Natalka Panczenko to wolontariuszka, która mieszka w Polsce i od wielu lat na wiele sposobów wspiera Ukrainę. Jest liderką stowarzyszenia Euromajdan-Warszawa, które organizuje kampanie informacyjne, a także wysyła pomoc humanitarną i sprzęt wojskowy do Ukrainy. Jeszcze na początku inwazji na pełną skalę aktywistka blokowała handel między UE a Rosją i wraz z podobnie myślącymi udało się jej doprowadzić do zmian systemowych. Natalka jest producentką filmu, który powstaje we współpracy Ukraїner’a i polskiego kanału TVP Dokument, który zespół nakręcił w 2021 roku i planuje nadal utrzymywać Ukrainę w świetle mediów za granicą.
Wielu Ukraińców mieszkających za granicą aktywnie pomaga Ukrainie: organizuje akcje przeciwko rosyjskiej inwazji, wysyła pomoc humanitarną czy zbiera pieniądze na potrzeby Sił Zbrojnych. Tacy ludzie są też w Polsce — w kraju, który odczuwalnie wspiera Ukrainę na tle pełnoskalowej wojny z Rosją i ma jedną z największych diaspor ukraińskich. Natalka Panczenko, jedna z najwybitniejszych działaczek ukraińskich w Polsce, od 2013 roku pomaga Ukraińcom i organizuje akcje potępiające rosyjską agresję.
Jak Polacy wspierają Ukraińców
Polska aktywnie wspiera Ukrainę w wojnie z Rosją: zbiera pomoc humanitarną, udziela schronienia ukraińskim przesiedleńcom, nakłada sankcje na Federację Rosyjską i uznaje działania okupantów za ludobójstwo narodu ukraińskiego. Według stanu na koniec września 2022 r. Polska przyjęła już 3 mln Ukraińców potrzebujących azylu.
Natalka Panczenko opowiada o stosunkach między dwoma sąsiadującymi państwami:
— Jak mówią, „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Teraz, gdy jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji, Polacy pokazali, że tak naprawdę jest. W tej chwili bardzo ważne jest utrwalenie i utrzymanie tej przyjaźni między Polską a Ukrainą dla przyszłych pokoleń.
Natalka wspomina, jak jeszcze w 2014 roku Polacy stanęli ramię w ramię z Ukraińcami na Euromajdanie, a później, gdy Rosja zajęła Krym i najechała wschodnie regiony Ukrainy, dołączyli też do ukraińskich jednostek ochotniczych.
— Nawet w czasie Rewolucji Godności mówiłam Polakom: staliście z nami na Majdanie. Tak, na Majdanie było wielu Polaków. A kiedy krzyczymy „Chwała Ukrainie — Chwała Bohaterom”, zwracamy się też do was. Tak było wtedy i tak samo jest dziś.
Obywatele Polski biorą również aktywny udział w wojnie informacyjnej. Rozpowszechniają w Internecie informacje o rosyjskiej inwazji na Ukrainę, chodzą na akcje wspierające Ukrainę, a także potępiają zbrodnie Rosji. Zresztą Polacy nie z książek wiedzą, czym jest okupacja rosyjska, bo doświadczyli tego jeszcze w 1939 roku, kiedy Związek Radziecki najechał na terytorium Polski, a do 1989 roku w Polsce panował reżim komunistyczny. Polacy dobrze rozumieją, że imperialne ambicje Rosjan nie skończą się na Ukrainie – często słychać ich wypowiedzi o planach na Mołdawię, kraje bałtyckie, Polskę, Gruzję itd. Dlatego obrona i zwycięstwo Ukrainy to gwarancja bezpieczeństwa co najmniej całego regionu.
— Kiedy im dziękujemy, mówią: nie macie za co dziękować, bo to jest też nasza wojna. I mają hasło: To jest nasza wspólna wojna. I tak jest w rzeczywistości. Po tym jak nas wspierają, widać, że wielu z nich nawet nie uważa tego za pomoc. Uważają to za swój obowiązek.
Takie wsparcie jest bardzo inspirujące, jednak aby trwało, trzeba dołożyć jeszcze większych starań. Natalka Panczenko mówi: aby świat nie zapomniał o wojnie Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie, konieczny jest rozgłos informacyjny. Najlepiej to robić poprzez soft power i dyplomację publiczną. Może to być kupowanie miejsc na billboardach i umieszczanie na nich informacji o rosyjskiej inwazji czy organizowanie spotkań za granicą z ukraińskimi artystami, którzy będą opowiadać o wojnie.
