Ukraińscy Ormianie. Kim są?

Share this...
Facebook
Twitter

Spośród prawie ośmiu milionów Ormian rozsianych po całym świecie, tylko niecałe trzy miliony mieszkają w samej Armenii. Ormiańskie kościoły oraz ormiańskie ulice są znaczącymi atrybutami wielu dużych miast, od Lwowa po Singapur. Na styku dwóch kultur, ormiańskiej i ukraińskiej, tworzył swoje filmy reżyser Serhij Paradżanow, a obecnie takimi twórcami są Roman Balayan i Boris Yehiazaryan. Co wiemy o Ormianach w Ukrainie?

Wiele „ormiańskich nasion” rozrzucono na terenie Ukrainy. Jak nasiona granatu – wrosły bardzo głęboko w ziemię, a drzewa, których były zaczątkiem — rosły tu jakby od zawsze. Ormianie byli kapłanami, muzykami, rzemieślnikami, kupcami. Zamieszkiwali oni tam, dokąd emigrowali przez wieki, asymilowali się, tworzyli wspólnoty oraz kościoły, wokół których gromadzili się i wspierali rodzimą kulturę. Duża diaspora ormiańska istnieje w USA, Francji, Gruzji, Iranie i Syrii, Argentynie i Ukrainie oraz innych krajach na całym świecie.

Pierwsi Ormianie osiedlili się na terenach ukraińskich w X i XI wieku, uciekając przed Arabami i Turkami Seldżuckimi. Masowo przenieśli się wówczas na terytorium współczesnego Półwyspu Krymskiego i do Kijowa (jednym z najsłynniejszych ukraińskich klasztorów ormiańskich jest nadal klasztor Surb Chacz, położony w górach, niedaleko Starego Krymu). Ormiańskie Królestwo Cylicji powstało na terenie współczesnej Turcji w XI wieku i przetrwało do wieku XIV. Kiedy Królestwo Cylicji upadło, Ormianie zaczęli podróżować po Europie. Najpierw pojechali do Polski, a stamtąd do Ukrainy. W XV wieku wspólnoty, gdzie więzi między członkami były najsilniejsze, zgromadziły się na terenach należących wówczas do Księstwa Halicko-Wołyńskiego, we Lwowie i Kamieńcu Podolskim. W tym okresie ziemie galicyjskie wchodziły w skład Królestwa Polskiego, a ormiańscy katolikosi (red. duchowi zwierzchnicy) po raz pierwszy przyjechali do Lwowa, żeby zebrać daninę od miejscowych Ormian. Od tego momentu danina była pobierana przez trzysta lat.

Stopniowo wspólnota ormiańska powiększała się, otwierano kościoły i szkoły, rozwijało się rzemiosło, aż w końcu Ormianie uzyskali od polskiego króla autonomię. Ulica Ormiańska pojawiła się w wielu miejscowościach. Na każdej z tych ulic palono ziarna kawy i parzono kawę w stylu ormiańskim, tkano dywany, wytwarzano biżuterię i wyroby skórzane. W ten sposób Ormianie zapuścili korzenie na tej ziemi.

Później, poczynając od XX wieku, nastąpiło jeszcze kilka fal emigracji Ormian do Ukrainy. Ale miał też miejsce precedens deportacji. Wraz z Tatarami krymskimi, Bułgarami i Grekami, krymscy Ormianie przeżyli deportację z półwyspu w 1944 roku . Oskrażeni przez władze sowieckie o kolaborację z III Rzeszą, zostali przesiedleni do specjalnych osiedli w Uzbekistanie, Kazachstanie i Rosji. W sumie wysłanych zostało 38 455 osób, w tym 9 821 Ormian.

Kościół ormiański w Ukrainie. Markos Howannisjan

Ważnym symbolem Armenii na całym świecie jest kościół. Dla Ormian wiara i narodowość są ze sobą ściśle powiązane. Każdy Ormianin jest historycznie chrześcijaninem – Ormianie jako pierwsi przyjęli chrześcijaństwo w 301 roku.

W Kijowie w kościele ormiańskim wierni przygotowują się do nabożeństwa bożonarodzeniowego i ceremonii matagh z okazji chrztu córki jednego z parafian.

Teraz trwają prace budowlane – wkrótce powstanie tu największy ormiański kościół w Europie Wschodniej. Są parafianie z Kijowa i obwodu kijowskiego, z Żytomierza i innych miast.

