Share this...
Facebook
Twitter

Wiaczesław Deriabin pochodzi z Połtawy i ma 60 lat. Od 5 lat zajmuje się rzeźbieniem w drewnie. To historia o tym jak człowiek, pokonawszy nawet ciężką i niezwykle ciernistą drogę, potrafił znaleźć pasję, która go inspiruje. W młodym wieku Wiaczesław trafił do więzienia, cierpiał na alkoholizm i chorobę, wskutek której zaczął poruszać się na wózku. Jednak nawet takie trudne sytuacje życiowe nie potrafiły pokonać twórczości i miłości do drewna, które obudziły się w mężczyźnie w wieku, w którym w Ukrainie zazwyczaj myśli się już o emeryturze.

Drewno w dziełach mistrza wygląda maksymalnie naturalnie. W tej prostocie i naturalności Wiaczesław dostrzega prawdziwe piękno. Przez jakiś czas Deriabin pracował jako architekt krajobrazu. Od zawsze lubił tworzyć i wynajdować nowe rzeczy:

— Przez całe życie zajmowałem się projektowaniem. Uczyłem się w technikum spółdzielczym i całe życie pracowałem jako budowniczy „na fuchach”. A fucha, wiecie, to nie praca na budowie. Tam budują wszystko — toaletę, chatę, również szpachlują. Jest tam mnóstwo przeróżnej pracy.

Według Wiaczesława dla mężczyzny najważniejsza jest praca:

— Mężczyzna musi się czymś zajmować. Nie powinien siedzieć w domu, narzekać na żonę, w ogóle nie powinien robić problemów. Mężczyzna musi zajmować się pracą. I wtedy wszystko będzie dobrze. Nie będziemy zwracać uwagi na władzę, każdy będzie mieć swoje zajęcie i będziemy się zmieniać.

— Na przykład, zrobię komuś krzesło, a on mi wyhoduje kapustę. Każdy powinien zajmować się tym, co mu się podoba, i wszystko będzie wspaniale.

Praca z drewnem

Ze starej szopy Wiaczesław wspólnie z synem zrobił warsztat, po którym łatwiej jest się mu przemieszczać na wózku. Znajduje się tutaj dużo drewna, elementów przyszłych dzieł oraz obrazów. Dla Wiaczesława warsztat to miejsce, w którym może spędzać całe dni, nie odczuwając zmęczenia:

— To mnie zafascynowało. Drewno jest takie, że jest nim przyjemnie oddychać, jest miękkie w rękach. Ludzie polerują, polerują drewno do takiego stanu, że przestaje przypominać drewno. A przecież ono musi być żywe, ono musi oddychać.

Każde drewno w inny sposób jest podatne na obróbkę, co również należy uwzględnić podczas pracy:

— Materiał, z którym pracujemy, może nam podpowiadać, co należy z nim zrobić. Widzicie, półka nie jest wygładzona strugiem, ale jest dobrej jakości. Nie jest wypolerowana, ale ma duszę. A teraz połączcie ją z jakąś powierzchnią i tyle — nie będziecie mogli oderwać od niej wzroku. Popatrzycie na nią rano, kiedy będziecie pić kawę; popatrzycie w południe, kiedy przyjdziecie zjeść barszcz, i popatrzycie na nią wieczorem, ponieważ będzie rzucać się w oczy. Bo to jest drewno — żywe, o nieregularnym kształcie, pochodzące z natury.

Mężczyzna porównuje naturalne piękno drewna z ludźmi. Mówi, że ludzie są ciekawi tylko wtedy, gdy są prawdziwi.

Inspiracja? Nie, nie słyszałem.

Wiaczesław Deriabin nie wierzy w inspirację. Dla niego tworzenie czegoś nowego — to fascynująca praca, kiedy po prostu bierzesz i robisz:

—  Jest takie powiedzenie z jakiegoś filmu: „Jeżeli czegoś chcesz, to po prostu zrób krok do przodu”. Chcesz coś zrobić — wyjdź na podwórko, machnij miotłą kilka razy i już coś zrobiłeś. Tak samo jest tutaj: wszystkie elementy gdzieś się „rodzą”, najważniejszy jest kierunek. Bierzesz wszystkie te kierunki i działasz.

Każda praca mężczyzny jest wyjątkowa, gdyż większość jego dzieł to eksperymenty. Przed rozpoczęciem pracy mistrz mniej więcej ustala, co i z jakiego drewna chce zrobić, i zaczyna pracować:

— Projekt — to takie zajęcie, które pociąga jedno za drugim. Jest takim łańcuszkiem. Na przykład, zrobiłeś coś, powiesiłeś, a później patrzysz, że czegoś brakuje do równowagi kompozycyjnej, i zaczynasz uzupełniać: tam kreskę, tam kreseczkę, tam kropeczkę. I co powstaje? Powstaje kompozycja.

