Promy służyły ludziom od zawsze. Dzięki nim można było przewozić towary oraz pasażerów z jednego brzegu na drugi. Pojawiły się tam, gdzie trzeba było pokonać wodną przeszkodę na swojej drodze. Na Dniestrze pływa dziesięć jednostek. Co prawda żadna z nich nie pływa po ważnych szlakach komunikacyjnych, natomiast łączy ze sobą wiele wsi i miasteczek. Wśród nich jest jeden międzynarodowy.
Pierwsze wzmianki na temat promów można odnaleźć już w dziele rzymskiego pisarza Aulusa Glliusza “Noce attyckie”, w którym autor wymienia nazwy różnych jednostek pływających. Lecz nie tylko w dziełach dostojnych rzymskich pisarzy można znaleźć informacje na ich temat. Nawet w niemieckich bajkach bohaterami są członkowie załogi promów. No i oczywiście wszyscy znamy tego najsłynniejszego przewoźnika — Charona, który woził dusze zamarłych w zaświaty. Natomiast w językach starosłowiańskich, słowo „prom” było dosyć często wykorzystywane. Oznacza, to że od zarania dziejów Ukraińcy, znali i wykorzystywali promy.
Wraz z rozwojem postępu technologicznego, promy zaczęły być wypierane przez mosty, a umiejętność ich obsługi została prawie zapomniana. Na szczęcie zostali jeszcze entuzjaści, którzy kontynuują sprawę.
Międzynarodowy prom
Najbardziej reprezentacyjny wygląd ma prom w Jampolu, który po zamknięciu innych przepraw na Dunaju jest jak na razie jedyną jednostką międzynarodową. Punkt graniczny obsługuje zarówno pieszych, jak i samochody. Na burcie promu można zauważyć dwie bandery – ukraińską i mołdawską, ponieważ faktycznie łączy on dwa miasta: ukraiński Jampol oraz mołdawskie Soroki.
Widok na dniestrzański prom, który kursuje pomiędzy brzegami Ukrainy i Mołdawii niedaleko miasta Jampol. 2 sierpnia 2017 roku.
Prom Perebyjkiwcі-Chudykiwci
Prom pomiędzy wsiami Perebyjkiwci i Chudykiwci łączy ze sobą Bukowinę i Polesie. Na promie pracuje jednocześnie kilkoro pracowników, ponieważ czasami potrzebna jest pomoc przy odprawie samochodów. Mykoła Pałahniuk, jeden z pracowników, opowiada, że droga do wsi Perebyjkiwci jest tylko jedna, ponieważ wieś znajduje się na półwyspie.
Prom pasażerski w Zaliszczykach
Prom pasażerski w Zaliszczykach jest niezwykłą łodzią przystosowaną do przewozu pasażerów, którzy mają za daleko do słynnego zaliszczańskiego mostu. Pracuje na nim Ołeksandr Halarewycz, który codziennie, od rana do wieczora, przewozi nim ludzi. Istnieje od 1973 roku. W dni powszednie, dzięki promowi, przez Dniestr przepływa 20–30 osób, a w dni wolne bądź targowe – może być nawet 200 i 300. Prom porusza się dzięki przyczepionej do niego linie.
Prom Zozułynci–Dorosziwci
Prom na Dniestrze pomiędzy wsiami Zozułynci–Dorosziwci został zbudowany w 2007 roku przez Dmytra Wyhnana i jego syna Bohdana. Zbudowanie pontonu trwa rok. Jeszcze trochę czasu zabrało zrobienie podjazdu i otrzymanie pozwolenia na pracę z Rejestru Żeglugi Ukrainy:
— Paszport techniczny jest, rejestracja raz na pięć lat, zmiana paszportu, sprawdzają, czy prom jest sprawny. W dokumentach jest napisane, że mogę pływać po wodnych szlakach Ukrainy pod państwową banderą.