Ormiański zwyczaj rytualnego uboju zwierząt matagh jest powiązany z kościołem. Wcześniej była to ofiara w postaci barana lub innego zwierzęcia jako podziękowanie za miłosierdzie Boże. Obecnie matagh to najczęściej wspólny posiłek, urządzany na przykład. na znak radosnego wydarzenia w rodzinie – wyjaśnia zwierzchnik ukraińskiej diecezji Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, biskup Markos Howannisjan:

– To tak, jakbyś dzielił się swoją radością, którą obiecałeś się dzielić. Matagh może mieć postać mięsa lub chleba, który jest rozdawany potrzebującym. Jest to chrześcijański obrzęd kościelny.

Markos pochodzi z Armenii. Decyzja o zostaniu księdzem była dla niego samego zaskoczeniem. Wcześniej coś takiego nie przychodziło mu do głowy, skłaniał się raczej ku naukom technicznym. Ale jego życie się zmieniło, a los skierował go w stronę Eczmiadzynu, gdzie wstąpił on do akademii teologicznej. Obecnie biskup Markos prowadzi nabożeństwa na terenie całej Ukrainy.

— Chcę mówić wyłącznie pozytywnie o Ukrainie, bo jest ona ojczyzną dla każdego Ormianina oraz duchownych Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego. Od tysięcy lat Kościół Ormiański działa w Ukrainie bez ograniczeń i trudności. Dzięki Bogu, że istnieje wzajemne zrozumienie, ponieważ jesteśmy jednością i tworzymy jeden Kościół Chrystusowy. Wyznania są różne, ale Kościół jest jeden.

Eczmiadzyn
Katedra w Eczmiadzynie to duchowe centrum wszystkich Ormian, położona jest w pobliżu stolicy Armenii, Erywania. Mieszka tam Najwyższy Katolikos, a także znajdują się tam wszystkie teologiczne instytucje edukacyjne.
Share this...
Facebook
Twitter

Chaczkar

Share this...
Facebook
Twitter

Kościół ormiański istnieje w Ukrainie od dawna. Ormianie budowali tu swoje świątynie jeszcze w czasach Rusi Kijowskiej. Jeden z najstarszych kościołów znajduje się we Lwowie. Katedra ormiańska Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, która jest obecnie wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, została wybudowana w XVI wieku przez lwowskiego budowniczego Doringa.W 1651 r., podczas zdobywania Kijowa przez wojska Janusza Radziwiłła, świątynie ormiańskiego zostały zniszczone wraz z kijowskimi. Po renowacji kościoła św. Zofii Ormianie otrzymali w nim kaplicę na potrzeby duchowe i religijne. Oznacza to, że Ormianie byli na tyle związani ze społecznością ukraińską, że nie pozostawiła ich ona bez świętego miejsca, w którym mogliby odprawiać nabożeństwa.

Diecezja ukraińska – diecezja Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, podlegająca pod katolikosa w Eczmiadzynie, została zarejestrowana w 1991 roku po rozpadzie Związku Radzieckiego. W Ukrainie, według biskupa Markosa Howannisjana, jest dwanaście ormiańskich księży i ​​dwóch diakonów oraz czternaście czynnych kościołów.

Chaczkary są kolejnym szczególnie znaczjącym symbolem ormiańskim. Znajdują się one wszędzie tam, gdzie są Ormianie. W Kijowie znajduje sie kilka chaczkarów: jeden znajduje się w Ogrodzie Policyjnym w centrum Kijowa, inny na terenie Soboru Sofijskiego. Niemożliwym jest znalezienie dwóch identycznych chaczkarów. Większość z nich została zainstalowana w pobliżu kościołów. I to wokół kościoła gromadzi się wspólnota ormiańska, jak wielka rodzina.

Chaczkar
Duża kamienna stela, na której wyrzeźbiony jest krzyż z ormiańskimi wzorami.

Boże Narodzenie. Rodzina Anik

— Orzechy są tutaj, już gotowe.
— Mamo, mogę je pokroić?
— Chcesz je pokroić?
— Tak.

Mały Tigran ostrożnie kroi orzechy włoskie na świąteczny stół. Anik Ergnyan i cała jej rodzina świętują w tym roku Boże Narodzenie razem. Po raz pierwszy od trzydziuestu lat. A to oznacza wystawną uroczystość i świąteczny stół. W końcu Ormianie to przede wszystkim gościnność, która przekazywana jest genetycznie z pokolenia na pokolenie. Jeśli jesteś w ormiańskim domu, powinieneś przyjąć ten dar gościnności. Ponadto więzi rodzinne wśród Ormian to fundament, który służy jako wsparcie w każdych okolicznościach. Nieważne, czy szukasz swojego miejsca w domu lub w innym kraju, czy uciekasz przed kimś, czy może przyjeżdżasz, aby porozmawiać o życiowych wyzwaniach.