Aktywistka mówi, że teraz zgadza się na wywiady z różnymi mediami na temat wojny, by mówić o rosyjskich zbrodniach. Natalka tłumaczy, że powinniśmy wykorzystywać każdą okazję, by przypominać światu o wojnie Rosji z Ukrainą.
— Kiedy obcokrajowcy rozumieją Ukrainę, popierają ją, czują też swój współudział w tej wojnie i wtedy stają się naszymi rzecznikami tutaj w Europie.
Euromajdan-Warszawa
Euromajdan-Warszawa jednoczy ludzi w Polsce, aby pomagać Ukraińcom od 2013 roku.Organizacja ma kilka kierunków działania — od kampanii informacyjnych po wysyłanie pomocy humanitarnej i sprzętu wojskowego. Liderką tego stowarzyszenia jest Natalka Panczenko.
— To po prostu niesamowita moc: ludzie, niezależnie od przekonań, koloru skóry i poglądów jednoczą się, by robić coś z nami. Bardzo to cenimy i staramy się to wspierać jak tylko możemy.
Wśród członków i członkiń Euromajdanu-Warszawa znajdują także przedstawiciele diaspory ukraińskiej. Jednym z nich jest marynarz Ihor, który podczas wojny na pełną skalę wykorzystał swoją trzymiesięczną przerwę między rejsami na wolontariat. Organizował kiermasze charytatywne, szukał wolontariuszy, brał udział w blokadzie ciężarówek na granicy Polski i UE. W organizacji jest również wielu Polaków, którzy jeżdżą na akcje wspierające Ukrainę, segregują pomoc humanitarną i amunicję dla ukraińskich wojskowych.
Organizacja powstała w czasie Rewolucji Godności, by wspierać protestujących w Kijowie. Wtedy Natalia Panczenko wraz z innymi aktywistami doprowadziła do odwołania ambasadora Ukrainy w Warszawie za jego poparcie dla obrzydliwego byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Kiedy milicja w centrum stolicy Ukrainy zaczęła oblewać protestujących zimną wodą i strzelać do nich, wolontariusze Euromajdanu-Warszawa przynieśli na Majdan ciepłe ubrania, pomoc humanitarną, kaski i kamizelki kuloodporne.
Na tym działania organizacji się nie skończyły – wraz z rozpoczęciem wojny Federacji Rosyjskiej z Ukrainą w 2014 roku Euromajdan-Warszawa razem z organizacjami „Otwarty Dialog” i „Euromajdan” zebrały ponad 1 mln zł na kamizelki kuloodporne, hełmy oraz medycynę taktyczną dla wojska.
W 2016 roku, gdy procesy zaopatrywania wojska ustabilizowały się, organizacja skupiła się na kampaniach na rzecz uwolnienia ukraińskich więźniów politycznych, m.in Ołeha Sencowa i Hennadija Afanasjewa. Rosja porywała ludzi na czasowo okupowanych terytoriach (np. na Krymie), bezprawnie ich przetrzymywała, fałszowała sprawy, oskarżała o przestępstwa, których nie popełnili.
Po inwazji na pełną skalę w 2022 r. Euromajdan-Warszawa rozszerzył swoją działalność: zaczął pomagać cywilom przebywającym na czasowo okupowanych terytoriach w Ukrainie. Organizacja stara się przekazywać im ubrania i jedzenie, bo sklepy nie działają, a z żywnością są problemy. Wolontariusze pomagają też ukraińskiemu wojsku i przekazują rzeczy kluczowe dla ratowania życia: kamizelki kuloodporne, hełmy, drony i noktowizory.
Aktywiści angażują się także w działania informacyjne — pod koniec czerwca 2022 r. przeprowadzili akcję podczas szczytu NATO w Madrycie wzywając do dostarczania broni Ukrainie, zwolnienia ukraińskich jeńców wojennych, przypomnienia o okupowanych terytoriach i powstrzymania ludobójstwa Ukraińców przez Rosję.
