„Wściekła Mawka”: opór ukraińskich kobiet pod okupacją

Share this...
Facebook
Twitter

Podczas podboju nowych terytoriów, Rosja dąży do wymazania tożsamości narodowej ludności miejscowej. Jest to dla wroga szczególnie ważne, ponieważ pomaga utrzymać kontrolę nad okupowanymi terenami. Jednak na tymczasowo okupowanych terytoriach Ukrainy wciąż mieszkają ludzie, którzy nie chcą zaakceptować „rosyjskiego świata” i pragną pomóc ukraińskim siłom obronnym w jak najszybszym wyzwoleniu tych obszarów. Należą do nich osoby z ruchu „Wściekła Mawka”.

„Wściekła Mawka” to wyłącznie kobiecy ruch oporu posługujący się bezprzemocowymi metodami walki z okupantami. Powstał w Melitopolu na początku 2023 roku, kiedy otwarty opór wobec Rosjan stał się prawie niemożliwy. Członkinie ruchu zwane Mawkami, nie znają się między sobą, działają anonimowo, rozwieszają plakaty i ulotki, rozpowszechniają prawdziwe informacje (w przeciwieństwie do rosyjskiej propagandy) i starają się zrobić wszystko, aby okupanci nie czuli się spokojnie w zajętych przez siebie miejscowościach.

Tylko trzy współzałożycielki ruchu znają się między sobą. Dla ich bezpieczeństwa nie możemy ujawnić prawdziwych imion, więc na potrzeby tego artykułu opowiemy o Mawce Pierwszej, Mawce Drugiej i Mawce Trzeciej. Podzieliły się one z nami historią ruchu, który narodził się z żartu, powiedziały na co Rosjanie są narażeni, gdy próbują przeniknąć do struktur „Wściekłej Mawki” i czego szczególnie brakuje w życiu na okupowanych terytoriach.

Od żartu w kuchni do ruchu oporu

Ruch „Wściekła Mawka” działa online za pośrednictwem kanału z chatbotem na Telegramie oraz w terenie w okupowanych miejscowościach. Logo ruchu to wizerunek trzech kobiet, symbolizujących trzy założycielki. Jedna z nich ubrana jest w tradycyjne ukraińskie stroje, druga trzyma wałek do ciasta, a trzecia ma na sobie bardziej nowoczesną odzież damską. Obrazy te nie są przypadkowe: zamieniają to, co powszechnie uważa się za stereotypowe wizerunki kobiet, w symbole kobiecej siły.

Współzałożycielki mówią, że za powstaniem ruchu nie stała żadna heroiczna historia. Głównym impulsem był sam fakt obecności okupantów i rosyjskich trzech kolorów w rodzinnym mieście kobiet. Każda z nich pomagała aktywistom w Melitopolu jeszcze zanim stworzyły własną inicjatywę. Ale kiedy ukraiński ruch oporu zszedł do podziemia, postanowiły same zademonstrować Rosjanom, jak może wyglądać sprzeciw ukraińskich kobiet. Tak mówi o tym Mawka Pierwsza:

— Pokazać, że jesteśmy odważne, silne i nigdy się z nimi tutaj nie będziemy patyczkować. Ponadto na tym etapie (mowa o latach 2022-2023 — przyp. red.) byli bardzo agresywni w stosunku do naszych kobiet i bardzo dotknął ich właśnie nasz opór.

Mawka Trzecia wspomina, że powstanie ruchu oporu zaczęło się od żartu w kuchni: załóżmy organizację, która będzie stawiała opór rosyjskiej okupacji. Pomysł zrodził się z poczucia beznadziei i gniewu:

— Na początku był to rodzaj oporu dla zasady. Kiedy wiesz, że okoliczności są silniejsze, ale i tak to robisz.

Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Kobiety wybrały ścieżkę oporu bez użycia przemocy, aby utrudniać działanie rosyjskim okupantom i ciągle im przypominać, że nie są mile widziani w Melitopolu. Podczas planowania swoich działań, Mawki nie sądziły, że nabiorą one rozpędu i przekształcą się w duży kobiecy ruch. Ze względów bezpieczeństwa zaczęły w wąskim gronie przyjaciółek. Mawka Pierwsza mówi, że ich pierwszym wspólnym projektem były ulotki. Pomogło im to znaleźć podobnie myślące osoby:

— Wymyślałyśmy grafiki i wiadomości, które miały bardzo złościć okupantów i rozpowszechniałyśmy je tam, gdzie na pewno je zobaczą. Potem postanowiłyśmy stworzyć kanał na Telegramie, aby pokazać ludziom, co robimy i co się tutaj dzieje. I wtedy to się rozkręciło. Kobiety i dziewczęta z innych okupowanych miast zaczęły do nas pisać, prosząc o wysłanie im naszych ulotek, aby mogły zrobić to samo w swoich miastach. Nie spodziewałyśmy się, że będzie ich tak wiele. Wtedy zdałyśmy sobie sprawę, że nadszedł czas, aby się zorganizować i robić to na poważnie, opracować zasady, środki bezpieczeństwa i tak dalej.

Ruch ma obecnie zwolenniczki od obwodu donieckiego aż po Krym. Mawki stworzyły bota na Telegramie, aby członkinie ruchu mogły wygodnie komunikować się z jego liderkami i otrzymywać od nich zadania. Dzięki temu komunikacja jest anonimowa i bezpieczna, co według Mawki Trzeciej jest priorytetem:

— Nigdy nie pytamy o prawdziwe imię lub jakiekolwiek informacje, które mogłyby zdradzić osobę. Komunikujemy się wyłącznie za pośrednictwem wiarygodnych komunikatorów. Ponadto stale przypominamy ludziom o cyberbezpieczeństwie: aby czyścili swoje czaty, nie zapisywali niczego ważnego i tak dalej.

Mawka Druga dodaje, że ludzie na terytoriach okupowanych są przyzwyczajeni do ostrożności, ponieważ okupanci czasami przeprowadzają inspekcje, podczas których przeglądają telefony komórkowe. Dlatego Mawka radzi swoim aktywistkom, aby w miarę możliwości posiadały dwa urządzenia. A jeśli nie jest to możliwe, nie należy przechowywać na urządzeniu niczego, co okupanci mogliby wykorzystać jako dowód tajnej działalności.

Wydaje się, że taka atmosfera anonimowości mogłaby być na rękę Rosjanom i oficerom rosyjskiego wywiadu, którzy chcieliby dostać się do ruchu i zdemaskować jego członkinie. Jednak według Mawki Pierwszej, dość łatwo jest ich zidentyfikować:

— Zazwyczaj jest to nawet zabawne. Nie wiem, jak ich tam uczono, ale „towarzysz major” wygląda zabawnie, gdy próbuje udawać dziewczynę! Nasze zasady są tak skonstruowane, że najwyżej dostanie od nas zadanie. Więc niech idzie i narysuje ukraińską flagę!

To, co naprawdę mocno przeżywają Mawki, to widok zdrajców wśród starych przyjaciół, a nawet krewnych – mówi Mawka Druga:

— To tak, jakbyś znał daną osobę przez pół życia, a okazuje się, że wyda swoją rodzinę okupantom za nic.

Opór z humorem

Aktywistki są dumne ze wszystkich swoich działań. Jedno z ich ulubionych to „Pieniądze Mawki”, kiedy to członkinie przeprojektowały ruble i dodały do nich wizerunki Mawek. Takie banknoty były dystrybuowane w Melitopolu, Berdiańsku, Tokmaku, Kachowce, Symferopolu, Sewastopolu i Jałcie. W końcu pojawiły się nawet na Kubaniu (Rosja). Nie trzeba było czekać na reakcję okupantów, Mawka Trzecia wspomina:

— Pierwszy banknot był super. Jak bardzo szaleli na swoich kanałach i w komentarzach. Fajnie było obserwować ich reakcję. A zabawne jest to, że ludzie zaczęli dyskutować o tym jeszcze bardziej, gdy napisała o tym angielska gazeta. Oznacza to, że podtrzymując narrację, że to niby drobnostka i nic nie znaczy, sami rozpromowali naszą akcję.

