Share this...
Facebook
Twitter

W Jurjiwce, na Połtawszczyźnie, nie ma znaków drogowych, rady wiejskiej, sklepu, klubu, szpitala czy szkoły. We wsi, gdzie kiedyś stało 60 domów i mieszkało około 300 osób, zostało dziś mniej niż 20 mieszkańców. Pozostali wyjechali z kilku powodów. Po pierwsze, we wsi nie było pracy. Jedyną opcją dla mieszkańców była praca w brygadzie ciągników rolniczych, która leży 2 km od wioski. Po drugie, kiedyś mieszkańcy wsi nie otrzymywali paszportów, więc musieli udać się na studia do centrów rejonów (gmin — przyp. red.), by zdobyć potrzebne dokumenty. Po ukończeniu studiów zdecydowana większość mieszkańców wsi pozostała oczywiście w miastach. Jednak nie było tak w każdym przypadku.

To tutaj, w Jurjiwce, znajduje się największa w regionie pasieka, licząca 140 uli. Pasieką opiekuje się jedna osoba, która zasługuje na szczególną uwagę.

Iwan Hura jako pierwszy w rodzinie zaczął zajmować się pszczelarstwem i stało się to jego życiową pasją. Marząc o własnej działalności, Iwan zaczął tak tak jak wszyscy: pracował w fabryce, zarabiał na mieszkanie, które okazało się mu niepotrzebne. Miejskie mieszkanie zastąpił ostatecznie wiejski dom, a sąsiadów — pszczoły.

Dla Iwana pszczelarstwo to nie tylko przyjemność, ale również zarobek. Zaczynał kiedyś od kilku ulów, a teraz przekazuje swoje doświadczenie dzieciom i wnukom, oraz uczy wszystkich zainteresowanych.

Iwan w międzyczasie udał się również do szkoły z internatem w Hadiaczu, by uzyskać paszport. W 1971 roku ukończył szkołę i po otrzymaniu paszportu nie wyjechał daleko — pozostał w Hadiaczu. Studiował w Szkole Rolniczej i Akademii Pszczelarstwa. Przez 12 lat pracował w fabryce konstrukcji żelbetowych jako betoniarz. Wówczas zwolnienie się z fabryki nie było takie proste:

— Trochę popracowałem i to był właściwy czas na zrezygnowanie z pracy, ponieważ nie miałem czasu na pasiekę. Złożyłem wypowiedzenie. A u nas wtedy było tak: jak dostaniesz mieszkanie, to jesteś zobowiązany pracować do końca swoich dni. Dyrektor mówi mi: „Odłóż klucze od mieszkania na stół!”. Ale mówię, nie mam kluczy i pracuje już gdzie indziej. — „Gdzie? I tak się dowiem, i dogadam się, żeby cię nigdzie nie zatrudnili!” Podpisałem wypowiedzenie, rozliczyliśmy się, no i tyle.

Później pracował jako pszczelarz w stowarzyszeniu gospodarczym pszczelarstwa w Hadiaczu, wtedy już miał własną pasiekę. Stowarzyszenie zostało później rozwiązane, i wtedy Iwan z rodziną powrócił do Jurjiwki, gdzie mieszka na stałe już od 2000 roku:

— A wtedy się zaczęło: to kurczak, to prosiaczek, i poszło, i poszło. A jeszcze dawaj zbudujemy piwnicę, dla pszczół, a na górze zrobimy szopę na kilka pomieszczeń. W pierwszym pomieszczeniu będziemy przechowywać ramki, a w drugim – może ktoś kiedyś przenocuje, może nawet samochód tam postawimy. A jak piwnica została zrobiona, to dawaj jeszcze szopę zrobimy. A do tej szopy dawaj na całą chatę werandę zbudujemy. I wyszła chata.

Iwan mówi, że wielu znajomych śmiało się z faktu, że buduje coś we wsi, w której prawie nikt nie mieszka:

— Pojechałem do Luteńki na spotkanie z kolegami z klasy. Siedzimy już przy stołach, a koleżanka pyta: „Wania, nie wiesz, co to za głupiec buduje chatę w Jurjiwce?”. Odpowiadam: „Wiem, ja!”.Aż się zarumieniła.

Większość mieszkańców Jurjiwki to osoby w podeszłym wieku, a innych sąsiadów niż pszczoły Iwan nie ma.