Najważniejszymi świętami religijnymi Ormian są Boże Narodzenie, Wielkanoc (Zatik), Przemienienie Pańskie, Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, Zaśnięcie Bogurodzicy oraz Podwyższenie Krzyża Pańskiego. Ormianie, podobnie jak wszyscy chrześcijanie obrządku wschodniego, obchodzą Boże Narodzenie 6 stycznia.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Niezmiennym atrybutem rodzinnych świąt jest gotowanie. Rodzina Anik kończy przygotowanie do świątecznego posiłku. Ormianie nie kultywują tradycji dwunastu potraw. Córka Anik, Srbui, mów za toi, że przepisy muszą być skomplikowane, bo to oznacza dobrobyt.

— Danie główne to ryż. Symbolizuje czysty i nieskalany lud. Dodaje się do niego prażone duże suszone owoce, które symbolizują świętych. To danie jest przygotowywane w każdej ormiańskiej rodzinie.

Drugim daniem, które musi znaleźć się na stole, jest ryba, symbol chrześcijaństwa. Można ją upiec lub ugotować.

— Ormianie mają tradycję dekorowania gotowanej czerwonej ryby nasionami granatu. To połączenie czerwonej ryby, granatu i estragonu jest bardzo smaczne.

Anik urodziła się i wychowała w Armenii. Ale minęło trzydzieści lat, odkąd przeprowadziła się z mężem i małymi dziećmi do Szepetówki w Ukrainie. Wtedy myśleli, że jest to rozwiązanie tymczasowe, dopóki sytuacja w domu się nie poprawi. Armenia przeżywała wówczas ciężki okres, walcząc o niepodległość.

— To zawsze trudna droga. Wyruszać w podróż z walizką, sześcioma talerzami, jednym garnkiem i trójką dzieci. W latach 1993-1995 w Ukrainie były lepsze warunki niż w Armenii. Kiedy nasi krewni się przeprowadzali, podążyliśmy za nimi. A potem okazało się, że tam (w Armenii — przyp. red.) zasadniczo nic się nie zmieniło, a tutaj dzieci miały szkołę. Nie chcieliśmy odciągać ich uwagi od nauki. Wręcz przeciwnie, chcieliśmy zapewnić im przyzwoite wykształcenie, ponieważ w tamtych czasach w Armenii nie było gazu ani wody, mieliśmy tylko piec. Prąd był dostępny tylko przez jedną godzinę dziennie.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Na ormiańskim stole świątecznym musi być dużo słodyczy. Jednym ze słodkich wypieków jest gata. Składniki są bardzo proste: mąka, masło oraz cukier. Wszystko to jest zagniatane i pieczone. W Ukrainie oraz Armenii gatę przygotowuje się na różne sposoby. Gotową okrągłą gatę kroi się na dwanaście kawałków, tyle ile jest miesięcy w roku, i częstuje się nią każdego, kto przychodzi w odwiedziny.

W Boże Narodzenie, zgodnie z tradycją, młodsi odwiedzają starszych, mówi Srbui:

— W Armenii istnieją dwa wielkie kulty — kult rodziny i kult starszego pokolenia. Rodzina i szacunek dla starszych są zawsze stawiane na pierwszym miejscu. Tak jest zawsze i wszędzie. Dlatego w każde ważne święta kościelne zbieramy się całą rodziną. Im więcej osób przyjdzie, tym lepiej.

Tygran przynosi duży talerz z ciastem, które zostanie podzielone na symbolicznych dwanaście kawałków, upamiętniających członków rodziny, których już z nami nie ma. Aby wspomnienie nie było gorzkie, ciasto jest słodzone.

Społeczność artystyczna. Borys Yeghiazaryan

Na podwórku przy warsztacie Borys Yeghiazaryan lubi patrzeć na złote kopuły cerkwi Opieki Matki Bożej. Kiedyś był to akademik konserwatorium, dopóki nie został zalany. Wtedy artyści zebrali się, naprawili dach, wyczyścili go i urządzili tu swoje pracownie.

Ogólnoukraiński Związek Twórczy Artystów „BRZ-ART” istnieje tu od piętnastu lat. I za każdym razem myślą: „Och, musimy się rozejść, bo już się sobą nudzimy”. Ale to oczywiście tylko żart.