„Pieniądze Mawki” z napisem „Jesteś w Ukrainie. To nie jest Rosja”.

Mawka Pierwsza wspomina, że kiedy w Melitopolu wyemitowano pierwszą „kopię” rubla, lokalne prorosyjskie kanały dyskutowały o tym jako o próbie złamania rosyjskiego systemu bankowego:

— Wyobraźcie sobie! Wyemitowałyśmy kopie ich rubli z hasłem, że oni (okupanci — przyp. red.) są w Ukrainie, a ci mówią, że jesteśmy głupie, ponieważ wyemitowałyśmy banknot tylko 50-rublowy, a tak mały nominał nie będzie w stanie złamać ich systemu bankowego i zaszkodzić obiegowi rubla. Czytałam to i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Tak więc nasz kolejny żart z okupantów okazał się bardzo poważnym „aktem terrorystycznym”.

Ulubioną kampanią Mawki Drugiej była „Kuchnia Mawki”. Początkowo kobiety po prostu rozdawały plakaty wzywające okupantów do uważania na to, co spożywają. Później ruch uzyskał dostęp do kuchni, w której jedli Rosjanie i dodawał do ich jedzenia środki przeczyszczające. Później zrobił to samo z alkoholem domowej roboty:

— Kiedy okupanci chodzili od drzwi do drzwi i prosili o samogon lub jedzenie, pomyślałam: dlaczego nie? Umiem gotować, a że do jedzenia dostanie się trochę środka przeczyszczającego, to się zdarza. A samogon to niebezpieczna rzecz. Może nie pilnowałam go odpowiednio. Tak powstał pomysł o „Kuchni Mawki”. Wszystkim się podoba.

Kuchnia Mawek. Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Kuchnia Mawek. Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Teraz okupanci w Melitopolu często boją się jeść jedzenie, którego nie są pewni. Nawet jeśli są to świeże warzywa lub owoce.

Inną ważną częścią pracy „Wściekłej Mawki” jest tworzenie cotygodniowej gazetki informacyjnej, ponieważ trudno jest uzyskać dostęp do prawdziwych informacji na terytoriach okupowanych. Mawka Pierwsza opowiada o motywacji do tworzenia gazetki:

— Oczywiście, teraz łatwo jest znaleźć wiadomości. Ale pod okupacją nie wszyscy tak potrafią. Na przykład starsze pokolenie, które nie wie, jak ominąć wszystkie blokady, VPN-y i generalnie nie chce podejmować ryzyka w poszukiwaniu ukraińskich kanałów, pozostaje przy telewizji. A tam wiadomo [że dostępne są tylko rosyjskie kanały propagandowe].

Mawka Druga wpadła na pomysł gazetki, gdy odwiedzała przyjaciółkę na wsi. Widziała, że jej przyjaciele oglądają rosyjskie wiadomości w telewizji i uważają, że to wystarczy, więc nie szukają innych informacji.

Obecnie ruch „Wściekła Mawka” co tydzień dokonuje przeglądu i wyboru najważniejszych wydarzeń, które miały miejsce w Ukrainie. Drukowaną wersję gazety dystrybuuje za pośrednictwem skrzynek pocztowych, umieszcza ją przy drzwiach wejściowych, zostawia w parkach i zachęca innych do przekazywania jej znajomym po przeczytaniu. Elektroniczną wersję gazety można również pobrać za pośrednictwem bota Telegramu. Mawka Trzecia wspomina, że zdarzały się przypadki, gdy ludzie pobierali gazetę i przekazywali ją dalej za pośrednictwem komunikatorów. Takie działania również pomagają ruchowi:

— Nawet jedna gazeta, plakat czy naklejka to małe osobiste zwycięstwo dla osoby, która je zrobiła.