Rodzinna pasieka

W rodzinie Iwana nigdy nie było pszczelarzy. Hura nie wstąpił do Lubotynskiej Szkoły Transportu Kolejowego z powodu wady wzroku i, żeby nie stracić rok przed wojskiem, poszedł na studia, by zostać pszczelarzem. Żałuje, że nie poszedł od razu pracować przy pasiece, jego zdrowie pogorszyło się w fabryce:

— Wtedy trzy tony miodu skupowali po 4 tys. rubli za tonę. To byłoby 12 tys. rubli. Są to dwa “żyguli” (rodzaj samochodu, nazwa pochodzi od marki samochodowej Żyguli — przyp.red.), chociaż bardzo trudno było je kupić, lub dom w Hadiaczu.

Pieniądze ze sprzedaży miodu pomogły Iwanowi w utrzymaniu rodziny i kupieniu mieszkania dla dzieci. Jest to główny, i jedyny, oprócz emerytury, zarobek pszczelarza. Starszy syn Iwana pomaga ojcu przy pasiece i opiekuje się dziećmi, ponieważ żona pracuje w szpitalu na zmiany, a dzieci są jeszcze małe. Młodszy syn pracuje w handlu. W Jurjiwce kiedyś mieszkali rodzice Iwana. Teraz ich dom stoi pusty:

— Jak tylko dom pustoszeje, od razu znajdują się fachowcy. Dobrze, że chociaż zdjęcia ich nie interesują. A tak: wybijają drzwi, włażą, wszystko wyciągają. Jedyne, co pozostało to zdjęcia na ścianach. W naszych wioskach wszędzie wisiały zdjęcia, a także ręczniki wyszywane. Oto ramka ze zdjęciami i ręcznik nad każdym oknem.

Najpierw Iwan kupił 2 ule, potem 4, a następnie 6. Teraz ma ich ponad 100. Starszemu synowi Hura dał 40 uli i ten kontynuuje działalność ojca, a młodszy głównie przyjeżdża z Hadiacza i pomaga.

Iwan mówi, że kiedy dopiero zaczynał pracę na pasiece, to we wsi był jeszcze jeden pszczelarz, ale Iwan nie doczekał się od niego pomocy:

— Coś mi się wydaje, że on nie bardzo chciał, żebyśmy mu przeszkadzali. W końcu nic mi nie doradził. Jak sam się nie dowiesz, nie popełnisz błędu, dopóki nie zrobisz czegoś nie tak to się nie nauczysz. A już w następnym roku to naprawisz. Nie miałem nauczyciela, chociaż teraz mam różnych uczniów.. Są tacy, którzy mogą mnie czegoś uczyć, a są tacy, że ja mogę mu coś tłumaczyć o, a ten nadal będzie pompować miód w fufajce (ubiór wierzchni, w formie grubej obustronnej kurtki, szyty głównie na watolinie — przyp.red.).

W ciągu roku pszczelarz wydobywa prawie 25 kg miodu z jednego ula, średnio wychodzi 3 tony, plus każdego roku zbierają 500–600 kg pyłku. Oczywiście, że co roku liczby są różne, podobnie jak miód. Iwan mówi, że w tym roku z powodu złej pogody w ogóle nie ma miodu z akacji, głównie to miód lipowo-gryczany. Skarży się, że kołchoz miał obsesję na punkcie buraków, więc nie ma chwastów, — ani w kukurydzy, ani w buraku:

— Tak więc, przy takim postępie, z takimi truciznami, niedługo możemy w ogóle nie zobaczyć miodu.

Pszczoły nie śpią

Pasieka wymaga pracy także zimą. Iwan mówi, że pszczoły to nie muchy, które wpadają w sen zimowy. Po prostu pszczoły zimą prowadzą nieaktywny tryb życia i jedzą miód. Jeżeli w ulu jest 20 ramek, to na zimę zostaje mniej więcej po 8-9 ramek, w każdej jest po 2 kg pokarmu:

— Pszczoła siada gęściej na zimę, i z dołu ramki powoli się wspina, co pozwala jej się ogrzać i przetrwać Latem temperatura w środku ula sięga 35 stopni , a zimą może to być 15-17. Latem musi być wyższa, żeby małe pszczoły przeżyły – jajko, które składa matka. Po to właśnie wyższa temperatura musi być. Na zewnątrz może być nawet 40, a w ulu będą tak wentylować, aby temperatura wynosiła 35-37 stopni. To po to, żeby mogła wykluć się z jajka larwa, a z larwy – pszczoła.

