O wyjeździe z zablokowanego Mariupola w 2022 roku Kateryna, żona „azowca” opowiadała w projekcie Ukraїner „Usłyszcie głos Mariupola”. Obecnie, po dwóch latach od pełnowymiarowej inwazji, kontynuujemy rozmowy z bohaterami i bohaterkami tej serii na temat tego, jak w tym czasie zmieniło się ich życie.
*
Nazwisko bohaterki nie zostało podane ze względów bezpieczeństwa.Wcześniej Mariupol kojarzył się Katerynie przede wszystkim z kluczowymi etapami jej życia – tutaj się urodziła, dorastała, założyła rodzinę. Razem z mężem wychowywali dwóch synów i planowali pozostać w tym mieście jeszcze wiele lat. Jednak po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji przez Federację Rosyjską, obok ciepłych wspomnień pojawiły się także ostrzały, kilkumiesięczne ukrywanie się w kombinacie metalurgicznym „Azowstal” i niewola ukochanego. Dla bezpieczeństwa, Kateryna z dziećmi wyjechała do Irlandii w sierpniu 2022 roku, gdzie dba o bliskich, zdobywa wyższe wykształcenie, uczestniczy w manifestacjach poparcia dla Ukrainy i czeka na powrót męża.
Zdjęcie: Jurij Stefaniak.
Rodzina Kateryny bezpośrednio zetknęła się z rosyjsko-ukraińską wojną już na jej początku: w 2014 roku, gdy rozpoczęła się ATO. Ołeksandr, mąż Kateryny, zdecydował się wstąpić do wojska, ponieważ nie tolerował okupantów na swojej ziemi. Kilka lat służył w Gwardii Narodowej Ukrainy (GNU), następnie przeniósł się do Oddziału Specjalnego Przeznaczenia „Azow”, który w 2023 roku przekształcono w 12. Brygadę Specjalnego Przeznaczenia „Azow” GNU.
ATO
Operacja Antyterrorystyczna – zespół działań ukraińskich sił bezpieczeństwa, stworzony by przeciwdziałać działalności nielegalnych rosyjskich i prorosyjskich formacji zbrojnych w wojnie na wschodzie Ukrainy. Rozpoczęta w 2014 roku. W 2018 została przekształcona w Operację Zjednoczonych Sił.Niedługo przed 24 lutego 2022 roku Ołeksandr poprosił Katerynę, by spakowała rzeczy i przygotowała się do wyjazdu z Mariupola: był wojskowym, więc znał więcej szczegółów możliwej ofensywy niż zwykły cywil. Dopiero po czasie zdał sobie sprawę, że przy tak znacznym przygotowaniu wojsk rosyjskich szybka ewakuacja nie będzie możliwa. Pierwszego dnia pełnoskalowej inwazji Ołeksandr pełnił służbę (wezwano go kilka dni wcześniej ze względu na alarm wojskowy), a Kateryna z synami, Łewem i Markiem, wyjechali do babci mieszkającej w pobliżu Mariupola.
Na początku marca rosyjscy wojskowi rozpoczęli masowy ostrzał obrzeży miasta, wtedy też przerwano łączność. Na prośbę Ołeksandra wojskowi „Azowa” zawieźli Katerynę z synami do schronu – do jednej z hal „Azowstalu”. Jednak po kilku dniach ukrywanie się przed ostrzałami również tam stało się niebezpieczne, dlatego razem z dziećmi i innymi cywilami Kateryna schroniła się w bunkrze kombinatu metalurgicznego. Z Łewem i Markiem spędzili tam 53 dni.
Zdjęcie przekazane przez bohaterkę.
Ewakuację cywilów korytarzem humanitarnym, zorganizowanym przez ONZ i Czerwony Krzyż, rozpoczęto 1 maja. Droga Kateryny do Zaporoża trwała prawie trzy dni. Później wraz z dziećmi pojechała do Dnipra. W nocy z 16 na 17 maja obrońcy „Azowstalu”, wśród których był Ołeksandr, otrzymali rozkaz zaprzestania obrony. Mężczyzna trafił do rosyjskiej niewoli. Małżeństwo nie widziało się od 29 kwietnia 2022 roku, a ostatnią wiadomość Kateryna dostała 13 maja tego samego roku. Do lutego 2024 roku Kateryna znała jedynie przybliżone współrzędne miejsca, w którym trzymano jej męża. Co jakiś czas otrzymywała informacje od jego wyzwolonych kolegów, że jej mąż żyje. Ale później, pod koniec zimy, dostała kolejną niepokojącą wiadomość:
— W lutym dowiedzieliśmy się, że mój mąż dostał wyrok 27 lat. Na wideo widzieliśmy jak zeznaje przeciwko sobie.