Tygodnik. Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Tygodnik. Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

„Wściekła Mawka” nie ma sponsorów ani funduszy, nie ma też potrzeby zbierania dużych budżetów. Każdy, kto chce dołączyć do ruchu i ma w domu drukarkę, może wydrukować plakat, gazetę, naklejkę, a nawet fałszywy banknot na następną akcję. To, co jest naprawdę potrzebne do funkcjonowania ruchu, to ludzie, mówi Mawka Pierwsza:

— Potrzebna jest przede wszystkim motywacja, inspiracja i wiara w zwycięstwo. Kwestia materialna nie jest tu szczególnie ważna. Oczywiście, że pieniążki są potrzebne, ale nie jakoś dużo. Bardziej potrzebne są oczy i uszy. Aby ludzie nadal stawiali opór, muszą wiedzieć, że to ma jakiś wpływ. Często zauważamy, że gdy tylko pojawiają się dobre wieści z Ukrainy lub z pola bitwy, liczba aktywistek wzrasta. Ludzie są zainspirowani i gotowi do ponownego działania. Ale działa to też w drugą stronę – wszyscy czytają Internet i bardzo łatwo jest o demotywację.

Dlatego kolejnym ważnym zadaniem trzech Mawek jest wspieranie innych kobiet w okupacji. Przypominanie im, że mają się do kogo zwrócić, z kim porozmawiać, że są tacy, którzy podzielają ich myśli i poglądy. Mawka Pierwsza stara się nie dopuścić do tego, by uczestniczki popadały w nadmierny smutek, a Mawka Trzecia dodaje, że często pomagają w tym zwyczajne rozmowy:

— Nie chodzi tu o perswazję, ale o rodzaj przyjaznego wzajemnego wsparcia psychologicznego. To jak rozmowa z przyjaciółką wieczorem na czacie. A czasem to pomaga sam duch naszego kanału na Telegramie – wszystko tam jest z nutką sarkazmu i humoru.

Mawka Druga dzieli się, że często w trójkę odpowiadają na wiadomości od uczestniczek:

— Jesteśmy przyjaciółkami, nawet jeśli jestem starsza od wielu osób, przychodzą do mnie po radę lub, jeśli jest naprawdę ciężko, żeby się spokojnie wypłakać. Wiele kobiet z różnych miast pisze do mnie po prostu, by porozmawiać o czymś związanym z okupacją. Wtedy dziewczyny przychodzą do mnie, siadamy razem i zaczynamy wszystkim odpisywać. To coś w rodzaju anonimowego klubu kobiet. Bardzo chciałabym spotkać się z niektórymi z nich po wyzwoleniu. Nigdy się nie widziałyśmy, ale czuję, że stałyśmy się przyjaciółkami.

Mawki zauważyły również, jak bardzo pomaga kobietom przebywającym w okupacji świadomość, że wspierają ich ludzie w Ukrainie lub za granicą. Mawka Pierwsza mówi:

— Pamiętam, jak bardzo były zachwycone, gdy zobaczyły zdjęcia z różnych krajów, na których kobiety rysowały nasz symbol na rękach! To była bomba. Mawki dużo wtedy pisały, zapadła mi w pamięć jedna wiadomość: „Nie wiem jak wam się to udało, ale dziękuję. To było dla mnie bardzo ważne, aby zobaczyć, że nie zostałyśmy zapomniane, że inni są z nas dumni i że ludzie nadal o nas walczą – to dało mi siłę do dalszej walki”.