W maju 2022 r. aktywiści zorganizowali akcję międzynarodową i zebrali kilka tysięcy podpisów wspierających status kandydata Ukrainy do UE, Chcieli w ten sposób pokazać Radzie Europy (spotkanie odbyło się w czerwcu 2022 r.), że Europejczycy popierają wstąpienie Ukrainy do Unii. Dla lokalnych polityków zawsze ważny jest nacisk opinii publicznej i agenda, więc takie działania są skuteczne. . 23 czerwca Ukrainie nadano status kandydata do UE.
Natalka jest przekonana, że prawie 9 lat aktywnej walki o wejście Ukrainy do UE nie poszło na marne, dlatego uważa, że nie można się poddawać i trzeba walczyć dalej. Aktywistka mówi, że bardzo trudno było przeprowadzić reformy w Ukrainie, które są niezbędne do wejścia do Unii Europejskiej (decentralizacja, reformy antykorupcyjne itp.). Dopiero z czasem Natalka poczuła, że to ma sens. Aktywiści tłumaczyli ustawy, szukali sposobów na przekonanie polskich urzędników do podjęcia decyzji, tłumaczyli specyfikę ukraińskiego prawa i dlaczego wszystko, co działa w Polsce, niekoniecznie będzie działać na Ukrainie.
— Podobnie jest z tym, co dziś wydaje nam się trudne i wcale nie potrzebne: też będzie miało to efekt w przyszłości. Musimy tylko wierzyć, że na pewno kiedyś tak będzie, a my to zobaczymy.
W Polsce Natalia Panczenko otrzymała nagrodę ShEO Awards od tygodnika Wprost za pomoc dla Ukrainy. Tygodnik przyznaje swoje nagrody „liderkom, które zmieniają świat i inspirują innych”. Aktywistka podkreśla, że ta nagroda nie jest tylko dla niej, ale dla wszystkich, którzy wspierają Ukrainę, bo organizacja została zauważona dzięki jedności wielu nieobojętnych ludzi.
— Bo Euromajdan-Warszawa to nie tylko Natalka Panczenko — to tysiąc osób i Natalka Panczenko. Działa to tylko wtedy, gdy wszyscy są zjednoczeni.
Podczas swojego wystąpienia na uroczystości wręczenia nagrody aktywistka wspomniała o Ukraińcach, którzy walczą, szukając swoich bliskich, którzy zaginęli podczas walk, cierpiąc z powodu tortur stosowanych przez Rosjan. Natalka wyjaśnia, że nie wybaczyłaby sobie, gdyby nie mówiła o tych wszystkich ludziach.
— Po prostu wyszłam i powiedziałam: „Bardzo dziękuję wam za to, jak wspieracie Ukrainę. Jest mi bardzo miło, że otrzymałam tę nagrodę, bo jest naprawdę wywalczona i bardzo cenna. Ale jednocześnie muszę przyznać, że nie czuję radości, nie jestem szczęśliwa. Nie mogę być szczęśliwa, bo właśnie w tej chwili, gdy przemawiam, ktoś jest gwałcony, ktoś jest torturowany w niewoli, a ktoś właśnie gdzieś wysadził się na minie i umiera”. Poprosiłam Polaków, żeby nie zapominali, że wojna wciąż trwa. Żeby nie przestawali pomagać, bo najgorsze, co można zrobić w tej sytuacji, to zapomnieć i myśleć, że wojny już nie ma.
Aktywiści pracują jednocześnie nad kilkoma kampaniami: dalszą izolację i zaostrzenie sankcji wobec Rosji, embargo gazowe i zatrzymanie handlu z UE.
— Zamierzam zrobić jeszcze więcej, aby Ukraina wygrała jak najszybciej. Bo tak naprawdę to, jak szybko wygra Ukraina, zależy nie tylko od tych, którzy stoją na froncie, ale także od tych, którzy dziś są w tyłu i nas wspierają.
Blokowanie handlu UE z Rosją i Białorusią
Natalka Panczenko i inni aktywiści odkryli się, że towary sprowadzane z Europy do Federacji Rosyjskiej po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę przywożone są tam ciężarówkami, ponieważ trasy lotnicze i morskie były (i pozostają) zamknięte. W marcu 2022 r. Natalka wraz z 14 innymi osobami udała się na punkt graniczny na granicy Polski i Białorusi, żeby upewnić się, że wszystkie towary jadą do Rosji. Od razu na miejscu zarejestrowała spontaniczną akcję, a aktywiści zaczęli blokować tiry.