To Dmytro wpadł na pomysł zbudowania promu. W czasach Związku Radzieckiego był traktorzystą w kołchozie, ale od zawsze marzył, żeby mieć własny biznes. Władza zawsze znajdowała jakieś powody, żeby nie zbudować promu. Po upadku systemu zdecydował zbudować go sam. Za wzór wzięli [Dmytro wraz z synem – przyp. red.] prom, który zobaczyli w dole spływu, w Seńkowi. Wystarczyło, żeby Dmytro tylko raz zobaczył mechanizm, a potem, jak mówi, praca sama podpowiadała, co dalej robić:
— Kiedyś mówiono we wsi, że chcieli jeszcze za czasów kołchozów, za sowietów, jak to mówią, chcieli zbudować prom, a nie było jak zrobić, i nie robili, a teraz wzięli o te dwa betonowe słupy. Filary te dwa: no to jak robimy? Taki czas, kiedy wszytko trzeba robić samemu, kołchozy rozpadły się. Poznajdowaliśmy pontony, ponaciągaliśmy, powoli wszystko dopięliśmy i puściliśmy w ruch. I tak powolutku pływamy już jedenasty rok.
W miejscu, gdzie za czasów Imperium Austro-Węgierskiego kursował prom, zbudowano żelazny most dla wąskotorówki, lecz w 1916 roku podczas wojny został on wysadzony. Z mostu zostały tylko filary, natomiast sam ponton zdobyli, gdy jednostka wojskowa w Kamieńcu Podolskim była likwidowana. Te pontony chciano oddać na złom.
Przez te jedenaście lat prom stał się bardzo ważną częścią infrastruktury regionu. Aby z Dorosziwców do Zuzulinciw dojechać drogą, trzeba zrobić 62-kilometrowy objazd. Większość ludzi z okolicznych wsi wybiera przejazd promem, ponieważ droga jest w bardzo złym stanie i przejechanie tędy ciężarówką jest wręcz niemożliwe, a poza tym jest to oszczędność czasu i benzyny.
Dmytro ma bardzo proste wyjaśnienie, dlaczego wybrał taki a nie inny zawód. Po tym, jak zlikwidowano kołchozy, miał do wyboru dwie drogi: albo pojechać do pracy za granicę, albo zacząć coś swojego. Wybrał to drugie:
— Tak sobie pomyślałem: co robić? Parę rubli było, nie miałem ochoty wyjeżdżać, a jak to mówią, koło chaty i kamień obrasta, tak samo i tutaj. Zrobiliśmy je. Jest połączenie wsi z innym rejonem. I ludziom jest prościej; gdy wiozą produkty do obwodu czerniewickiego, jadą promem, i nie muszą jechać naokoło.
Teść Bohdana pracuje w Hiszpanii. Mówi, że za granicą można zarobić niemałe pieniądze. Tam zwyczajny robotnik, zarabia więcej niż Bohdan, który ma prom i utrzymuje sklep. Teść mu proponował, żeby przyjechał, ale on zdecydował, że zostanie:
— Jednak w domu jest najlepiej. Po co jechać na kogoś pracować, jak można na siebie. Trzeba trochę zachęcać [ludzi – przyp. red.], żeby zajmowali się sprawą, bo przyroda jest fajna. Wszystko tutaj jest fajne.
Jak działa prom
Prom linowy z Wyhnaniwa. Do poruszania wykorzystuje siłę nurtu rzeki oraz liny naciągane pomiędzy dwoma jej brzegami. Pomaga to w poruszaniu się w poprzek nurtu.
Prom składa się z dwóch pontonów, podzielonych na cztery części. W środku są one puste, ale przymocowane jedne do drugiego. Część promu stoi na wodzie, ale możliwe jest również jego zanurzenie [zniżenie korpusu pontonu do poziomu wody w stanie bezruchu – przyp. autora]. Sam ponton waży 17 ton, ale jego waga jest niewyczuwalna, dzięki specjalnie przymocowanym linom. I nawet jeżeli prom zanurzy się całkiem w wodzie, to nie utonie.
Udźwig każdego z pontonów promu jest obliczony na 20 ton. Za jednym razem może on przewieźć siedem lekkich osobówek i do pięciu busów. Najwięcej ładunków trzeba było przewieźć, kiedy remontowany był most w Zaliszczykach. Wtedy przez miesiąc jeden z rolników przewoził 30 ton kukurydzy do suszenia.