Wsparcie Mawek za granicą. Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Z kolei rozczarowujące są oskarżenia, że działania „Wściekłej Mawki” nie są wystarczające i że członkinie ruchu mogłyby się bardziej starać. Założycielki mówią, że dziwnie jest czytać takie słowa, zwłaszcza od tych, którzy nie są w Ukrainie. W końcu trudno jest teraz otwarcie stawiać opór na terytoriach okupowanych: Rosjanie zainstalowali kamery monitorujące na ulicach, a wkrótce obiecują zainstalować kamery rozpoznające twarze. Okupanci sprawdzają ludzi na ulicach, przeprowadzają przeszukiwania i robią wszystko, co może skomplikować życie zarówno aktywistom, jak i zwykłym obywatelom. Mawka Pierwsza opowiada:

— Trzeba wziąć pod uwagę wiele rzeczy, zanim w ogóle wywiesi się taką ulotkę. I to bardzo obraźliwe, gdy Ukraińcy piszą, że robimy bzdury, które nic nie dają. Za każdym razem wzdrygasz się na każdy dźwięk, boisz się własnego cienia, po prostu prześladuje cię strach. Czasami te sytuacje są realne: ktoś wyjrzy przez okno (a jest mnóstwo ludzi, którzy lubią informować), przejedzie samochód lub coś innego… Za każdym razem myślisz, że to już koniec, że złapią cię… Ale wtedy, jak we mgle, szybko robisz to, co musisz i uciekasz. I nawet kiedy jesteś bezpieczna, nie czujesz tego. A jeśli ktoś cię widział? A może gdzieś była kamera, której nie widziałaś? A może cię znajdą….

Życie pod okupacją jest ogromnym ograniczeniem. Największe wyzwanie to zwyczajne przetrwanie. Mawki widzą, że im dłużej trwa okupacja, tym trudniej jest ludziom dalej walczyć i wierzyć. Wynika to z ograniczeń informacyjnych, trudności w zaspokajaniu podstawowych potrzeb i presji psychologicznej ze strony Rosjan. Mawka Druga uważa, że w takich warunkach człowiek zaczyna lepiej rozumieć i doceniać to, co miał wcześniej:

— Nie zauważaliśmy wielu rzeczy, które teraz odczuwa się bardzo dotkliwie. Możliwość mówienia w języku, w którym się chce, brak potrzeby ukrywania swoich myśli. To zabawne, ale tęsknię nawet za naszymi ukraińskimi produktami, do których jestem przyzwyczajona. Niestety, czas mija i ludzie przyzwyczajają się do takiego życia. To jest chyba najgorsze.

Dla Mawek oznacza to jedno – muszą wykazywać się coraz to nowymi pomysłami, szukać nowych metod walki, pozostając przy anonimowymi, i utrzymywać morale.

Tygodnik okupacji. Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Walczcie dalej – zwyciężycie

Współzałożycielki podejmują wszystkie decyzje związane z działalnością „Wściekłej Mawki” wspólnie, w trójkę. Pozostałe uczestniczki, które dołączają, biorą odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo i ryzyko, a zasady bezpieczeństwa, według Mawki Trzeciej, są zawsze takie same:

— Rosjanie aresztują cię zarówno za naklejkę z Mawką jak i za gazetę. Spalenie rosyjskiej flagi jest prawdopodobnie najbardziej ryzykowne. Tutaj szczegółowo omawiamy, kto to zrobi, czy są kamery i na którą godzinę najlepiej to zaplanować. I nigdy nie publikujemy [wyników naszej pracy w Internecie] od razu, aby nie zaalarmować wroga.

Z tego samego powodu Mawki starają się dokumentować swoje działania wyłącznie za pośrednictwem zasobów ruchu: strony internetowej z oddzielną sekcją o nazwie „Dzienniki Mawek”, kanału na Telegramie lub współpracy z dziennikarzami. Starają się nie prowadzić żadnych osobistych zapisek, mówi Mawka Trzecia:

— To byłoby to samo, co dokumentowanie własnej sprawy karnej w rosyjskim sądzie.