— I jak tylko takie myśli przelatują ci przez głowę, widzisz, że twój warsztat prawie płacze. Dokąd się wybierasz? To twoje środowisko. To jest twoja cela. Dlatego nudzimy się sobą tutaj i się kochamy.

Na drzwiach warsztatu Borysa Yeghiazaryana wiszą pomarańczowe skrawki z czasów Pomarańczowej Rewolucji, podczas której wisiał tu kwadrat w tym właśnie kolorze. Wtedy związek artystów nazywał się Organizacja Artystów „Pomarańczowy Kwadrat”, a w jego skład wchodzili Mykoła Żurawel, Borys Yeghiazaryan oraz inni artyści. Zajmowali się organizacją wystaw i imprez artystycznych.

Borys Yeghiazaryan urodził się w ormiańskiej wiosce Aparan. Zaczął malować w wieku pięciu lat. W szkole, jak wspomina, otrzymywał złe oceny. Tylko malował dobrze i starannie.

— Robiłem mały kwadrat na papierze, a w środku rysowałem różne historie. Nie można było zmusić mnie do rysowania na całej kartce. Jestem kimś w rodzaju starożytnego ormiańskiego miniaturzysty. Kiedyś nauczyciel położył zapałkę na papierze i poprosił mnie, żebym ją obrysował. Powiedział: „Narysuj swoje pomysły w tej zapałce”. Narysowałem mały kwadrat w środku i zacząłem w nim malować.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Młody wówczas Yeghiazaryan był zafascynowany malarstwem monumentalnym. Wyjechał więc na studia do Petersburga (wtedy Leningrad). W 1988 roku jego freski i obrazy zostały zniszczone przez trzęsienie ziemi w Armenii. Nic się nie zachowało, ani jedno zdjęcie jego ówczesnych prac, czego artysta do dziś żałuje.

Po poznaniu swojej przyszłej żony, Iryny, i ślubie, Borys przeniósł się do Kijowa, by studiować na Akademii Sztuk Pięknych, a także uczestniczyć w kursie malarstwa monumentalnego. To ulubiona opowieść Borysa o tym, jak dostał się do Ukrainy.

— Mówię wszystkim, że spotkałem Ukrainkę na Krymie, oszukała mnie i wyszła za mnie.

Miał 19 lat, kiedy wziął ślub z Iryną. Jego rodzice byli zachwyceni ich związkiem. Sam Boris podziwiał swoją żonę:

— Ma taki sam gust jak ja. Kiedy chcę malować akty, kiedy chcę malować portrety, kiedy chcę malować cokolwiek kobiecego. Zdarza się, że siedzimy w kawiarni i możemy jednocześnie powiedzieć: „Patrz!”.

Wiele akwarel i kolaży Yeghiazaryana było wystawianych w muzeach w Ukrainie i kolekcjonowanych za granicą. Artysta posiada słynną serię akwareli „Granat”, w której każdy granat ma nowy motyw.

— Namalowałem dużo granatów. Maluję granaty, kiedy jest mi ciężko emocjonalnie, psychicznie.

Po ukończeniu studiów w Kijowie Borys spakował swoje prace, aby zabrać je do Armenii. W tamtym czasie tworzył rzeźby. Było ich trzydzieści pięć lub trzydzieści sześć i wszystkie były zapakowane w kontenery. W trakcie podróży kontenery z ładunkiem zrzucano z dużej wysokości. Po przybyciu do Armenii, zamiast swoich rzeźb, Borys zebrał kawałki połamanej gliny.

— Nie zachowała się ani jedna rzeźba. To trzy lata mojej pracy w dzień i w nocy. A potem mój warsztat w Armenii spłonął wraz z całym moim dorobkiem.

W latach 1988-1993 Boris przebywał w Armenii, gdzie rozpoczynała się ormiańska rewolucja i powstał antysowiecki ruch oporu. W tym samym czasie rozpoczęła się wojna z sąsiednim Azerbejdżanem, starcia w Górskim Karabachu. Borys udał się na front z oddziałem ochotniczym ze swojej wsi, żeby bronić granic państwa.

— Nie mogłem opuścić Armenii w tych trudnych czasach i przyjechać do Kijowa. Wręcz przeciwnie, moja żona przyjechała mnie odwiedzić na miesiąc lub dwa. Ogrzewała mnie. Przyjeżdżała do mnie, a później wracała do starszych rodziców i córki.