Dzieło, które zostało zamówione, mistrz traktuje bardzo poważnie. Może długo rozmyślać nad postawionym zadaniem. Mówi, że najlepszym czasem dla rozmyślenia jest pora nocna, ponieważ w nocy nic nie rozprasza myśli. Jednak zleceniodawcy często całkiem ufają gustowi autora, nie dając żadnych wskazówek:

— I w takiej sytuacji włącza się u mnie poczucie odpowiedzialności w tej kwestii, bo mam zrobić coś takiego, czego nie ma nikt. Żeby człowiek przyszedł i tyle, nie ma żadnych pytań.

W swoich dziełach Wiaczesław często przedstawia naturę. Oprócz tego, że robi ramy do obrazów, czasem sam rysuje takie rzeczy, których nigdy wcześniej nie widział na żywo. Niektóre obrazy podpisane są po angielsku. Na przykład, obraz „North Sea” (Morze Północne). Mężczyzna nigdy go nie widział na własne oczy, ale zdecydował, że właśnie takich farb należy użyć, by pokazać, jakie może być:

— Nasi z jakiegoś powodu zawsze będą myśleć, że napisy po angielsku robią dzieło bardziej wytrzymałym, atrakcyjniejszym, cenniejszym. Jesteśmy w trzecim pokoleniu radzieckimi ludźmi i to w jakiś sposób się zakorzeniło, że jeżeli jest napis po angielsku, to znaczy, że rzecz jest lepszej jakości. Niestety, zapomnieliśmy, że za czasów panowania królów Anglicy, Niemcy, Włosi podejmowali u nas pracę zarobkową.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Wiaczesław przyznaje, że zawsze podobała mu się praca rękami. Dla niego ważny jest sam proces, a materiał może być różnego rodzaju — kamień, metal, drewno.

Uważa, że jeżeli człowiek chce coś zrobić, to samego talentu nie wystarczy:

— Nawet jeżeli człowiek ma talent, to jeszcze nie wszystko. Na przykład, mam przyjaciela, który jest bardzo utalentowanym muzykiem. Umie grać na wszystkim — nawet na pustych butelkach. Prosisz go „zagraj coś na gitarze”, a on nie chce. Mówię mu, żeby po prostu był sobą i wtedy muzyka sama powstanie. A on co mówi? Nie i nie. I nigdzie teraz nie pracuje. I co z tego talentu? Puste miejsce. Jeżeli się nie pokazujesz jeżeli nikt nie może cię ocenić, to najprawdopodobniej działasz w złą stronę. A do mnie, na przykład, przychodzą sąsiedzi. Temu przedpokój zrobiłem, temu jeszcze coś. Oni mi pieniądze „wsadzają”, a ja biorę, bo wiem, że ta praca kosztuje.

Nagłe pogorszenie stanu zdrowia było dla Wiaczesława motywacją do działań:

— Jak przestała działać jedna noga, to zrobiłem się bardzo agresywny w pracy. Pojawia się wtedy instynkt samozachowawczy i wszystkie refleksy są nastawione na zwycięstwo. I w pracy pojawiły się u mnie bardziej sprecyzowane cele, bo nie mogę się nigdzie wałęsać, nie mogę z nikim „udawać głupiego” i rozmawiać o bezsensownych rzeczach.

— Jestem całkowicie zajęty pracą. Ona mnie fascynuje. I ta moja niepełnosprawność nakłoniła mnie jeszcze bardziej do działań. Zacząłem nawet więcej myśleć o pracy. Jak mówią, „Bóg zabiera jedno, a daje inne”.

Jak nagrywaliśmy

O ciepłych spotkaniach w Połtawie, wieży królowej stacji benzynowej oraz naszych ucztach w warsztacie Wiaczesława Deriabina oglądajcie w nowym vlogu.

Nad materiałem pracowali

Autor projektu:

Bohdan Łohwynenko

Autorka:

Maryna Odnoroh

Redaktorka:

Jewhenia Sapożnykowa

Producentka:

Natalia Panchenko

Operator:

Pawło Paszko

Dmytro Ochrimenko

Operator,

Reżyser dźwięku:

Pawło Paszko

Fotografka:

Anna Czapała

Reżyserka montażu:

Julia Rubłewska

Reżyser,

Reżyser montażu:

Mykoła Nosok

Redaktor zdjęć:

Ołeksandr Chomenko

Transkryptorka:

Tłumaczka:

Anastasiia Nikolaichuk

Redaktorka tłumaczenia:

Małanka Junko

Korekta:

Bartosz Wojtkuński

Koordynator tłumaczenia:

Jurij Ganuszczak

Menadżerka treści:

Julia Bezpeczna

Śledź ekspedycję