— Wyszłam przed tira i stałam, to wszystko. I tak zatrzymał się pierwszy tir. Później Ira Zemliana (dziennikarka i medioznawczyni — red.) wyszła i zatrzymała drugą ciężarówkę. Ludzie stali za nami i tiry faktycznie się zatrzymały. Staliśmy murem. To nie było łatwe. Jeśli ktoś myśli, że to było piękne czy coś takiego, to się myli. W rzeczywistości było tak: ciężarówka albo jedzie na ludzi, albo stoi w miejscu. Stała tylko dlatego, że stali przed nią ludzie.
Później dołączyli do nich ludzie, którzy przybyli z innych miast. Natalka zwróciła się do ludzi na portalach społecznościowych, by jechali na granicę zatrzymywać tiry. Wielu Ukraińców przybywało z różnych miast i na zmianę trzymali wartę na punkcie granicznym.
Przez prawie miesiąc aktywiści blokowali połączenie między UE a Federacją Rosyjską, a także międzynarodowe połączenia między Niemcami a Polską. Udali się do kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Wolontariuszka mówi, że dzięki wsparciu ludzi udało się utrzymać blokadę i nadać jej oficjalny charakter.
— Tylko dzięki tym odważnym ludziom udało się to zrobić, bo gdybyśmy stały tam we dwie, to by nas rozjechano, nikt by o nas nawet nie wiedział.
Przewoźnicy prosili aktywistów o przepuszczanie chociażby pięciu tirów na godzinę, namawiali ich, żeby ustąpili, ale ludzie się nie poddawali. Aktywistka wielokrotnie otrzymywała groźby. Ona i inni uczestnicy blokady byli zastraszani, rzucano do nich granaty ogłuszające i próbowano je pobić. Natalka nazywa te chwile najstraszniejszymi z tamtego okresu. Ponadto czuła się odpowiedzialna za bezpieczeństwo zgromadzonych na akcji osób. Jednak presja i groźby nie powstrzymały aktywistów, a dzięki ich niezłomności w kwietniu zakazano wjazdu ciężarówkom z Federacji Rosyjskiej i Białorusi do Unii Europejskiej, a te ciężarówki, które już znajdowały się na terytorium Unii miały wyjechać do 16 kwietnia.
Dwa tygodnie po blokadzie Rosjanie i Białorusini znaleźli sposób na obejście sankcji. Wykorzystywali kazachskie ciężarówki, które przewoziły towary nie do Kazachstanu, jak zapisano w dokumentach, ale do Federacji Rosyjskiej i Republiki Białorusi. Lub ładowali niemiecki albo polski samochód, który odczepiał przyczepę na granicy z Białorusią, a następnie zawoził ją na terytorium Federacji Rosyjskiej. Był to jednak znacznie dłuższy i droższy sposób, a większość towarów podlegała sankcjom, więc blokada okazała się skuteczna.
— W rzeczywistości zniszczyliśmy rosyjski i białoruski przemysł transportowy, który współpracował z zachodem Europy. Nie jeżdżą i nie pojadą tutaj, jest to zabronione, stoi na tym duży krzyż i mogą teraz jechać do Azji. Chyba nigdzie indziej.
Bojkot marek, które nie opuściły rosyjskiego rynku
Aktywiści organizują bojkoty firm z kapitałem rosyjskim w UE oraz tych, które nie opuściły rosyjskiego rynku. Należą do nich między innymi sklepy sieci Leroy Merlin, Decathlon i Auchan. W Polsce powstała inicjatywa „Ogólnopolski Bojkot Leroy Merlin”. W całym kraju Polacy przychodzili do sklepów z plakatami informującymi, że sklepy wspierają wojnę Federacji Rosyjskiej przeciwko Ukrainie, i zachęcali do nierobienia u nich zakupów..
— Staramy się odizolować Rosję od całego cywilizowanego świata — przede wszystkim ekonomicznie.
Początkowo aktywistom wydawało się, że te akcje nie są skuteczne, ale potem zauważyli, że do tych sklepów przychodzi coraz mniej osób. „Leroy Merlin” zaczął zamawiać reklamy w telewizji, ale to też nie pomogło sklepowi. Natalka mówi, że według informacji od wtajemniczonych, w 2022 roku polski „Leroy Merlin” uzyskał znacznie niższy zysk niż w 2021. A większość Polaków nie robi zakupów u producentów, którzy wspierają wojnę.