W latach dziewięćdziesiątych przyjaciele zaprosili Borysa, aby zamieszkał w USA. Powiedzieli: „We wszystkim pomożemy, wszystko zrobimy. Staniesz się tutaj bardzo drogim artystą”. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, odbyła się wystawa szwajcarskiego finansisty, który inwestował w Ukrainę, Armenię, Gruzję, Białoruś oraz inne kraje poradzieckie. Zaproponował wystawienie prac Borysa w Szwajcarii i by tam zamieszkał.

— Powiedziałem nie. Jeśli nie wrócę do Armenii, to zostanę tutaj (red. — w Ukrainie). Europejskie życie jest interesujące. Ale życie osobiste jest ograniczone do kilku osób. A w Ukrainie, podobnie jak w Armenii, panuje poczucie, że obcy ludzie są bardzo bliscy, przyjaźń jest inna, a komunikacja bardziej wielowymariowa. Twórcza przyjaźń artystów jest inna. Podoba mi się życie w Ukrainie.

Konflikt w Górskim Karabachu
Konflikt zbrojny między Armenią a Azerbejdżanem rozpoczął się w 1987 roku i trwał do 1994 roku. Powodem była kwestia kontroli nad terytorium Górskiego Karabachu. Starcia trwały nawet po podpisaniu rozejmu. W 2020 roku konflikt ponownie się zaostrzył.
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Borys mieszkał w Ukrainie od prawie trzydziestu lat. Nie było mu łatwo wyczuć, jak opisać ukraińską naturę poprzez malarstwo. Ale teraz mówi, że już widzi, jak malować ukraiński las, zachód słońca, świt.

— Wszystko jest zielone. Gęsta zieleń, kwitnąca zieleń. Jeden kolor. A w Armenii słońce jest takie, że nawet zielone drzewo zmienia kolor na żółty, pomarańczowy, czasem czerwony. Ciemnoniebieski cień drzewa. I wtedy zacząłem rozumieć tę czułość, harmonię. Inne piękno, subtelne.

Ukraińskie środowisko artystyczne, a w szczególności artyści, wywierają duży wpływ na Borysa. Zawsze oczekuje się od niego nowych prac, co chroni artystę przed popadnięciem w depresję czy stagnację. Co sprawia, że jest szczęśliwy?

— Jako artysta jestem tutaj inny. Jestem też inny dla Ormian. Tu, w Ukrainie, wydaje się, że jestem typowym ormiańskim malarzem. A tak nie jest. W Armenii też różnię się od artystów. Jestem do nich podobny, bo w Armenii co druga osoba jest artystą, ale jednak inny.

Nieżyjąca już Swietłana Szczerbatiuk, żona Serhija Paradżanowa, mówiła, że ​​jego ormiański temperament uzupełnia ukraińska muzykalność. To samo dotyczy Borysa.

Roman Balayan. Fenomen Paradżanowa

Na terenie Kijowskiej Wytwórni Filmowej im. Ołeksandra Dowżenki znajduje się pomnik Serhija Paradżanowa. W pobliżu mieści się biuro Romana Balayana, ukraińskiego reżysera filmowego ormiańskiego pochodzenia. On i Borys Yeghiazaryan są dobrymi przyjaciółmi.

— Borya (Borys Yeghiazaryan — red.) uważa mnie za geniusza, a ja myślę, że jestem jednym z tysiąca.

Dziś Roman Balayan prowadzi firmę Illusion Films na terenie Wytwórni Filmowej im. Dowżenki. Wcześniej pracował jako asystent reżysera, a sam zaczął reżyserować w 1970 roku w tym samym studiu filmowym.

Roman Balayan urodził się w 1941 roku w Górskim Karabachu, we wsi Nerkin Oratag.

— Jako siedmioletnie dziecko często się przejadałem. Mój ojciec był jednym z pierwszych z tej wioski, którzy zginęli. Dlatego cała wieś okazywała mi współczucie i miłość. Szedłem ulicą, a oni głaskali mnie po głowie, wkładali coś do kieszeni. Ktoś ukradł dla mnie pomarańcze. Moja mama była lekarką w pięciu wsiach. Z bronią, na koniu!

Studiował najpierw na wydziale reżyserskim w Erywaniu, a później na Uniwersytecie im. Iwana Karpenki-Karego. W 1977 roku, osiem lat po ukończeniu studiów, jego film „Biriuk” był nominowany w konkursie głównym Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Berlinale.

Balayanowi wielokrotnie proponowano nakręcenie filmów o sowieckim rządzie, czy górnikach, ale on zawsze tworzył to, co chciał.