Inne państwo
Kateryna wraz z Markiem i Łewem nie od razu zdecydowali się na przeprowadzkę do Carlow, leżącego w Irlandii. W Dniprze, gdzie tymczasowo mieszkali, zaproponowano im wyjazd do Polski, żeby odpocząć i dojść do siebie z dala od ostrzałów i alarmów powietrznych. Przystała na tę propozycję, przekroczyła granicę, ale później zdecydowała się wrócić z Polski do Ukrainy:
— Z Polski uciekłam z powrotem do Ukrainy, powiedziałam: „Chcę do domu, nie chcę nigdzie indziej”.
Zdjęcie: Jurij Stefaniak.
Zatrzymali się w Iwano-Frankiwsku. Tutaj mieli przyjaciół i znajomych, którzy pomagali i wspierali Katerynę. Jednak po miesiącu zrozumiała, że nie czuje się bezpieczna nawet w zachodnich regionach Ukrainy, które są daleko od linii frontu: syreny alarmów powietrznych wywoływały duże napięcie. Kateryna wspomina ciągłe oczekiwanie na nagłe niebezpieczeństwo lub najgorszy rozwój wydarzeń, ponieważ w Mariupolu zawsze martwiła się o życie bliskich i swoje. Również jej synowie ciężko znosili te alarmy:
— Pierwsza reakcja była taka, że one (dzieci — przyp. red.) zawsze biegły do mnie, przytulały się i czekały na moje instrukcje: co robić? Szczególnie w nocy było to przerażające.
Do wyprowadzki do Irlandii zachęcał brat Ołeksandra, który mieszkał tam latem 2022 roku. Przekonywał, że Kateryna z dziećmi będą czuć się tam najbezpieczniej. Po rozważeniu wszystkich zagrożeń i korzyści Kateryna zgodziła się na przeprowadzkę do dalekiego kraju, kierując się potrzebami swojego zdrowia psychicznego. Wyjechała tam ze swoimi synami, mamą i babcią męża. Dzięki tzw. „żółtemu listowi” – dokumentowi, który gwarantuje tymczasową ochronę od państwa, w którym przebywasz – otrzymali pomoc socjalną i mieszkanie socjalne:
— To jak niewielka, można powiedzieć, wioska. W tych budynkach mieszkają tylko Ukraińcy, więc [moje dzieci] mają przyjaciół zarówno wśród ukraińskich dzieci jak i irlandzkich. Jeżdżą w gości i na urodziny, więc dobrze się zaadoptowały, ale mimo to tęsknią za domem, za Ukrainą, i koniecznie planują swój powrót.
Zdjęcie przekazane przez bohaterkę.
Realizacja marzeń kinowych
Przez pierwszy rok pobytu w Carlow, Kateryna wraz z bliskimi, przystosowywała się do nowego otoczenia. Pomimo bezpieczeństwa i braku alarmów powietrznych nadal czuje niepokój gdy słyszy przelatujące samoloty pasażerskie:
— Najbardziej [triggerują] samoloty, bo to dźwięk niebezpieczeństwa. Po prostu kojarzy się [z ostrzałami], nie mogę nic z tym zrobić. Za każdym razem kiedy to się dzieje wszystko ściska mi się w środku, chociaż wiem, że tutaj jest bezpiecznie, to za każdym razem reaguję w ten sposób.
Do komunikacji z Irlandczykami konieczne było nauczenie się nowego języka. Większość ludzi rozumie angielski, więc Kateryna praktykowała właśnie ten język: chodziła na zajęcia i dodatkowo uczyła się sama. Ale jej zdaniem, rozmowy z mieszkańcami dały lepsze efekty niż jakiekolwiek lekcje. Marko i Łew zaadaptowali się do nowego środowiska językowego jeszcze szybciej: w lokalnej szkole uczą się nie tylko angielskiego, ale i irlandzkiego.
Zdjęcie przekazane przez bohaterkę.
Angielski przydał się Katerynie nie tylko do codziennej komunikacji, ale także do podjęcia nauki na uniwersytecie – w Ukrainie nie zdobyła wyższego wykształcenia. W Instytucie Carlow wybrała kierunek „produkcja filmowa”, gdzie uczy się scenopisarstwa, pracy z kamerą, montażu i innych podstawowych umiejętności przemysłu filmowego. Ta specjalizacja to wcielenie w życie dawnych marzeń Kateryny, mimo że nie uważa, że będzie pracowała jako reżyserka. Mówi, że praca z kamerą daje możliwość oddechu i całkowitego zanurzenia się w tym, co robisz.
— Irlandia bardzo sprzyja nauce, zdobywaniu zawodu, pracy. Zachęcają, pomagają. Jest mnóstwo programów, z których można skorzystać.
Zdjęcie przekazane przez bohaterkę.