Do tego dochodzi presja psychologiczna. Dla Mawek jest to przede wszystkim sama obecność wroga na ich terytorium. Ale także ataki w internecie: obraźliwe komentarze lub masowe seksistowskie groźby na ich kanale na Telegramie lub w mediach wroga. Rosjanie często próbują włamywać się do mediów społecznościowych „Wściekłej Mawki”, tworzyć klony chatbotów lub fałszywe konta członków ruchu i pisać do mieszkańców miasta w imieniu organizacji. Jednocześnie, według Mawki Pierwszej, okupanci próbują udawać, że ruch oporu nie istnieje:

— Dewaluują nasze działania w swoich mediach, powtarzając, że jesteśmy jak szczury albo że w ogóle nie istniejemy. Ale, chłopaki, to dlaczego w takim razie wysyłacie „Junarmię”, żeby zamalowywały nasze graffiti? Najgorszą rzeczą dla nich jest przyznanie się do tego, że istniejemy. Ponieważ wtedy musieliby przyznać, że nie mają tutaj tak dużego poparcia, jak mówią w swojej propagandzie. To jest nasze główne zadanie, pokazujemy światu, że tu jesteśmy i że ludzie czekają na Ukrainę!

Jednak takie przeszkody nie wpływają na chęć „Wściekłych Mawek” do kontynuowania oporu. Kobiety chcą pokazać Rosjanom, że nie zaakceptowały okupacji, jak mówi Mawka Druga:

— Czasami myślisz, że może to wszystko na próżno, może naprawdę przyszli na długo, ale potem jednak mówisz sobie: „Rób swoje, a nasi wrócą”.

Jedna z Mawek w Melitopolu. Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Oprócz społeczności i wsparcia, humor, często czarny humor, pomaga Mawkom kontynuować ich działalność. Czasami historie o akcjach mogą wydawać się zabawne z perspektywy czasu, ale w czasie rzeczywistym są niebezpieczne dla uczestniczek ruchu. Mawka Pierwsza wspomina jedną z kobiet, która poszła wywieszać ulotki na Krymie. Dziewczyna usiadła w pobliżu ogrodzenia, aby niepostrzeżenie je wyjąć:

— Gdy tylko je wyciągnęła, zza płotu wyszedł jakiś starszy pan. Schowała ulotki i czekała, aż odejdzie. A on podszedł do niej i powiedział: „Chyba narkomanka!”. Na początku śmiała się, że staruszek myślał, że szuka dropu (drop to miejsce, w którym coś zostaje pozostawione do odebrania przez inną osobę, na przykład w nielegalnym handlu narkotykami — przyp. red.), ale szybko zrozumiała, że mówił poważnie. Złapał ją (ledwo zdążyła schować ulotkę) i zaciągnął do domu. Powiedział, że zamierza ją przesłuchać i dowiedzieć się, od kogo kupiła narkotyki. Dziewczynie udało się uciec i wszystko skończyło się dobrze. Ale ten pan mógł zadzwonić na policję, a wtedy znaleźliby nasze ulotki. Dzięki Bogu, tak się nie stało.

„Usuńmy rosyjskie śmieci”. Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Chociaż Mawki starannie przygotowują się przed każdym wyjściem, wciąż zdarzają się nieprzewidziane sytuacje. Ale dobrze jest, gdy nieznajomy, który znajduje się obok ciebie, ma proukraińskie poglądy. Tak było w przypadku Mawki Pierwszej:

— Najgorszą rzeczą do tej pory było palenie rosyjskich flag…. Nie chcesz tego robić gdzieś na podwórku, chcesz to zrobić właśnie w takim miejscu, gdzie okupanci zobaczą to nie na kanale na Telegramie. Czasami trzeba wracać w pewne miejsce pięć razy, aby zrobić coś takiego, ponieważ coś uniemożliwiło nam to wcześniej. Jeden przypadek był najbardziej nieoczekiwany… Kiedy przyszłam na miejsce, pojawiła się kobieta… Widzi mnie, ja widzę ją, po prostu stoimy tam w osłupieniu, patrząc na siebie. Potem uśmiecha się i mówi: „Chodź, pospiesz się, niedaleko przejeżdża samochód patrolowy, lepiej idź ulicą X”. Byłam oszołomiona, ale pobiegłam szybko i z uśmiechem – NASI!