Serhij Paradżanow
Ukraiński i ormiański reżyser filmowy. Jeden z przedstawicieli nurtu „ukraińskiego kina poetyckiego”.

Balayan dobrze znał Paradżanowa. Był jego uczniem, ale jak sam twierdzi, nie stał się jego naśladowcą. Roman poznał Paradżanowa przed obejrzeniem filmu „Cienie zapomnianych przodków”. Wspomina, że ​​chociaż początkowo był sceptycznie nastawiony do samego Serhija, film zrobił na nim duże wrażenie. Od tego momentu Paradżanow stał się „bogiem i królem” Romana w świecie kina. Serhij niejednokrotnie wspierał go w jego planach twórczych.

— Prezentuję swój pierwszy film, „Efekt Romaszkina”, kiedy nagle Paradżanow dzwoni do mojej szefowej w telewizji. Skąd wiedział, że jestem w Moskwie i prezentuję film? Przyszedł zobaczyć. Pomimo że wszyscy wiedzieli, że sam uważam swój film za okropny. Film się kończy, wszyscy oczywiście go krytykują. A potem Paradżanow wstaje i mówi: „No cóż, jeśli usuniesz to i tamto, a potem powtórzysz to, będzie dokładnie jak trzeba!”

Po śmierci Paradżanowa, Balayan pomógł nakręcić film „Noc w muzeum Paradżanowa” poświęcony jego pamięci.

Wśród filmów zrealizowanych w Ukrainie najważniejsze są te autorstwa Serhija Paradżanowa – „Cienie zapomnianych przodków” na podstawie powieści Mychajła Kociubyńskiego, będący poezją Ukrainy, stworzony wspólnie z Jurijem Iljenką i Iwanem Mikołajczukiem, oraz „Kolor granatu” — poezja Armenii, w której biografia wielkiego ormiańskiego poety Sayat-Nova odzwierciedla zmysłową biografię samego Paradżanowa.

Serhij Paradżanow należał do kilku narodów. Ormianin urodzony w Gruzji, przez długi czas mieszkał w Ukrainie. Bliskie były mu cechy każdego z tych narodów, dlatego powstały „Cienie zapomnianych przodków” i „Kolor granatu”, które zapoczątkowały nową estetykę, w której każdy kadr jest pocztówką, obrazem lub ikoną. W latach szcześćdziesiątych skupił wokół siebie wielu artystów, którzy stali się jego przyjaciółmi lub naśladowcami. Niedługo potem zapłacił wysoką cenę za swoje przyzwyczajenie do bycia wolnym i do swobodnego wyrażania swoich poglądów. Mówił o sobie: „Jestem Ormianinem, który urodził się w Tbilisi i był w rosyjskim więzieniu za ukraiński nacjonalizm”. Serhij Paradżanow był trzykrotnie aresztowany za filmy, które nie spełniały standardów sowieckiego rządu. Jego dzieła zyskały międzynarodowe uznanie, a „Cienie zapomnianych przodków” jest uznawany za jeden ze stu najlepszych filmów światowego kina.

Pieśń ormiańska. Siostry Martirosyan

— Czy byłeś w naszych ciepłych krajach, widziałeś nasze ogrody, nasz dom? Cały nasz majątek, wszystko, co było z nami od samego początku naszego życia. Jak tam jest? Jakie są nasze owoce, kwiaty, nasze ziemie, nasz region?

Krunk oznacza żurawia w języku ormiańskim. Właśnie taki tytuł nosi ważna dla Ormian piosenka, opowiadająca o czasach ludobójstwa z początku XX wieku, kiedy Ormianie musieli zostawić wszystko i szukać nowego domu. Ci, którym udało się przeżyć.

Piosenkarki i muzyczki etno-jazzowe, Krystyna i Laura Martirosyan, właśnie tym utworem rozpoczynają próbę. Bo to od niego zaczęła się ich muzyczna podróż:

— Nasza babcia była pierwszą osobą, od której usłyszałyśmy ormiańskie piosenki. Śpiewała tak ładnie! To po prostu trzeba było usłyszeć. Ona chyba najbardziej przeżyła tę tragedię. Kochała Ukrainę, ale nie mogła pogodzić się z tym, że nie ma już domu. Dlatego kiedy śpiewamy „Krunk”, to zawsze wspominamy babcię.