Oprócz państwowego wsparcia dla Ukraińców, w mieście jest wiele organizacji wolontariackich i wspólnot ukraińskich, które wychodzą na protesty, żeby wesprzeć naród ukraiński. Carlow to niewielka miejscowość, rzadko odbywają się tutaj manifestacje pokojowe, dlatego Kateryna z bliskimi jeździ do Dublina. Tam Ukraińcy i Irlandczycy codziennie zbierają się pod rosyjską ambasadą, żeby potępić działania terrorystycznego kraju. Kateryna uważa, że mieszkańcy Irlandii dobrze rozumieją potrzeby Ukraińców i przyczyny ich walki, ponieważ mają własne doświadczenie życia z imperium. To ich wyróżnia wśród obcokrajowców, którym czasem trudno wyjaśnić wagę wsparcia dla Ukrainy:
— Irlandczycy pod tym względem więcej rozumieją, bo coś podobnego stało się w ich relacjach z Brytanią. Dlatego nie spotykałam się z jakimś zmęczeniem [tematem rosyjsko-ukraińskiej wojny], czy że komuś się nie podobamy, albo że uważają, że powinniśmy działać w inny sposób.
Zdjęcie przekazane przez bohaterkę.
Życie w oczekiwaniu
Kateryna, podobnie jak wielu Ukraińców, którzy byli zmuszeni do wyjazdu za granicę z powodu pełnowymiarowej inwazji Federacji Rosyjskiej, marzy o powrocie do domu. Mówi, że to słowo dla niej to nie tylko Mariupol, ale i cała Ukraina.
— Rosja zabiła [moje] miasto — teraz jest martwe. Nie poznaję naszego miasta, to jest coś zupełnie innego. Myślę, tęsknię za tym uczuciem spokoju i bezpieczeństwa, kiedy wszyscy byli razem i wszystko było dobrze.
Zdjęcie: Jurij Stefaniak.
O tym, co dzieje się w Mariupolu Kateryna dowiaduje się z wiadomości, ponieważ wszyscy jej znajomi i przyjaciele na szczęście zdołali ewakuować się do bardziej bezpiecznych regionów Ukrainy lub do innych krajów. Z czasem coraz mniej dziwi ją poziom propagandy Federacji Rosyjskiej i działania żołnierzy, którzy rujnują i grabią miasto. Już mniej dotykają ją działania rosyjskich cywilów, którzy jeżdżą do zdewastowanego przez ich wojsko Mariupola w poszukiwaniu taniego miejsca zamieszkania czy odpoczynku nad morzem:
— Uważam ich (Rosjan — przyp. red.) za osoby niepełnowartościowe. Oni tam sobie spacerują, cieszą się i w ogóle nie rozumieją co się naprawdę dzieje i co ich czeka.
Do tej pory, przez dwa lata życia za granicą, Kateryna z bliskimi nie odwiedziła Ukrainy: zgodnie z nowymi zasadami* osoby, które otrzymały mieszkanie socjalne, nie mogą wyjeżdżać za granicę bez poważnej przyczyny. A jaki to będzie powód? Kateryna już wie – będzie to wyzwolenie jej męża z rosyjskiej niewoli.
*
Od października 2023 roku ukraińscy uchodźcy, którzy za granicą mają bezpłatne mieszkanie, stracą swoje miejsce, jeżeli wyjadą za granicę lub do innego miasta Irlandii. Wyjątek stanowią szczególne sytuacje, o których wcześniej należy poinformować Departament Integracji.— Żyję tą chwilą. Wydaje mi się, że gdy się doczekam, to już wszystko będzie jasne: od razu wszystko się ułoży, pojawi się jakiś plan, a do tego czasu planowanie czegokolwiek jest bardzo, bardzo trudne.
Ołeksandr żartował, że w życiu warto wszystkiego spróbować, w tym również niewoli.
Kateryna dodaje, że nie ma możliwości skontaktowania się z mężem: nawet listy, wysyłane zgodnie ze wszystkimi wymaganiami, nie są przekazywane jeńcom. Jednym z najtrudniejszych aspektów tej sytuacji jest dla niej świadomość, że pozostaje tylko czekać i liczyć, że będzie lepiej:
— Czuję, że na nic nie mam wpływu, gdzie bym nie pisała, gdzie bym nie dzwoniła, nic się nie dzieje. Dla mnie bardzo wymowne było, kiedy dzwoniłam do Czerwonego Krzyża wiosną 2022 roku, a oni oddzwonili do mnie latem 2023 roku: „Tak, potwierdzamy niewolę, a czy ma pani już jakieś wiadomości?”.
Aby odwrócić uwagę od zmartwień, Kateryna próbuje zawsze być czymś zajęta, żeby nie pozostawać samej ze swoimi myślami. Przyznaje jednak, że nie jest to właściwe i nie sprawdzi się dla wszystkich, ale jej pomaga. Dodatkowo, żeby odzyskać siły podczas ciągłego oczekiwania, Kateryna bardzo lubi rozmawiać z dziećmi. Idąc nad morze, czy do parku, dzielą się wspomnieniami i myślami na różne tematy, w tym o powrocie na Ukrainę i spotkaniu z tatą:
— Chyba najtrudniejszym pytaniem jest: „kiedy tata wróci do domu?” Nie wiem jak na nie odpowiedzieć, to bardzo trudne. Jednak staram się być wobec nich (dzieci — przyp. red.) szczera, jak zawsze. [Mówię], że trzeba czekać, i to z pewnością pewnego dnia się spełni.