. Dziś rzeźby artysty można oglądać w Narodowym Muzeum Sztuki Ukrainy w Kijowie i Muzeum Narodowym we Lwowie. Należy jednak wykonać wiele pracy, by przezwyciężyć kulturowe zawłaszczenie jego twórczości – tak, by ponownie włączyć i zakorzenić Ołeksandra Archypenkę w kulturze ukraińskiej i sprawić, by przestano postrzegać go za granicą jako artystę amerykańskiego, a nawet rosyjskiego.
Przykład Ołeksandra Archypenki jest tylko jednym z wielu, które wyraźnie pokazują, jak niekorzystne były warunki dla swobodnie myślących artystów w ZSRR i jak władzom udało się odizolować ludzi radzieckich od kontekstu zagranicznego. Do tego stopnia, że nazwiska ich wybitnych artystów były mało znane lub nieznane w ogóle.
Co Ukraińcy powinni zrobić dzisiaj
Można sobie tylko wyobrazić, jak rozwijałaby się ukraińska kultura bez rosyjskiej ingerencji. Kurbas i Kulisz z pewnością stworzyliby razem niejedną genialną sztukę teatralną, Hohol być może nie cierpiałby z powodu wewnętrznego rozłamu, a Delaunay przyjechałaby do Ukrainy i pozostawiła spuściznę swojej twórczości. Tego jednak nigdy się nie dowiemy. Zadaniem Ukrainy jest przepracowanie tej historii i zrobienie wszystkiego, co w jej mocy, aby zapobiec realizacji podobnych rosyjskich scenariuszy w przyszłości. Krokiem w tym kierunku jest zrozumienie powodów, dla których ukraińska kultura była celowo i konsekwentnie dewaluowana. Tetiana Fiłewska wymienia takie:
— Oczywiście ukraińska kultura, jej znaczenie i uznanie zostały celowo zbagatelizowane [przez Rosję]. Podczas gdy Ukraina miała bardzo rozwiniętą kulturę w czasach państwowości kozackiej, a także w średniowieczu, dziś niewiele osób o niej wie, z wyjątkiem wyspecjalizowanych ekspertów. To milczenie i bagatelizowanie jej znaczenia miało na celu zatarcie podstaw naszej walki o suwerenność. Zrozumienie podstawowych praw człowieka, które opierają się na jego tożsamości i wyjątkowości, prawie do bycia sobą, do życia zgodnie z własną wolą, zgodnie z własnym pomysłem na życie, do samorealizacji, opiera się na wiedzy o tym, kim jest i kim są jego przodkowie.
Najważniejszą rzeczą w procesie dekolonizacji są badania. Konieczna jest praca z archiwami, prowadzenie badań, tworzenie filmów i publikowanie książek, organizowanie wystaw tematycznych itp. w celu wypełnienia luk powstałych w wyniku kolonizacji. Należy również realizować projekty edukacyjne skierowane do ogółu społeczeństwa. Obejmują one treści w mediach i mediach społecznościowych, festiwale i znaki obecności kultury ukraińskiej w przestrzeni publicznej, takie jak szlaki turystyczne lub tablice pamiątkowe. Tetiana Fiłewska podkreśla:
— Kiedy stawiamy kulturę na ostatnim miejscu (w priorytetach politycznych, w finansowaniu), gramy na korzyść wroga. A to niedocenianie ma swoje korzenie właśnie w imperialnej polityce: ucisku, powstrzymywania, dewaluacji. Oni (Rosjanie — przyp red.) przez wieki pracowali nad tym, byśmy myśleli w ten sposób o naszej kulturze – o najważniejszej rzeczy, jaką mamy.
Państwo powinno wspierać ruch dekolonizacji. Tetiana Fiłewska zauważa, że konieczne jest stworzenie warunków do badań i dyskusji, a także bezpiecznej przestrzeni dla współistnienia różnych wymiarów i aspektów pamięci:
— Dekolonizacja daje każdemu prawo do pamiętania i wybaczania. Dlatego państwo musi opracować politykę, która pozwoli ludziom mieć przeszłość, nawet jeśli jest ona związana z przestępczą władzą. To trudne zadanie, więc nikt nie chce tego robić, ale nie mamy wyboru. To nieuniknione.
Jednak już teraz możemy dostrzec sukcesy Ukrainy. Na przykład od 2023 roku Kijów ma wreszcie ulicę nazwaną imieniem Oleksandry Exter, światowej sławy awangardowej artystki, która mieszkała w mieście przez około 30 lat. Nawet zagraniczne muzea stopniowo zaczynają dekolonizować ukraińskich artystów, na przykład Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku w tym samym roku uznało artystę Arkhipa Kuindzhi z Mariupola za Ukraińca, a nie Rosjanina.

Obraz Oleksandry Exter „Most. Sever”. Źródło: Narodowe Muzeum Sztuki Ukrainy.
Ukraińcy muszą zastanowić się nad własną tożsamością, odróżniając to, co jest ich, od tego, co zostało narzucone przez imperium. A potem bardzo ważne jest odzyskanie tego, o czym zapomnieliśmy lub co utraciliśmy. To jedyny sposób na odnalezienie prawdziwego znaczenia kultury, która została skolonizowana.