Siostry Martirosyan urodziły się w Charkowie w Ukrainie. Jako dzieci zostały zabrane przez rodziców do dziadków w Azerbejdżanie, do małej ormiańskiej osady w mieście Ganja (wówczas Kirovabad). Mieszkały tam aż do drugiego ludobójstwa Ormian, które rozpoczęło się w latach osiemdziesiątych. Krystyna miała wtedy sześć lat, a Laura dwa i pół roku.

— Było nam bardzo ciężko, bo się ukrywaliśmy. Ludzie byli zabijani w środku dnia. Nie chcieli nikogo wypuścić ani wpuścić do miasta. Ukrywaliśmy się w domu. Mama była wtedy w Charkowie i jakoś załatwiła, żeby zabrano nas do Ukrainy. Potajemnie wywieziono nas nocą w meblach i dywanach. Tak dotarłyśmyna lotnisko.

Ludobójstwo Ormian w 1915 roku
Masowe mordy i deportacje Ormian z terytoriów kontrolowanych przez Imperium Osmańskie.
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Dziewczęta wróciły do ​​Charkowa, gdzie później poszły do ​​szkoły.

Ludobójstwo Ormian (lub rzeź Ormian) została zorganizowana w 1915 roku na terenach kontrolowanych przez ówczesne Imperium Osmańskie. Byli zabijani i deportowani. Duża część diaspory ormiańskiej została utworzona z ormiańskich uchodźców z Imperium Osmańskiego. Ludobójstwo Ormian jest uważane za drugi największy akt ludobójstwa po Holokauście.

— Jesteśmy Ormianami, którzy mieszkali na terytorium Azerbejdżanu. Doszło do pierwszego ludobójstwa i wszyscy Ormianie rozproszyli się jak nasiona granatu.

Dziś Ormian w Armienii jest mniej niż poza jej granicami. Rozległa społeczność Ormian na całym świecie ukształtowała się właśnie w tamtym okresie w wyniku drugiej fali migracji. Ormianie uciekali nie tylko z Imperium Osmańskiego, ale i z Azerbejdżanu. Ukraina stała się ich domem i miejscem, które uratowało im życie.

Mama Laury i Krystyny zawsze marzyła o tym, żeby córki razem śpiewały. Dziewczyny pamiętają, że rodzina zawsze śpiewała, kiedy przychodzili goście. Nie było spotkania bez śpiewu, tańca i gry na ormiańskich instrumentach. Nawet po wydarzeniach z 1988 roku. Babcia Ludmiła powtarzała ich matce:

— Nino, musimy je zapisać na lekcje muzyki! Mam tu „radio” przez cały dzień! Dzieci nie usiedzą na miejscu nawet minuty!

Każde miasto, w którym mieszkają Ormianie, ma swoją społeczność i prawie wszędzie działa grupa taneczna. Ponadto społeczność uczy się pieśni ludowych oraz języka. Dziewczęta nadal uczęszczały na tańce ormiańskie i występowały w duecie na koncertach w społeczności ormiańskiej w Charkowie. Ich matka była jedną z osób, które pomagały budować tam kościół ormiański i szkółkę niedzielną. To dzięki mamie Laura nauczyła się czytać i pisać po ormiańsku. Ich mama była dziennikarką z powołania, zarządzała gazetą społeczności ormiańskiej „Kancz” (po ormiańsku „powołanie”). Dużo pisała o Ormianach w Charkowie, odnawiając ich kulturę wraz z innymi Ormianami.

Dziewczęta otrzymały wyższe wykształcenie muzyczne w Charkowskim Konserwatorium. Na początku śpiewały osobno. Kiedy utworzyły zespół, w repertuarze pojawiły się utwory ormiańskie. Ich muzyka to mieszanka europejskiego jazzu i ormiańskiego melosu (w muzyce – pojęcie charakteryzujące melodyczną podstawę utworu muzycznego – red.).

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Już jako duet koncertowały w Armenii, gdzie odwiedziły mistrzów ludowych instrumentów muzycznych, a później opanowały grę na wielu z nich. Dhol to etniczny ormiański bęben. Miały duduk (drewniany instrument dęty z podwójnym stroikiem), a mama dała im w prezencie zurnę (trzcinowy instrument dęty).

— W pewien sposób nie czujemy się w 100% Ormiankami. Mamy korzenie, jesteśmy też Ormiankami z pochodzenia. Ale ludzie w trakcie życia zmieniają się i rozwijają, wypełniają się nowym życiem. To nowe zrozumienie, nowe odczucie każdej osoby na naszej drodze daje nam poczucie, że wszyscy jesteśmy ludźmi i nie jesteśmy sobie obcy. Czujemy się więc w 100% Ukrainkami i Ormiankami. A jazz jest jak komunikacja w różnych językach, komunikujemy się po ukraińsku lub ormiańsku.