Szerokość koryta Dniestru, w miejscu, w którym przepływa prom, wynosi 230 metrów. Tę odległość można pokonać w 10 minut przy odpowiednim zanurzeniu. Im głębokość koryta większa, tym szybciej można dostać się z jednego brzegu na drugi. Przy głębokości Dniestru od trzech metrów, szybkość przejazdu to 3-4 minuty:
— Kiedy wieje wiatr, to warunki do pływania są złe, poziom wody jest za niski – pół metra, a normalnie wystarcza 70-80 cm. Jeżeli delikatnie go popchnąć, lekko skręca raz w jedną, raz w drugą stronę.
Takie promy mają przewagę nad tymi, zwyczajnymi linowymi, zwłaszcza przy ruchu na rzekach o silnym nurcie. Żeby skierować prom w odpowiednią stronę, potrzebny jest ster, który porusza blok. W zależności od siły nurtu oraz fal, pracownik promu wkłada więcej lub mniej siły, kiedy nim kręci. Im głębsza rzeka, tym łatwiej się kręci:
— Tutaj trzeba, aby powierzchnia opory była równa, i wtedy woda sama posuwa prom. Jakby woda nie poruszała promu, to stałby w miejscu. Można pojechać na środek Dniestru i on będzie tam równo stał. Im większe będzie obciążenie, tym bardziej będzie zanurzać się w wodzie, większa powierzchnia oporu na prom, to szybciej on płynie.
Рraca marynarza
Bohdan śmieje się, że we wsi przezywają go “Marynarzykiem”. Każdego dnia od świtu do zmroku pracuje razem z ojcem. Rano częściej pracuje ojciec, Bohdan częściej wieczorami. Czasem zdarza się, że Dmytro tutaj nocuje. Największy napływ ludzi jest wraz z początkiem sezonu na pomidory. Czasem pomagają sąsiedzi, a czasem trzeba pracować i w nocy:
— Bywało, że dzwonili. Ale rzadko. Jak kogoś znasz to dobrze, najgorzej jak ktoś jest pierwszy raz, to im się wydaje, że to tak jak po drodze, jak szybko się poruszasz, to szybciej ucieka woda spod ciebie.
Przejazd kosztuje 30 hrywien, w zależności od gabarytów samochodu. Zdarzają się i takie wypadki, kiedy ludzie za przejazd płacą produktami:
— Jak ludzie nie mają pieniędzy, to od nich nie weźmiesz.
Najcięższy moment w tej pracy to wtedy, kiedy są niesprzyjające warunki pogodowe. Przeszkadzają deszcz, wiatr, chłód i dodatkowo spowalniają proces. A kiedy przychodzą przymrozki, trzeba wyciągnąć prom z wody i rozebrać go na części. W tym czasie robi się przegląd, czy nie potrzebny jest remont, czy nie ma uszkodzeń. Praca zimą jest uzależniona od warunków pogodowych:
— Bywało tak, że pływaliśmy i całą zimę. W pierwszym roku pracy, to w ogóle nie wyciągaliśmy, bo tylko dwa tygodnie były zimne.
Zazwyczaj podczas silnych mrozów Dniestr zamarza tak, że można przejechać po nim samochodem. Tafla lodu ma wtedy grubość pół metra. Aby po zamarzniętej rzece mógł przejść człowiek to grubość lodu musi mieć nie mniej niż dziesięć centymetrów, a żeby mógł przejechać samochód to ma być 20-25 cm. Zdarzały się i takie mroźne zimy, że tafla lodu wytrzymywała nawet samochody ciężarowe.
Ludzie przyjeżdżają, aby zobaczyć, na czym polega praca na promie. Chcą, aby budowniczowie promu w Wyhnaniwie podzielili się swoim doświadczeniem. Byli już goście z karpackiej wsi Tysmenyci. Oglądali i fotografowali prom, ponieważ chcieli u siebie zbudować przeprawę. Pytali Dmytra o jakieś wskazówki co do budowy:
— Powiedziałem, że trzeba mieć reduktor, dźwig, który podnosi trap. Lecz najgorsze jest przycumowanie. Jeżeli woda podnosi się i opada, to do brzegu można i nie dojechać, i tutaj trzeba zrobić taki manewr, tak wyczuć, żeby prom jechał do samego brzegu prosto, do samego szutru[żwir – przyp. red.] no i wtedy pasażer się nie zmoczy i samochód zdoła przejechać. I co tutaj jeszcze można powiedzieć – wszystko zaczyna się z prostych rzeczy.