Natalka podkreśla, że ważna jest rezygnacja zarówno z towarów, jak i treści od producentów, którzy wspierają inwazję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Każda osoba może wnieść ważny wkład i wpływać na to, co się dzieje.
Jako przykład podaje, że sama lubi słodycze marki, która od dawna nie opuściła rosyjskiego rynku. To producent żelków Haribo. Podczas gdy firma nadal sprzedawała produkty w Rosji, Natalka nie kupowała ich produktów. Dopiero gdy marka opuściła Federację Rosyjską, wolontariuszka wróciła do swoich ulubionych słodyczy.
Aktywistka uważa, że odmowa od wszystkiego rosyjskiego — nie tylko produktów, ale także treści, jest również przydatna:
— Przede wszystkim masz czystą głowę, nie wbijasz sobie do głowy tego gówna. Po drugie, rozumiesz, że możesz wykorzystać tę przestrzeń w głowie dla innych, znacznie ciekawszych ludzi, okoliczności i wydarzeń. Po trzecie, to świadczy o tym, że jeśli chcesz, to możesz, samodzielnie decydujesz.
Natalka wyjaśnia, że tak samo jest ze sklepami: zawsze można znaleźć alternatywną markę, która będzie taka sama pod względem jakości i ceny, ale nie będzie wspierać wojny.
Ukraina po zwycięstwie
Aktywistka zamierza zbierać fundusze i dalej rozwijać organizację Euromaidan-Warszawa. Planuje też produkować filmy o Ukraińcach mieszkających za granicą i wspierających Ukrainę.
Natalka uważa, że po wojnie na pełną skalę zmniejszy się liczba tych, którzy będą mówić o „dobrych Rosjanach”. Ludzie zrozumieją, że to nie Putin, ale Rosjanie bombardowali ukraińskie miasta, gwałcili dzieci, torturowali mieszkańców okupowanych miast.
— To Rosjanie. I oni wszyscy tacy są. Czy tego chcecie, czy nie. Jeśli nie zmienili sytuacji, to w ten sposób na to pozwolili.
Aktywistka ma nadzieję, że wojna odepchnie Ukraińców od kultury rosyjskiej i wszystkiego, co związane z Federacją Rosyjską, pomoże im w samoidentyfikacji, zrozumieniu i w końcu docenieniu siebie. Rosjanie przez wiele lat rozwijali w Ukraińców kompleks niższości.
Natalka przytacza przykład swoich znajomych, którzy urodzili się w ukraińskojęzycznym środowisku, mówili po ukraińsku, ale kiedy przenieśli się do zrusyfikowanych miast, zasymilowali się. Jednak wraz z początkiem inwazji Rosji zdali sobie sprawę z wagi mówienia po ukraińsku.
— Dlatego konieczne jest tworzenie instytucji, które będą działać na rzecz odbudowy i kształtowania ukraińskich sensów w Ukrainie. Nie narzucone przez kogoś, nie kompleksy niższości. Mamy niesamowitą kulturę ukraińską, mamy wielu utalentowanych ludzi, mamy wszystko.
Według Natalki odbudowana Ukraina nie będzie miała nic wspólnego z Rosją i dziedzictwem radzieckim. Uważa ona, że Ukraina przeszła trudną i długą drogę rozwoju, ale bez niej kraj nie mógłby stać się w pełni niezależny, zintegrowany z Europą i tolerancyjny.
— Widzę bardzo wyraźnie, dokąd wszyscy zmierzamy i naprawdę wierzę, że tam dotrzemy. W ten sam sposób dojrzeliśmy do statusu kandydata do UE, w ten sam sposób dojdziemy i do członkostwa w UE, w ten sam sposób pokonamy tych przeklętych wrogów i zapomnimy o nich, jak o złym śnie. Naprawdę chcę o was zapomnieć, przeklęci Rosjanie.
Aktywistka mówi, że współcześni Ukraińcy mają możliwość odnotowania zbrodni Rosjan. Mogą przekazywać wiedzę o tym przyszłym pokoleniom, jak i o tym, że Ukraina i Rosja nie mają ze sobą nic wspólnego.
— Jedyne, co nas uratuje, to ogromny mur między nami, to wszystko. Jak mawiała moja babcia, należy je popijać zimną wodą.