Kobiety również korzystają z zewnętrznego wsparcia. Mawka Trzecia mówi:

— Kiedy piszą zagraniczni dziennikarze, rozumiemy, że robimy dobrą robotę. Jakiś czas temu natknęłam się na post ukraińskiego żołnierza, który nas zobaczył i napisał post z wyrazami wdzięczności… Płakałam… To my jesteśmy wam wdzięczne! Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, o ile będzie to przydatne…

Codzienne drobiazgi i rytuały również ratują. Na przykład dla Mawki Trzeciej jest to planowanie, porządkowanie rzeczy. Dla Mawki Drugiej są to atrybuty, które przypominają jej życie przed wojną na pełną skalę. Mawka Pierwsza mówi, że czasami wydaje się, że połączenie ze spokojnym życiem zostało utracone. Ma jednak specjalny talizman, który ją inspiruje:

— To zdjęcie mojego dziadka… Pochodzi z Donbasu, ma na sobie haftowaną koszulę, jest przystojny, mądry… Kiedy nie czuję się na siłach, by działać, wyobrażam sobie, co powiedziałby o tym wszystkim… A potem jak sobie wyobrażę! Wstaję i idę robić to, co trzeba.

Atrybuty ukraińskie są wsparciem moralnym, chociaż bardzo trudno jest zachować tradycje pod okupacją. Mawki mówią, że praktykują je tylko w kręgu swoich krewnych, nigdy tego nie pokazują publicznie. Na Wielkanoc malowały pisanki, zimą obchodziły mikołajki i Boże Narodzenie. Robią to po cichu, ponieważ na okupowanych terytoriach nie ma otwartej konfrontacji, jak to miało miejsce w pierwszych dniach rosyjskiej inwazji. Okupanci tłumią wszelkie próby oporu, chociaż Mawka Druga mówi, że ludzie nadal mają pewne zwyczaje:

— Na przykład byłam świadkiem, jak ludzie w szpitalu zwracali się do personelu po ukraińsku. Nie rozumieli nawet, że to niedozwolone, ponieważ był to ich język ojczysty. Trzeba było widzieć, jak denerwowało to lekarzy, którzy przyjechali z Rosji. Nawet grozili takim ludziom. Mieliśmy więc łagodną ukrainizację, a teraz mamy przymusową rusyfikację.

Pieniądze Mawki z napisami „Rosyjskim bankom nie ma tutaj miejsca” (u góry). „Krym to Ukraina” (na dole). Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Pieniądze Mawki. Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Rosyjscy okupanci są zazwyczaj wściekli na każdą wzmiankę o Ukrainie. Mawki widzą, że Rosjanie przybyli, aby narzucić swoje zasady i wykorzenić wszelkie lokalne zwyczaje i prawa, litery „ї” i „є” z języka, które otwarcie ich przerażają, a także ukraińską historię i tożsamość w ogóle. „Wściekła Mawka” przypomina Rosjanom, że są tu tylko tymczasowo i że nie będą w stanie całkowicie stłumić ukraińskości. Mawka Pierwsza podkreśla:

— Masz w rękach znacznie więcej władzy, niż ci się wydaje. Zdajesz sobie sprawę, że każde twoje działanie ma znaczenie, a to inspirujące. Widzisz, że Ukraińcy są naprawdę fajni! A ukraińskie kobiety są nawet fajniejsze niż superbohaterki Marvela.

Podczas swojej walki Mawki dostrzegły nie tylko cechy Ukraińców, ale także uderzające różnice między nimi a Rosjanami. Według Mawki Trzeciej Ukraińcy różnią się tym, że nie potrzebują do życia cudzych rzeczy, tylko własnych. Mawka Pierwsza nie widzi żadnych podobieństw między dwoma narodami:

— [Rosjanie] nie są braćmi, nawet dalekimi krewnymi. Nie mają wewnętrznej kultury, smaku, krytycznego myślenia, wewnętrznej wolności, jaźni, godności, woli i wielu innych. Nie mają prawdy.