Iwan ostrożnie otwiera ul, po czym najpierw usuwa “ocieplacz” i pokazuje, w jaki sposób wypełnione są ramki. W każdej ramce zarówno pszczoły, jak i miód są na górze i na dole. Temperaturę w ulu pszczoły regulują same, wskutek spożycia karmu, i utrzymuje się ona na około 19 stopniach:

— Zimą matka pszczela nie składa jajek — nie ma potomstwa tej pszczoły, larwy, nic. Pszczole wystarczy 15-17 stopni, by nie zamarznąć. Utrzymują one stałą temperaturę, ponieważ od końca zimy matka pszczela zaczyna składać jajka. A z jajka pojawia się już larwa. Wystarczy 18 dni, żeby z jajka do wyjścia taka pszczoła wyrosła jak widzicie. Matka pszczela w ciągu doby składa tysiące jajek. Latem pszczoła żyje tylko 45 dni.

Iwan dodaje, że pszczoły mają jasno określone obowiązki, a każda z nich zna swój ul i nie poleci do innego. Mają swojego rodzaju GPS:

— Tam obowiązki są rozdzielone. Młoda pszczoła w ulu wyjmuje śmieci, karmi pszczołę, wentyluje. A ta, która jest starsza – leci w pole. Wśród tych, które latają w polu, są również pszczoły, które przylatują z pola (mówi się na to tańce pszczół) i robią różne koła na ramce, biegają po ramce i pokazują pszczołom, że powinny lecieć po miód, oraz wskazują im drogę.

To, co może zaszkodzić pasiece to rojenie się pszczół. Iwan ma swój własny system sprowadzania pszczół do domu. Najważniejsze jest to, by nie wypuścić ich za daleko. Zwykle pszczoły latają gdzieś w pobliżu pasieki:

— Siedzą sobie i za chwilę znowu lecą, mają już gdzieś dziuplę, już znalazły sobie inny dom. I potem znowu lecą, wtedy już ciężko je dogonić. A jak poleciały i usiadły gdzieś na drzewie, to bierzesz skrzynkę z ramkami. Drabina jest składana, aluminiowa. Drugi raz i strach oblatuje jak się wspinam. I do przodu! Włażę, wieszam pod rój, popsikam wodą i staram się uderzyć tę gałąź tak, by większość pszczół spadła do tej skrzynki z ramkami. Jeśli matka pszczela spadnie skrzynki, to inne pszczoły też pójdą do tego pudła. Po pewnym czasie zabieram skrzynkę, przygotowuję ul i je osadzam. Jest taka maść, jak wazelina, nazywa się „Apiroj” — maść do osadzania roju pszczelego. W tym roku, szczerze mówiąc nie mogłem jej znaleźć. Jak tylko widzę, że rój wylatuje – skrzynkę mam pod ręką, i od razu lecę smarować tym „Apirojem”. A rój jak wylatuje, to tylko kręci się wokół ula . Jeżeli przyniesiesz tam skrzynkę, to jest 90%, a nawet 99% szansy, że rój wejdzie do tej skrzyni. Kręcą się, kręcą, a wtedy tylko psik-psik. Idziesz, zabierasz skrzynkę i osadzasz rój.

Bez kombinezonu

Oprócz miodu pszczelarz ma w piwnicy propolis, pyłek i nawet świece. Iwan wszystko robi sam i sprzedaje. Może długo opowiadać o każdym produkcie dokładnie opisując proces produkcji. Wszystko ma swoje miejsce w piwnicy, ponieważ Iwan uważa, że ​​tam, gdzie jest produkcja powinno być czysto. Nawet są wagi do ważenia pyłku po 100 g na sprzedaż na bazarze.

Gdy Iwan budował piwnicę, wychodził z założenia, że pszczoły będą tam mieszkać zimą, ale zimowały w starym domu. Zimują na dworze od 10 lat w nakrytych ciepłymi rzeczami ulach. W piwnicy teraz przechowuje miód, ramki, pyłki, kolekcję pamiątek. Nawet zimą unosi się tam zapach miodu:

— To jest pyłek. Jest jak witamina, a także lekarstwo na zapalenie oskrzeli, przeziębienia i wrzody. Ma bardzo dużo właściwości leczniczych. To ten pyłek z kwiatów, który pszczoła później lepi. Po dwa kawałki przynosi na łapkach.

Pasieka Iwana to największa pasieka w okolicy. Inne pasieki mają dwa razy mniej uli. Wszystkie ule Iwana są ponumerowane, na drzwiach domku napisane jest ile karmy należy im dać Swoją produkcję traktuje z ogromną ostrożnością Pasieka — to przede wszystkim jego życie, a potem biznes.