Krystyna wyczuwa podobieństwo między Ukraińcami a Ormianami, polegające na ciepłym sercu, szczerości, a nawet melosie. Dla ucha są to różne tradycje muzyczne, ale mają coś wspólnego, jeśli chodzi o śpiew. Oczywiście miały trudne chwile w dzieciństwie po przeprowadzce do Ukrainy. Kiedy dochodziło do nieporozumień między dziećmi, a dziewczynki wracały do ​​domu zalane łzami, ich babcia mówiła: „Następnym razem, gdy coś ci zrobią lub powiedzą, wystarczy, że powiesz: ‘Jestem dumna z tego, że jestem Ormianką. Czy jesteś dumny z tego, że jesteś Ukraińcem?’”.

Dziewczyny pracują nad albumem muzycznym o ludobójstwie Ormian. Same doświadczyły jednego z nich i wciąż je to boli:

— Kiedy tu, na Majdanie, był taki moment, taki bardzo gorący błysk i cały kraj był nim zalany — dla nas to było jak bolesny bodziec! To było okropne wspomnienie! Ponownie doświadczyłam w dorosłym życiu tego, co przydarzyło mi się w dzieciństwie. Wszystko widziałam, wszystko pamiętam. Nie mogłyśmy wtedy nawet śpiewać (podczas Rewolucji Godności — red.).

Dziewczyny uważają, że trzeba dużo mówić, pisać o tym muzykę (o ludobójstwie — red.), przeprowadzać badania. By uczyć się na błędach i więcej ich nie powtarzać.

— Ten temat zawsze będzie obecny. Tak samo, jeżeli chodzi o Ukrainę. W tym powietrzu żyjemy, więc nie możemy, oddychając nim, nie śpiewać o ukraińskim i ormiańskim ludobójstwie. To jest wewnątrz nas.

Sok z granatu spływa na białe płótno i jednocześnie rozbrzmiewa „Jestem człowiekiem, którego życie i dusza to udręka”. Tak pisał kultowy ormiański poeta i piosenkarz Sayat-Nova, a Serhij Paradżanow pokazuje to w swoich filmach. Ormianie, którzy widzą i marzą o górze Ararat, są jak czerwone paciorki granatu. Jest ich wielu i są blisko siebie. Nie wyobrażają sobie siebie bez swojej ziemi, a jednocześnie większość ich jest poza nią. Ormianie mają silne korzenie, ale są rozproszeni po całym świecie z różnych powodów, w tym ludobójstwa, deportacji i wojen. Pamięć prowadzi ich do kamiennych chaczkarów gdzieś w środku parku albo do symboli w obrazach, muzyce czy filmach. Wciąż gromadzą się przy rodzinnych stołach, które są równie gościnne jak te, które stały na ormiańskiej ziemi, pod starymi orzechami włoskimi i pachnącymi morelami. Jak setki lat temu, tak i teraz.

wspierany przez

Materiał ten powstał przy wsparciu Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID).

Nad materiałem pracowali

Założyciel Ukrainera:

Bohdan Łohwynenko

Menadżerka projektu:

Uliana Hentosz

Autorka:

Diana Horbań

Redaktorka:

Jewhenia Sapożnykowa

Korekta:

Ołena Łohwynenko

Producentka:

Olha Szor

Fotograf:

Ołeksandr Chomenko

Jurij Stefaniak

Mykyta Zawilinskyj

Fotografka:

Iryna Hromocka

Operator:

Ołeksandr Portian

Mychajło Szełest

Ołeh Sołohub

Operatorka:

Maria Terebus

Anna Worobjowa

Reżyserka montażu:

Julia Rubłewska

Reżyser:

Mykoła Nosok

Redaktorka zdjęć:

Kateryna Akwarelna

Transkryptor:

Witalij Krawczenko

Transkryptorka:

Wiktoria Sypuchina

Olha Szełenko

Jełyzaweta Wowczenko

Alina Kondratenko

Menadżerka treści:

Olha Szełenko

Tłumaczka:

Olena Malysheva

Korekta:

Marta Szafranek

Redaktorka tłumaczenia:

Berenika Balcer

Koordynatorka Ukrainer po polsku:

Oleksandra Vyshnevetska

Ukrainer wspierają

Zostań partnerem

Śledź ekspedycję