Mawka Druga dodaje, że tym, co wyróżnia Ukraińców, jest ich poczucie wewnętrznej wolności:

— To jest w nas wrodzone. Rosjanie nie rozumieją, że coś od nich zależy, są jak owce idące na rzeź. A my jesteśmy przyzwyczajeni do zmiany hetmana, którego nie lubimy.

Ruch „Wściekła Mawka” kontynuuje swoją pracę na okupowanych terytoriach wbrew wszelkim przeciwnościom i planuje to robić aż do momentu deokupacji. W szczególności, aby pokazać światu, że ukraiński opór istnieje, że ludzie na okupowanych terytoriach nie czekają na Rosję i nie zgadzają się z nią żyć:

— Staramy się powiedzieć, co tu się naprawdę dzieje, opowiedzieć o zbrodniach Rosji. Publikujemy pamiętniki z okupacji, aby świat poznał prawdę, wiedział, że nadal walczymy tutaj o dobro i prosimy go, aby on z kolei nadal walczył o nas.

Mawki wzywają nas do pamiętania, że ludzie pod okupacją chcą wrócić do Ukrainy i do wiary w ich wysiłki w tym kierunku. Innym grupom i ruchom podziemnym zaleca się ostrożność i wiarę w zwycięstwo Ukrainy. Mawka Pierwsza przypomina:

— Najlepsza rada została dana nam wszystkim dawno temu: „Walczcie dalej – zwyciężycie”. Każdy wybiera własną drogę, każdy robi to, co może i co uważa za stosowne. Najważniejsze, że mamy wspólny cel – wolną Ukrainę!

A Mawka Druga przypomina nam, że najgorszą rzeczą jest pozostanie pod okupacją, nie możemy się zatem zatrzymywać:

— Niech te potwory codziennie widzą, że nie da się nas złamać i że nigdy nie będziemy Rosjanami.

Zdjęcie: kanał „Wściekłej Mawki” na Telegramie.

Nad materiałem pracowali

Założyciel Ukrainera:

Bohdan Łohwynenko

Producent:

Ołeksij Oljar

Menadżerka projektu,

Koordynatorka działu produkcji:

Maryna Myciuk

Menedżerka ds. dotacji:

Iryna Szwec

Menedżer ds. dotacji:

Marjan Mańko

Autorka:

Sofia Panasiuk

Redaktorka:

Alina Zabołotnia

Redaktorka naczelna:

Natalia Ponediłok

Tłumaczka,

Redaktorka naczelna Ukrainer po polsku:

Julia Ivanochko

Redaktorka tłumaczenia:

Agnieszka Balcewicz

Redaktorka zdjęć:

Sofia Solar

Menadżerka treści,

Koordynatorka menedżerów treści:

Kateryna Juzefyk

Projektant graficzny,

Autorka okładki:

Natalia Sandryhoś

Scenarzystka:

Maria Nowikowa

Menedżerka YouTube'a:

Olha Szełenko

PR menadżerka:

Anastasija Jerastowa

Reżyser,

Koordynator reżyserów montażu:

Mykoła Nosok

Koordynatorka działu tekstów:

Łesia Bohdan

Koordynatorka scenarzystów:

Karyna Piluhina

Koordynatorka operatorów:

Olha Oborina

Koordynatorka transkrypcji,

Koordynatorka przygotowania napisów wersji ukraińskojęzycznej:

Oleksandra Titarowa

Główna copywriterka:

Sofia Kotowycz

Menedżerka operacyjna:

Ludmyła Kuczer

Specjalista ds. finansów:

Serhij Danyliuk

Specjalistka ds. finansowych:

Kateryna Danyliuk

Rusłana Hłuszko

Księgowość:

Liudmyła Misiukewycz

Rusłana Pidłużna

Koordynatorka sieci społecznościowych:

Anastasija Hnatiuk

Wsparcie techniczne:

Ołeksij Petrow

Archiwistka:

Anastasija Sawczuk

Redaktorka naczelna Ukraїner International:

Anastasija Maruszewska

Koordynatorka Ukraїner International:

Julia Kozyriacka

Śledź ekspedycję