Na zdjęciach lub w filmach często można zobaczyć, jak pszczelarze noszą skafandry, gdy pracują w pobliżu uli, aby uniknąć ugryzienia przez pszczoły. Latem Iwan pracuje w szortach, nawet nie nosi maski. Tak samo robią jego żona i dzieci:

— Pszczelarze, którzy zakładają buty, zakasają rękawy w kufajce, zakładają rękawice i idą do pszczół, tak żeby nie męczyć siebie i pszczół Przecież jak można pracować w takim stroju latem? Jednemu pomagałem, myślałem, że będzie z niego pszczelarz.. Przyjechałem do niego. Wychodzi: w kufajce, w gumowych rękawicach, wszystko poobwiązywane. Ul jest otwarty. “Co ty robisz”? — “Miód pompuję” — “Ale co ty wyprawiasz?”.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Dla Iwana takie zachowanie jest niedopuszczalne, ponieważ on prawie nigdy nie nosi siatki na twarzy, chociaż pszczoły wielokrotnie go żądliły. Ale pszczelarz ma swoje własne przepisy: żądło należy natychmiast usunąć, a następnie miejsce użądlenia opłukać zimną wodą i natrzeć melisą.

Pszczelarz mówi, że nie kupuje się teraz tyle miodu co kiedyś. Jeśli wcześniej przyjeżdżali z miasta na wieś to średnio kupowali po 4-5 trzylitrowych słoików. Teraz największą popularnością cieszą się głównie półlitrowe i litrowe:

— Przyjeżdżają do nas głównie ci, którzy biorą te plastikowe. Kupują je często dla siebie, a czasami: temu podarują, temu przekażą, ten do Niemiec, inny do Ameryki. Byli tacy z Niemiec, Nüsseldorf, czy jak oni się tam nazywali, dzwonili i bardzo dziękowali za ten miód. Kupili na bazarze i przywieźli swoim przyjaciołom.

Na bazarze, na którym Iwan sprzedaje miód, litr kosztuje 70 hrywien, a ci, którzy handlują, biorą po 27 hrywien. Handlując, pszczelarz komunikuje się z przyjaciółmi, dzieli się doświadczeniami. Przy wyborze miodu radzi spojrzeć na pszczelarza. Mówi, że właśnie tak wybiera mleko.

Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter
Share this...
Facebook
Twitter

Uloterapia

Na terenie pasieki Iwan ma jeszcze jedno wyjątkowe miejsce, w którym odpoczywa wraz z przyjaciółmi — dom z ulami. Mówi, że widział taki u byłego prezydenta Wiktora Janukowycza i postanowił stworzyć coś podobnego:

— No napatrzyłem się na tego Janukowycza i zrobiłem taki domek. Jest efektywny latem, kiedy pszczoła pracuje, a teraz sobie stoi i tyle. O, tu stoją tę ule z pszczołami. Latają one tam na zewnątrz, a to te siatki dla wentylacji. Kładziesz się tam i słyszysz bzyczenie pszczół, czujesz zapach miodu propolisu i tego wszystkiego. Domek jest przepełniony tymi zapachami.

Iwan mówi, że w takim domku można odpoczywać od 40 do 60 minut. Kładziesz się na te ule, i masz wrażenie że gdzieś przepadasz, zapominasz o wszystkich kłopotach.

Takiego rodzaju chatkę pszczelarz zbudował głównie dla siebie,, a nie dla zysku. Mówi, że nie bierze pieniędzy za powietrze. Opowiada, że w Soroczyńcach trzy lata temu ludzie płacili 200 UAH, żeby pooddychać w takim domku:

— Ja taki nie jestem. Proszą mnie: nie zamykaj, przyjdę o 4 rano. Znajomi chcą tam poleżeć, pooddychać trochę. Nie ma nic lepszego. Naharowałem się w fabryce, tak że wiem, jak to jest mieć astmę oskrzelową. Pasieka sprawiła, że o niej też zapomniałem.

Jak nagrywaliśmy

O drodze do wyjątkowej pasieki Iwana Hury w połowie opustoszałej wiosce, gdzie jest więcej pszczół niż ludzi, obejrzycie w naszym vlogu.

Nad materiałem pracowali

Autor projektu:

Bohdan Łohwynenko

Autorka:

Maryna Odnoroh

Redaktorka:

Jewhenia Sapożnykowa

Fotograf:

Taras Kowalczuk

Operator:

Pawło Paszko

Dmytro Ochrimenko

Reżyserka montażu:

Julia Rubłewska

Reżyser montażu,

Reżyser:

Mykoła Nosok

Producentka:

Natalia Panchenko

Transkryptorka:

Switłana Borszcz

Redaktor zdjęć:

Ołeksandr Chomenko

Tłumacz:

Maksym Yasichak

Redaktorka tłumaczenia:

Małanka Junko

Korekta:

Bartosz Wojtkuński

Śledź ekspedycję